27 grudnia 2016

Gwiazdka Pete`a (film)

Gwiazdka Pete`a to bardzo sympatyczny film familijny z serii bożonarodzeniowych. Powstał w 2013 roku, produkcja kanadyjska. Fabuła rozpoczyna się w Boże Narodzenie, w rodzinie tytułowego Pete`a. Jest on drugim dzieckiem Pameli i Ronalda. Ta ładna para ma jeszcze Kenny`ego i Jake`a. Wieczór rozpoczyna się nieciekawie - przyjeżdża zgryźliwy dziadek, Pete nie dostaje prezentu, a następnie przewraca przypadkowo choinkę, niszcząc podarek małego Kennny`ego. Potem rodzina przegrywa na dorocznym meczu rugby, Pete dostaje śnieżne baty od głupkowatych sąsiadów i gdyby tego było mało, nie ma gwiazdkowej kolacji. Wszyscy spędzają ją w barze przy frytkach, po których rozchorowują się , a poirytowany dziadek wyjeżdża wieczorem. Jednym słowem, koszmarne święta. 
Przed wyjazdem dziadek wręcza wnukowi puste pudełeczko z wyjaśnieniem, że otrzymał je od wujka w swoje najgorsze święta z poleceniem, aby przekazał pudełko komuś innemu w odpowiednim czasie. Pete jest załamany, ponieważ pudełko jest... puste. Czuje się oszukany.
Następnego dnia Pete budzi się ponownie w dzień Bożego Narodzenia. I tak przez kolejne setki dni. Na początku nie może się pogodzić z tym "dniem świstaka" i popełnia ciągle te same błędy. Ostatecznie organizuje perfekcyjne Boże Narodzenie. Najtrudniej ma z dziadkiem i tatą - długo nie może dojść do tego w jaki sposób mają się pogodzić. Scena, kiedy dziadek wreszcie zostaje, jest niezwykle wzruszająca. Po drodze Pete nawiązuje prawdziwą przyjaźń z braćmi, pomaga tacie znaleźć pracę i pojmuje tęsknotę dziadka za zmarłą żoną. A pudełko okazuje się pozytywką. Pete wręcza ją sąsiadce - Katie.
Dobry, familijny film, godny polecenia. 


26 grudnia 2016

Fantastyczne Latające Książki Pana Morrisa Lessmore

15-minutowy film animowany wyreżyserowany przez Williama Joyce’a i Brandona Oldenburga, w 2012 roku otrzymał Oskara w kategorii najlepszy film animowany. 
https://www.youtube.com/watch?v=FqxJ7n1ztEI

Na różnych oficjalnych stronach informujących o tym filmie, podają, że obraz jest inspirowany postacią Bustera Keatona, wydarzeniami związanymi z huraganem Katrina, książką "Czarnoksiężnik z Krainy Oz" oraz miłością do książek. Mimo że wiem kim był Keaton, pamiętam Katrinę i znam "Czarnoksiężnika..." to nic dla mnie nie znaczy. Odebrałam film bez przygotowania, nie oczekując niczego konkretnego. Wiedziałam jedynie, że to animacja dotycząca książek. 
W rzeczywistości to wizja twórców na temat znaczenia książek w naszym życiu. Rozpoczyna się obrazem Pana Morrisa Lessmore`a czytającego książki na werandzie domu. Nagle rozpoczyna się tornado, które zmiata literki z książek, a potem niszczy całe miasto. Świat jest szary, usłany pustymi kartkami. Pan Morris jednak trafia do magicznego miejsca - biblioteki. Zaczyna uzupełniać brakujące literki, ostatecznie spędza tam całe życie. Rozdaje też książki potrzebującym - wówczas oni ożywają - ze smutnych, szarych postaci zamieniają się w uśmiechniętych, kolorowych ludzi. Na końcu Pan Morris odlatuje z książkami. Kiedy szukał dla siebie miejsca po zniszczeniach tornado, pewna dziewczyna podarowała mu książkę, która doprowadziła go do biblioteki. Kiedy sam odchodzi, również wręcza książkę napotkanej dziewczynce. Odczytałam to jako metaforę przekazywania tradycji, ciągłości myśli ludzkiej. Trudno jednoznacznie opisać ten film, właśnie na tym polega jego wielowymiarowość. Bardzo refleksyjny. Stanowi doskonały punkt wyjścia do rozmowy o książkach.

11 grudnia 2016

Harry Potter i Komnata Tajemnic

Druga z serii o Harrym Potterze. Jest jednak tak skonstruowana, że można ją czytać jako pierwszą. Narrator krótko wyjaśnia kim są Dursleyowie i w jaki sposób Harry trafił do Hogwartu.
Akcja książki rozpoczyna się  pod koniec wakacji: Harry dziwi się, że nikt do niego nie pisze, nikt się z nim nie kontaktuje. Wkrótce okazuje się, że listy zatrzymywał tajemniczy skrzat - brzydal Zgredek. Pojawia się on w pokoju Harrego, sprawia moc  problemów i próbuje powstrzymać chłopca przed wyjazdem do Hogwartu. Na pomoc Harremu przybywa Ron z braćmi - w samochodzie taty. Auto lata, co okazuje się niezwykle potrzebne, gdy przyjaciele nie mogą się przedostać na peron 9 i 3/4. Ostatecznie docierają do Hogwartu ukradzionym de facto samochodem. Uderzają w drzewo, które im z nawiązką oddaje - niezła scena :) i bardzo pouczająca z ekologicznego punktu widzenia. Skomentował to także na końcu książki tłumacz, pan Andrzej Polkowski: wierzba bijąca - odmiana wierzby, która, kiedy zostanie uderzona, dość mocno oddaje. Niektórzy uważają, że tą cechą powinny być obdarzone wszystkie drzewa. Po głębokim namyśle zgadzam się z tym stanowiskiem. Cytowany Słowniczek - jak sądzę, propozycja wydawnictwa Media Rodzina, to interesująca sama w sobie lektura.
Druga część cyklu nie rozczarowała mnie. J. K. Rowling zaproponowała nieco inny temat: Harry Potter orientuje się, że rozumie oraz mówi językiem węży. Może jest więc dziedzicem Salazara Slytherina, jednego z czworga czarodziejów, założycieli Hogwartu. Harrego męczy podejrzenie, że być może powinien zostać przydzielonym do domu Slytherin, a nie Gryffindor, co sugerowała Tiara Przydziału.
W Hogwarcie zaczynają dziać się straszne rzeczy: ktoś/coś "petryfikuje", czyli hibernuje kotkę Panią Norris, a następnie uczniów, w tym Hermionę. Zanim do tego dojdzie, dzielna dziewczyna razem z Ronem i Harrym warzą Eliksir Wielosokowy. Po jego wypiciu bohaterowie zamieniają się w wybrane osoby. Niestety Hermiona przez pomyłkę wlewa do Eliksiru sierść kota...
Jakaś czarna moc pragnie zamknąć Hogwart. W tej intrydze bierze czynny udział Lucjusz Malfoy, ojciec Draco - wroga Harrego. Wśród nauczycieli na plan pierwszy wysuwa się irytująco-zabawna postać czarodzieja Lockharta. Snape nadal nie lubi Harrego, natomiast coraz widoczniejsza jest sympatia profesora Dumbledora. Dużą rolę odgrywa również Ginnny, podkochująca się w Harrym młodsza siostra Rona.
Okazuje się, że w lochach Hogwartu mieszka bazyliszek, którym kieruje Lord Ciemności. Tym  razem wcielił się w jedną z uczennic, funkcjonuje także poprzez własnego ducha z przeszłości. Kiedyś bowiem Voldemort był uczniem Hogwartu.
Bazyliszek zostaje pokonany dzięki pomocy nie lustra, ale feniksa, który okrutnie kaleczy potwora. Ciekawe pomieszanie motywów mitologicznych. Harry przekonuje się, że powinien należeć do Gryffindoru i że wcale nie jest dziedzicem Slytherina.
Powieść kończy się kolejnymi wakacjami. Hermiona przekonana, że Harremu dobrze się wiedzie wśród Mugoli, mówi do przyjaciela: - Twoja ciotka i wuj będą z ciebie dumni, prawda?  Harry odpowiada:
- Dumni? Zwariowałaś? Tyle razy byłem bliski śmierci i przeżyłem? Będą wściekli....
Humor nadal pozostaje atutem serii. Poza tym motyw przyjaźni i lojalności zawsze zasługuje na pochwałę.

3 grudnia 2016

Podróż Fanny (Fanny's Journey / Le voyage de Fanny)

W ramach 34. festiwalu Ale Kino! miałam okazję obejrzeć tę francusko-belgijską produkcję. Obraz jest przeznaczony dla widza w wieku 10-12 lat. Bardzo podobał się mnie i moim uczniom. Szkoda, że nie ma go w kinowej dystrybucji.
Podróż Fanny to opowieść o grupie żydowskich dzieci, które zostają rozdzielone z rodzicami, aby zwiększyć swoje szanse przeżycia. Jest 1943 rok, Francję okupują nazistowskie Niemcy. Dzieci trafiają do kolejnych domów opieki, ale wszędzie docierają wrogowie. Francuski ruch oporu postanawia przerzucić maluchy do neutralnej Szwajcarii. Jednak w trakcie podróży dzieje się coś nieprzewidzianego: jeden dorosły opiekun ucieka do partyzantki, drugi nie dociera na miejsce spotkania. 13-letnia Fanny musi zaopiekować się młodszymi, chociaż wcale tego nie chce. Między dziećmi wybuchają konflikty, ale ostatecznie tworzą zgraną grupę. Każde z osobna ma swoją historię. Wśród nich jest niemiecka Żydówka udająca niemowę oraz Żyd, który został ochrzczony, aby przeżyć.
Dzieciom pomagają napotkani przypadkowo ludzie, np. francuski pracownik kolei, który daje im 10 minut na ucieczkę. Spotykają także okrucieństwo wojny: młoda matka zdradza, że są Żydami, aby Niemcy uratowali ją i jej niemowlę. Niestety, i tak zostaje aresztowana. Bohaterowie filmu głodują, tęsknią za mamami, płaczą. Są jednak zasadniczo dziećmi i potrafią wśród tego wojennego szaleństwa gonić za piłką i chlapać się wodą ze strumienia. Dziecięcy aktorzy grają zawodowo. Czujemy ich lęk przed dorosłymi, nie tylko nazistami, bo każdy dorosły może przynieść ból: rodzice, bo ich oddali, opiekunowie, bo ich zostawili, Francuzi, bo ich mogą zdradzić, naziści, bo mogą zabić. Trudno o wymowniejszą krzywdę jaką wyrządza wojna w psychice dziecka.
Świetnie pokazano także bezsens tzw. kwestii żydowskiej. Dialog z filmu przeprowadzony między dziećmi:
A: Dlaczego Niemcy nas nie lubią?
B: Bo jesteśmy Żydami.
A: No to jeśli bycie Żydem jest takie złe, to przestańmy nimi być.
B: Głupi. Nie możemy przestać być Żydami.

No właśnie.
Scena, kiedy dzieci biegną do szwajcarskiej granicy, jest niezwykle wzruszająca. A kiedy okazało się, że jeden maluch nie dał rady, cała sala zamarła w oczekiwaniu. Wszystko dobrze się skończyło, ale reżyserka trzymała nas w napięciu do ostatniej minuty. Dzieciaki nagrodziły film oklaskami.
Podróż Fanny stała się okazją do długiej dyskusji o wojnie, o dzieciach, o Żydach, o niemieckich żołnierzach, nie zawsze przekonanych o swojej racji. Dzieci bardzo się niepokoiły o los nastolatka, który miał się opiekować bohaterami, a został złapany przez gestapo. Pytały też o zniknięcie drugiej opiekunki, o to, że Fanny z siostrami nigdy już nie zobaczyła rodziców. Wstrząsnął nimi epizod z powieszonymi Niemcami i młodą kobietą, która zdradziła Fanny. Lecz najbardziej zaszokowało ich to, że film jest oparty na faktach. Na końcu pokazano tytułową Fanny, teraz już starszą panią.
Bardzo dobry, mądry film, pokazujący istotę wojny w sposób dostosowany do percepcji odbiorców. Jestem pod ogromnym wrażeniem.

Cytuję za Ale kino!:

REŻYSERIA Lola Doillon
SCENARIUSZ Anne Peyrègne, Lola Doillon
ZDJĘCIA Pierre Cottereau
MONTAŻ Miguel Rejas
MUZYKA Sylvain Favre-Bulle
OBSADA
Léonie Souchaud (Fanny), Fantine Harduin (Erika), Juliane Lepoureau (Georgette) Ryan Brodie (Viktor). 
Premiera: 2016 
Film został nominowany do nagrody Złote Koziołki - wręczanej na festiwalu Ale kino! 

Wiadomość z ostatniej chwili: film zdobył nagrodę jury dziecięcego, tzw. Marcinka.  

W 80 dni dookoła świata (film, 2004)

Matko, nie znoszę takich ekranizacji. Powoływanie się na powieść Juliusz Verne`a odbieram jako bezczelność, chociaż rozumiem celowość marketingową takiego zabiegu.
Od samego początku wszystko wygląda inaczej, a potem jest jeszcze gorzej. 
Film rozpoczyna się od ucieczki z sądu Chińczyka (Jackie Chan). Przypadkiem trafia on do domu Fileasza Fogga (Steve Coogan) - infantylnego wynalazcy, zmuszającego swojego służącego do ryzykowania życiem w trakcie sprawdzania użyteczności tego, co wymyślił jego pan. Fogg zatrudnia nowego służącego - Chińczyka nazywającego się Passepartout i udającego Francuza. Tak naprawdę ucieka on przed grupą Czarnych Skorpionów dowodzoną przez okrutną Chinkę, która pragnie zawładnąć wioską "Passepartout". Ukradła ona chłopom posążek Buddy, który ich chronił od wieków, a "Passepartout" go odzyskał. Jednak Czarne Skorpiony nie mają zamiaru zrezygnować i gonią Chińczyka przez cały glob. W międzyczasie Fogg przyjmuje zakład od prezesa Królewskiej Akademii Nauk: jeśli w 80 dni objedzie świat, obejmie fotel prezesa. Jeśli przegra - już nigdy nie będzie mógł przekroczyć progu Akademii Nauk. 
W trakcie podróży Fogg spotyka piękną Monikę (Cecile De France) i razem z nią przemierza Chiny, pustynię i jeszcze kilka innych miejsc, nieobecnych w powieściowym pierwowzorze. Nie ma słowa o paleniu wdów ani o słoniach. Pojawiają się za to bracia Wright, co można uznać za jedyny dydaktyczny atut tego filmu. Dużo miejsca zajmują sceny walki, oddanie posążka Buddy i takie tam.
Cóż mam powiedzieć? Dla dziecka w wieku około 10 lat film może okazać się interesujący. Zasadniczo nie polecam.

Juliusz Verne

Juliusz Verne - ur. 1828, zm. 1905. Francuski pisarz, twórca powieści fantastyczno-naukowych. Początkowo pisał libretta do operetek i sztuk teatralnych. Popularność zdobył w 1863 roku, publikując Pięć tygodni w balonie. 

Twórczość:
20 000 mil podmorskiej żeglugi 1869-1870/1871
Tajemnicza wyspa 1874
Dzieci kapitana Granta 1867/68
W 80 dni dookoła świata 1873
Piętnastoletni kapitan 1878 

Źródło: Encyklopedia literatury światowej, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2005

W 80 dni dookoła świata (Le tour du monde en quatre-vingt jours)

Powieść Juliusza Verne`a została wydana po raz pierwszy w 1872 roku. Należy do cyklu powieści fantastyczno-podróżniczych Niezwykłe podróże. Nie wiem czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna w podstawowych zarysach treści tej książki? 
Głównym bohaterem jest Fileasz Fogg - około 40-letni, samotny Anglik. Mieszka w Londynie. Nie wiadomo o nim nic bliższego. Ma ogromną fortunę, żadnych krewnych, prawdopodobnie kiedyś podróżował, w każdym razie świetnie zna się na geografii. Prowadzi niezwykle uporządkowane życie. To typowy, stereotypowy Brytyjczyk: małomówny, pedantyczny, chłodny. Pewnego dnia zakłada się z kolegami z klubu "Reforma", że w 80 dni objedzie cały świat. Trasa była następująca: 
Londyn-Suez 7 dni
Suez-Bombaj 13 dni
Bombaj-Kalkuta 3 dni 
Kalkuta-Hongkong 13 dni
Hongkong-Jokohama 6 dni
Jokohama-San Francisco 22 dni 
San Francisco-Nowy Jork 7 dni
Nowy Jork-Londyn 9 dni 

Dzisiaj, jak ustaliłam z uczniami, droga ta zajęłaby nam dwie doby, jeślibyśmy podróżowali samolotem.
Fogg wraz ze służącym Passpartou (Obieżyświat) rusza 2 października 1872 roku, wracają 21 grudnia. Po drodze ratują panią Audę od śmierci na stosie. Miała zginąć wraz ze swoim zmarłym mężem. Fogg sądzi, że przegrał zakład, ponieważ się spóźnił. Nie wziął pod uwagę, że tak naprawdę wrócili w sobotę, nie w niedzielę. Jadąc na wschód, posuwali się naprzeciw słońca, w ten sposób każdy dzień przedłużał się o 4 minuty. Ostatecznie więc zyskali całą dobę. 
W roku publikacji, książka zdobyła ogromną popularność. Nie było internetu, więc informacje o Indiach, opisy podróży statkiem, czy saniami, napad Siuxsów - budziły prawdziwe zainteresowanie. Wątek romansowy, wykradzenie Audy, pogoń policjanta Fixa za Foggiem, wszystko to ubarwiało treść. Powieść Juliusza Verne bardzo dobrze się czyta, na pewno to zasługa Agnieszki Sabak i Miłosza Studzińskiego (wydawnictwo Greg). Czuję, że uprościli XIX-wieczną narrację. Nie sądzę, aby młody człowiek sam sięgnął po tę lekturę, a szkoda. To pouczająca książka, o przyjaźni i lojalności, kulturze bycia. Foggowi można zarzucić pychę, która prawie go zgubiła, ale zasadniczo to wzór do naśladowania. Bohaterowie powieści są grzeczni i pełni szacunku dla innych. Polecam.

28 listopada 2016

Ulubione baśnie

Niezwykle ładne wydanie oficyny Zielona Sowa.
Ulubione baśnie zawierają m.in. Kopciuszka, Jasia i Małgosię autorstwa braci Grimmów, Brzydkie kaczątko Andersena, Paluszka Perraulta. Znajdziemy tutaj jednak także utwory mniej znane, takie jak baśń Kryształowa Kula albo Szeherezada ze zbioru Tysiąca i jednej nocy lub polskie legendy.
Tytuł Ulubione baśnie jest wobec tego umowny :)
Bardzo staranne edytorsko wydanie, z uroczymi ilustracjami pana Marcina Piwowarskiego.
Polecam.

Wyprawa Świętego Mikołaja

Nie jestem zwolenniczką disneyowskich formatów, ale święta to coś innego ;)
Wyprawa Świętego Mikołaja jak najbardziej nadaje się na prezent pod choinkę dla 5/6/7-latka. Dzieci są zafascynowane postacią Świętego Mikołaja, chcą się o nim dowiedzieć jak najwięcej. Wyprawa ... im to umożliwia. Ta publikacja wydawnictwa Zielona Sowa przedstawia świat Mikołaja. Zaczynamy od jego domu, opisu elfów, worków listów od dzieci. Następnie czytamy w jaki sposób Święty Mikołaj własnoręcznie przygotowuje prezenty, zaprzęga renifery i wyrusza w magiczną podróż. Wchodzi przez komin, rozmawia z kotkami i pieskami, a po powrocie do domu, świętuje z elfami.
Polecam jako prezent pod choinkę. Kupiłam w sieci Biedronka, ale na stronach wydawnictwa Zielona Sowa także można ją dostać.




27 listopada 2016

Harry Potter i kamień filozoficzny J.K. Rowling

Trudno uwierzyć, że pierwszy tom z cyklu "Harry Potter" opublikowano w Wielkiej Brytanii w 1997 roku, czyli prawie 20 lat temu! W Polsce ukazał się w 2000 roku, ale dopiero ekranizacja rok później przyniosła prawdziwą "potteromanię". Kiedyś czytałam pierwsze części, teraz postanowiłam je sobie odświeżyć, ponieważ dzieci nadal chcą to czytać i omawiać na lekcji. 
Harry Potter i kamień filozoficzny czyta się z przyjemnością. Nie wiem czy to przekład pana Andrzeja Polkowskiego czy talent pani Rowling, ale narracja płynie wartko, pojawia się dowcip słowny, a także sytuacyjny; bohaterowie w sposób jasny dla czytelnika dzielą się na postaci pozytywne i negatywne. Harry Potter budzi ogromną sympatię, motyw Kopciuszka zawsze działa :) 
Powieść zaczyna się od opisu rodziny Dursleyów - pani Dursley jest ciotką Harrego (siostrą mamy chłopca), pan Dursley jest dyrektorem fabryki produkującej świdry. Mają syna - Dudleya, okropnego grubaska, zwanego Dudziaczkiem. Harry mieszka z Dursleyami, ponieważ jego rodzice zginęli w wypadku. Dopiero później się dowie, że tak naprawdę (słowa "naprawdę" brzmi dziwnie w kontekście powieści ;)) zabił ich Voldemort. Chciał także zabić Harrego, ale mu się nie udało. Siła dobra i miłości była silniejsza. 
W 12. urodziny Harrego w domu Dursleyów pojawiają się listy zapraszające go do szkoły magii - Hogwartu. Już przedtem wokół Harrego działy się dziwne rzeczy (kapitalna scena z wężem w terarrium!), kilka dni przedtem w mieście pojawili się ludzie w pelerynach, ale tony listów i sów siedzących przed domem - to było ponad siły Dursleyów. Z przyjemnością wyprawili Harrego do Hogwartu.
Okazuje się, że trzeba "tylko" przejść przez peron 9 i 3/4 i już. Jeszcze przedtem w życiu Harrego pojawia się Hagrid - uroczy olbrzym, mówiący ciągle "Holibka"; wyrzucono go kiedyś z Hogwartu i w ogóle jest taki cichociemny. Razem z Hagridem Harry dokonuje zakupów na ulicy Pokątnej. Kupuje m.in. różdżki, księgi czarów i miotłę. Spotyka tam też Malfoya - jak się wkrótce okaże, swojego wroga. U Harrego pojawia się też Zgredek - dziwny stworek, histeryczny, brzydki i nieprzyjemny, nie wiadomo do końca przez kogo wysłany.
W drodze do Hogwartu Harry poznaje Hermionę Gringer i Rona - ta trójka jest obecnie najsławniejszymi przyjaciółmi w kulturze białych Europejczyków. Całkiem słusznie. J.K. Rowling potrafiła wykreować postaci pełnokrwiste, z wyraźnie zaznaczoną osobowością. Nie ma tutaj ani krzty dydaktyzmu, za co zawsze podziwiam literaturę anglosaską dla młodzieży. 
Nauka w Hogwarcie jest trudna, a nauczyciele wymagający. W trakcie nauki rozgrywane są też mecze quidditcha, dzieciaki odwiedzają też Hagrida. Przez niego wplątują się w aferę ze smokiem. Harremu ciągle przeszkadza też Malfoy oraz pedagog - Snape. Ostatecznie okazuje się, że Snape mu sprzyjał, natomiast Voldemort zawładnął Quirellem, który zapłacił za to życiem. 
J.K. Rowling w doskonały sposób wplotła w fabułę przygodową elementy znane dzieciom z baśni i mitów: smoki, gobliny, różdżki, olbrzymy. Są też zagadki,  tajemnice, wyraźna polaryzacja Dobra i Zła. W zasadzie to baśń - zawiera konieczne elementy, w tym szczęśliwe zakończenie.
Świat znany, ale inny. Nie dziwię się, że seria o Harrym Potterze stała się hitem. Kolejną wartością jest wprowadzenie do języka neologizmu "mugole" oraz przeniesienie do świata realnego wymyślonej gry w quidditcha. Kapitalne.

Sekrety morza

To urokliwy, malowniczy film z 2014 roku w reżyserii Irlandczyka z pochodzenia - Tomma Moore`a. Animacja zdobyła 3 nagrody w kategorii "Najlepszy film animowany":
I miejsce - Satelity (Międzynarodowa Agencja Prasowa)
I miejsce - Europejska Akademia Filmowa
I miejsce - IFTA (Irlandzka Nagroda Filmowa i Telewizyjna)
oraz uzyskała 12 nominacji na innych festiwalach i konkursach.

Sekrety morza oparte są na irlandzkich wierzeniach w selkie. Selkie to foki mogące przybierać ludzki kształt, jak przeczytałam w książeczce dołączonej do płyty: "opowieści o nich często miały znaczenie alegoryczne i oznaczały żałobę po osobach zaginionych na morzu". Irlandczycy wierzyli także, że foki noszą w sobie dusze zaginionych na morzu.
Główni bohaterowie opowieści to sześcioletnia Sirsza i jej starszy brat Ben. Ben nosi w sobie żal i pretensje do rodziców, ponieważ nie wiadomo co się stało z mamą. Zniknęła w dniu narodzin Sirszy. Dziewczynka nic nie mówi, a tata jest nieobecny i strasznie smutny. Pewnego dnia babcia rodzeństwa zabiera dzieci do siebie, do miasta. Tam Sirsza podkrada bratu muszlę, którą kiedyś dostał od mamy i zaczyna na niej grać. Melodia okazuje się łącznikiem między dwoma światami - tym realnym i tym poza ludzkim doświadczeniem. Pojawiają się skrzaty, czarownica Maka, gawędziarz seanachai, w którego włosach ukryte są wszystkie historie jakie zna (w irlandzkiej tradycji seanachai to przekaziciel ludowych tradycji). 
Sekrety morza to opowieść o uczuciach - o tym, że człowieka budują zarówno te negatywne, jak i pozytywne doświadczenia. Kiedy Maka zabiera ból i rozpacz swojemu synowi, bo nie może wytrzymać jego cierpienia, zamienia się on w skałę. Kamienieje - także w znaczeniu przenośnym. 
Ostatecznie Sirsza odkrywa, że jest selkie jak mama, ale w przeciwieństwie do niej, zostaje w ludzkim świecie, z bratem, tatą, babcią i pieskiem. Sekrety morza pokazują metaforycznie proces przechodzenia żałoby po utracie bliskiej osoby: od złości, żalu po zrozumienie praw natury, pogodzenie się i umożliwienie "odejścia" zmarłemu. Myślę, że ten film może być niezwykle ważny dla dzieci, które straciły mamę. Mama Sirszy pragnie zabrać ze sobą córkę, ale na prośbę Bena zostawia ją z pozostałym członkami rodziny. Także Sirsza tego pragnie. Innymi słowy, mama  chce z nią być, ale nie może. Decyduje o tym Natura/ Siła Wyższa. Niezwykłe, naprawdę niezwykłe jest to, że tak trudną sprawę można pokazać w ten sposób: poprzez animację dla dzieci.
Ogromnym atutem obrazu Tomma Moore`a jest muzyka - skomponowana przez Bruno Coulais i Kila. Przepiękne słodko-gorzkie nuty wiją się za nami jak ich graficzne odpowiedniki w filmie, czyli świecące punkciki. 
Sekrety morza płyną spokojnie, wyciszają, skłaniają do zadumy. Polecam.


19 listopada 2016

Trzej muszkieterowie

Trzej muszkieterowie Aleksandra Dumasa (ojca) to klasyczna powieść z gatunku "płaszcza i szpady". Niezwykle popularna od wieku XIX do połowy XX. Dzisiaj gatunek nieznany młodzieży. Trudno z tym dyskutować, ponieważ język tych powieści jest już archaiczny. Do tego realia nieznane Polakom: historia Francji przełomu XVII i XVIII wieku. A jednak warta przeczytania, chociażby po to, aby zorientować się jak bardzo różne od oryginału są adaptacje filmowe, przynajmniej tych kilka ostatnich. Poza tym ja lubię znać treść książek, które zbudowały europejską kulturę. W tym wypadku - popularną. 
Trzej muszkieterowie to historia przygód młodziutkiego, 18-letniego Gastończyka - d`Artagniana, porównywanego przez narratora do Don Kichota. Fabuła rozpoczyna się w 1625 roku, we Francji a kończy w 1628. Później akcja na chwilę przenosi się do Anglii.
D`Artagnian zostaje wysłany przez ojca na służbę do dowódcy muszkieterów - pana de Treville. Poznaje tam Atosa, Portosa i Aramisa - postacie barwne i wyraziste, zupełnie różne. Bogaty Atos z mroczną tragedią miłosną, rozpustny i niezbyt bystry Portos oraz wykształcony i uduchowiony Aramis. Cała czwórka zostaje wplątana w intrygi polityczne snute  przez kardynała Richelieu i Ludwika XIII. Ten ostatni prowadzi też brutalną grę z własną żoną - Anną Austriaczką, mającą platoniczny - to narrator podkreśla mocno - romans z księciem Buckinghamem. Wątek dowiezienia na bal diamentowych spinek podarowanych przez królową ukochanemu stanowi podstawę wielu ekranizacji filmowych Trzech muszkieterów. W książce stanowi to epizod, jeden z wielu. Dla czytelnika powieści z pewnością szokujące jest morderstwo księcia Buckinghama oraz niezwykłe okrucieństwo Milady. To prawdziwa femme fatale - sieje zniszczenie dookoła siebie. Książę ginie z rąk Feltona, zakochanego w Milady. Ma ona na sumieniu jeszcze młodego księdza, Feltona, księdza Buckinghama - zginęli pośrednio przez nią; otruła też przypadkowego żołnierza - wypił on wino przeznaczone dla muszkieterów, Konstancję - ukochaną d`Artagniana a także swojego pierwszego męża - lorda Wintera. Jej drugim mężem był Atos. Nieźle, prawda? Muszkieterowie, brat zamordowanego lorda Wintera oraz brat księdza wykonali wyrok śmierci na Milady. Kat dokonał dekapitacji, a ciało wraz z głową wrzucono do rzeki Lys. 
W tle tych mrocznych historii rozgrywają się wydarzenia polityczne - oblężenie La Rochelle przez Francuzów i cytadeli Świętego Marcina i fortu La Pree przez Anglików. Sam kardynał jest postacią historyczną - w powieści przedstawiony jako wytrawny polityk i dyplomata, zakochany w Annie Austriaczce. Ostatecznie d`Artagnian trafia pod rządy Richelieu - absolutnej szarej eminencji tamtych czasów. Portos żeni się ze starszą, ale bogatą i zakochaną w muszkieterze panią de Chevreuse. Aramis wstępuje do klasztoru. Atos kupuje mały majątek i zostaje ziemianinem. Rozchodzą się drogi muszkieterów, rozstając się z nimi  d`Artagnian mówi: Niestety, nie pozostaje mi nic prócz gorzkich wspomnień... Na to odpowiada mu Atos: Jesteś młody (...) i twoje gorzkie wspomnienia zamienią się z czasem we wspomnienia pełne słodyczy! 
Powieść proponowałabym raczej starszym nastolatkom, głównie ze względu na wątki obyczajowe. D`Artagnian spędza noce z Konstancją, która ma męża - drobnostka pomijana w adaptacjach filmowych; muszkieter uwodzi również pokojówkę Milady, wykorzystując bezwstydnie zakochaną dziewczynę. D`Artagnian jest bowiem zafascynowany piękną Milady i dąży do intymnych kontaktów. Udaje mu się, ale nie zdobywa serca Milady. Jest ona zakochana w hrabim de Wardes. Patrząc z dzisiejszego punktu widzenia Milady to twarda kobieta, z ciężkim dzieciństwem, która korzysta z własnej urody, aby zdobyć pieniądze. Niby intryguje, ale dlaczego jej intrygi są gorsze od pomysłów muszkieterów, kardynała i Anny Austriaczki? Odpowiedź jest, rzecz jasna, prosta: wówczas układy społeczne decydowały o życiu człowieka, a Milady pochodziła z nizin. Nie będę wchodziła tutaj w genderowe rozważania na temat tego, że d`Artagnian uwodzi trzy kobiety naraz, że muszkieterowie zabijają dla zabawy, "karząc" zarozumiałych, pijanych mężczyzn, wyzywając ich na pojedynek; że Portos spędza noce tylko z bogatymi kobietami, będąc de facto ich utrzymankiem. Powieść oddaje po prostu obyczajowość Francji z tamtych lat.
Trzej muszkieterowie to utwór obszerny, moje wydanie liczy 500 stron drobnym drukiem. Narrator jest wszechwiedzący, ujawnia się niejednokrotnie, bezpośrednio zwracając się do czytelnika. Mnie  to nie drażni, ale z pewnością trąci myszką.
Polecam tę książkę miłośnikom historii i tym, którzy lubią wiedzieć :)

Aleksander Dumas ojciec

Aleksander Dumas (ojciec) - ur. 24 lipca 1802 roku - zm. 5 grudnia 1870 roku; autor 257 powieści, 25 utworów teatralnych, pisał także pamiętniki. Znany przede wszystkim z cyklu powieści "płaszcza i szpady": trylogii: Trzej muszkieterowie, Dwadzieścia lat później, Wicehrabia de Bragelonne, Królowa Margot. 
"Dzieła te przedstawiają barwny obraz dramatycznych epizodów z historii Francji: okresu  wpływów kardynałów Richelieu i Mazariniego, panowania Ludwika XIII i XIV, a także krwawych wojen religijnych" (Wielcy pisarze świata, wyd. Videograf II, Katowice 2005). Cechy twórczości Aleksandra Dumasa: połączenie historii i przygody, żywa akcja, włączenie w fabułę postaci historycznych, liczne wątki miłosne i przygodowe w obrębie jednego utworu, sceny pojedynków; powieści Aleksandra Dumasa (ojca) ukształtowały model powieści popularnej z gatunku "płaszcza i szpady". Syn pisarza - także Aleksander Dumas - odziedziczył talent pisarski.

Utwory Aleksandra Dumasa (ojca):
Henryk III i jego dwór (1829) - sztuka teatralna
Trzej muszkieterowie (1844)
Dwadzieścia lat później (1845)
Królowa Margot (1845)
Hrabia de Monte Christo (1845)
Czarny tulipan (1850)


Źródła: Wielcy pisarze świata, wyd. Videograf II, Katowice 2005

13 listopada 2016

Akademia Pana Kleksa

Książka Jana Brzechwy jest dziwna :) Abstrakcyjna, urbanistyczna, oniryczna jak Dwudziestolecie międzywojenne, chociaż wydana została po raz pierwszy w 1946 roku. Z powodu okoliczności historycznych, jak sądzę, bowiem  to utwór scalający wyznaczniki literatury sprzed 1939. Rzecz jasna, nie wspominam o tym w klasie 4 SP, ale warto by było Akademię... omówić pod tym kątem w liceum.
Pierwotnie książka była złożona z 3 części: Akademia..., Podróże pana Kleksa, Tryumf pana Kleksa. 
Cytuję za Nowym słownikiem literatury dla dzieci i młodzieży (Wiedza Powszechna, Warszawa 1984): W baśni tej spotykają się wszystkie niemal postacie znane z poematów Brzechwy. Bohaterowie ci zwiedzają wraz z panem Kleksem różne baśniowe królestwa, podróżują lądem, powietrzem, zwiedzają głębiny morza. Powstałą fantastyczno-przygodowa historia, w której elementy farsy i komedii obyczajowej wiążą się z satyrą i groteską o wyraźnych aktualnych akcentach. W ostatnim tomie utwór nabiera cech nowoczesnej baśni poetyckiej, w której dominuje pochwała wyobraźni. 
Dzieciom zasadniczo książka się podoba, ale... no właśnie - "ale". 
Są zaskoczone/rozczarowane/zdziwione zakończeniem. Wielu nie podoba się taka abstrakcja jak to, że szpak Mateusz okazuje się być Janem Brzechwą! Młodsze dzieci po prostu tego nie rozumieją. Nie skupiamy się wobec tego na zakończeniu, ale wracamy do tego, co zachwyca: lekcja kleksografii i geografii, woda z sokiem lecąca z rur, Psi raj, walka z muchami, powiększająca pompka, leczenie chorych sprzętów.
Treść jest następująca: narrator - Adam Niezgódka - opowiada nam o Akademii pana Kleksa, do której przyjmowani są chłopcy z imionami rozpoczynającymi się na literkę A. W Akademii dni upływają na lekcjach - oczywiście nietypowych, ciekawych - przeprowadzanych poprzez działanie, aktywizację bezpośrednią dzieci, czyli według najnowszych, pedagogicznych wytycznych :) W treść wpleciona jest historia szpaka Mateusza (budowa szkatułkowa) - chłopca z królewskiego rodu, który nie posłuchał zakazu i pewnej nocy wybrał się na wycieczkę do lasu. Tam ugryzł go król wilków. Mateusz chorował, wreszcie uleczył go chiński lekarz Paj-Chi-Wo. W tym wątku przebija przedwojenna fascynacja orientem/chińską medycyną. Paj-Chi-Wo wręczył Mateuszowi magiczną czapkę bogdychanów (neologizm), pozwalającą zmieniać postać. Kiedy wilki w odwecie za śmierć swojego władcy zaatakowały dwór, Mateusz założył czapkę i zamienił się w ptaka. Niestety, od czapki odpadł guzik i chłopiec nie mógł wrócić do swojej ludzkiej postaci. 
Swoim torem podążą wątek Adasia, grzecznego chłopca, który cieszy się wyjątkowymi względami pana Kleksa. Adaś potrafi latać i trafia do Psiego raju - miejsca, w którym jest pod dostatkiem czekolady i serdelków. Spotyka tam swojego pieska Reksia. Ten rozdział na pewno uspokoi dzieci, które zastanawiają się co dzieje się z ich pieskami po śmierci. Adaś ma też Sen o 7 szklankach, w którym pan Kleks rozkwita jak drzewo, a potem dosłownie traci głowę - jest to scena niezwykle groteskowa. W Akademii... znaleźć można także wątek wysłania oka pana Kleksa w kosmos  i opowieść o księżycowych ludziach. Ostatecznie świat pana Kleksa przestaje istnieć, zniszczony przez mechaniczną lalkę - Alojzego. Maszyna pokonała ludzką wrażliwość i wyobraźnię. 
Akademia pana Kleksa to formalnie opowieść baśniowa, fantastyka w odmianie baśniowej. Nie jest to czysta baśń, chociaż zawiera podstawowe wyznaczniki tego gatunku: magiczne postaci, przedmioty czy nieokreślony czas akcji, ale ostatecznie wygrywa Zło, a to jest niemożliwe w klasycznym gatunku. 
Polecam tę książkę ze względu na różne ścieżki interpretacyjne i piękny język, z płynną narracją. Jeśli chodzi o ilustracje, Jan Szancer jest bezkonkurencyjny. Ja niestety posiadam tylko wydanie z brzydkimi obrazkami, wyraźnie komputerową grafiką, spłaszczonymi i kiczowatymi ilustracjami, pominę autora.

5 listopada 2016

Jan Grabowski

Jan Antoni Grabowski - ur. 16 marca 1882 roku w Rawie Mazowieckiej, zm. 19 lipca 1950 roku w Warszawie. Pisarz, pedagog. Ukończył wyższe studia techniczne na Politechnice Warszawskiej, wykształcenie: inżynier chemik; pracował jako nauczyciel matematyki. Autor opracowań do geometrii i przewodników (Toruń, 1929; Mazowsze pruskie, 1936). Jako pisarz zadebiutował w prasie w 1907 roku. Utwory Jana Grabowskiego były tłumaczone na bułgarski, czeski, słowacki, rosyjski, albański, gruziński.

Twórczość:
Finek, 1923, opowiadania o piesku
 Przygody Józia w Agrykoli, 1924
 Europa. Prawdziwa historia o kotce,  1929
Reksio i Pucek, 1929
Puc, Bursztyn i goście, 1933
Skrzydlate bractwo, 1933
Puch, kot nad koty, 1952
Imieniny Haneczki, 1960
Czarna owieczka, 1966


Źródła:
Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży, Wiedza Powszechna, Warszawa 1984
Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, PWN, Warszawa 1985

Czarna owieczka

Urocza książeczka napisana przez Jana Grabowskiego, niestrudzonego propagatora szacunku dla świata przyrody i zwierząt. To autor znanych kiedyś książeczek: Puc, Bursztyn i goście; Puch, kot nad koty; Kochany zwierzyniec. Czarna owieczka była kiedyś obowiązkową lekturą w klasie I. Dzisiaj nauczycielki także często do niej sięgają. 
Czarna owieczka to historia Metki - jagniątka, którym opiekowały się dwie bliźniaczki: Wisia i Zosia. Pewnego dnia zrozpaczone dziewczynki przyniosły do znajomego listonosza malutkie jagniątko, którego mama niespodziewanie zmarła. Zosia i Wisia nie wiedziały jak zaopiekować się osieroconym maleństwem. Listonosz zaproponował, aby Metka trafiła do budy jego Wiernej, która wychowywała swojego Miśka. Metka zostaje z psami. Bardzo się zaprzyjaźnia ze swoim przyszywanym bratem: razem śpią, bawią się i rozrabiają. Jan Grabowski z humorem, lekko, obrazowo: Miś ruszył na wycieczkę po podwórzu. Metka za nim. Zatrzymywała się, kiedy on przysiadł, puszczała się galopkiem, gdy Miś bez widocznego powodu wyrywał naprzód. Miś wpadł do kałuży. Metka dreptała po wodzie. Miś zmoczony płakał, płakała i Metka, choć się wcale nie zamoczyła!
Jak zwykle podkreślę, że język tej książki, opublikowanej po raz pierwszy w 1966 roku, jest bogaty i plastyczny, zdania są wielokrotnie złożone, pojawiają się metafory, nie istnieje słowo "fajnie". Najważniejsze jednak jest przesłanie, wyrażone pośrednio i wprost: (...) zakazałem brać na ręce i Misia, i Metkę. Co mi to szkodziło? Mnie nic. Ale łatwo mogło zaszkodzić malcom. Kruche są przecież takie maleństwa. Byle niezręcznym ruchem można okaleczyć takiego bąka na całe życie. A zresztą zwierzę - to nie jest zabawka dla ludzi, prawda? 
Czarna owieczka to także opowieść o miłości i tolerancji: Zosia i Wisia na początku nie akceptują zachowania Metki. Chciałyby, aby była tak spokojna i uległa jak jej mama. 
- Więc co? - powiadam. - Czyż przez to będziecie ją mniej kochały? 
Zosia pomyślała chwilkę. 
- Trzeba każdemu pozwolić być tym, czym jest! - dopowiedziała Wisia. 
Historia Metki została zilustrowana przez Marię Orłowską-Gabryś. Obrazki są sztuką osobną, można im się przyglądać i chłonąć każdy szczegół.
Czarna owieczka to książka dobrze zaprojektowana.

1 listopada 2016

Kornel Makuszyński

Kornel Makuszyński - ur. 8 stycznia 1884 roku w Stryju, zm. 31 lipca 1953 r. w Zakopanem. Pisarz, poeta, krytyk teatralny. Ukończył Wydział Filozoficzny we Lwowie. Po I wojnie światowej pełnił funkcję kierownika Teatru Polskiego w Kijowie. Honorowy obywatel miasta Zakopane. Członek Polskiej Akademii Literatury.
Pisarz popularny wśród przedwojennej młodzieży; wykreował własny styl: atrakcyjna, czasami sensacyjna fabuła, znajomość realiów życia przedwojennych nastolatków, humor sytuacyjny i językowy.

Twórczość:
opowiadanie Perły i wieprze, 1915
Po mlecznej drodze, 1917
Słońce w herbie, 1918
bajka Szewc Kopytko i kaczor Kwak, 1912 - debiut twórczości przeznaczonej dla dzieci
Bezgrzeszne lata, 1925 - pierwsza powieść dla młodzieży
O dwóch takich, co ukradli księżyc, 1928
Panna z mokrą głową, 1932
Skrzydlaty chłopiec, 1933
120 przygód Koziołka Matołka, 1933, ilust. MarianWalentynowicz -jedna z pierwszych polskich historyjek obrazkowych, prekursor komiksu; 120 obrazków, pod każdym czterowersowy ośmiozgłoskowiec
Awantury i wybryki małej małpki Fiki-Miki, 1935, ilust. MarianWalentynowicz
Wyprawa pod psem, 1935
Awantura o Basię, 1936
Szatan z siódmej klasy, 1937
Szaleństwa panny Ewy, 1957

Na podstawie: Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży, Wiedza Powszechna, Warszawa 1984


30 października 2016

Mój przyjaciel smok

Film lekki i przyjemny. Nic odkrywczego, ale przekonanie, że przyjaźń, miłość i lojalność to wartości jakimi należy kierować się w życiu - zawsze należy popierać.

Jak to w dzisiejszych czasach bywa, zwiastun obejmował najciekawsze momenty dzieła. Mój przyjaciel smok to opowieść o samotnym chłopcu - Pete. Dziecko w wieku 4 lat przeżyło katastrofę samochodową. Jego rodzice zginęli, on sam, nie wiedząc co robić, schował się w lesie. Pomógł mu przeżyć wielki, sympatyczny smok Elliot. Chłopiec nadał mu takie imię od bohatera książeczki, czytanej Pete`owi przez mamę.
Po 10 latach, Pete`a przypadkowo odkrywa pani leśnik - Grace - wychowana na opowieściach taty o groźnym smoku chowającym się w puszczy. Chłopiec zamieszkuje w domu Grace, ale tęskni za przyjacielem. W końcu wszyscy się dowiadują o jego istnieniu. Źli ludzie próbują zbić majątek na smoku, na szczęście bohaterowie (Pete, Grace, jej tata - pan Meacham, przyjaciółka Pete`a - Natalie) w brawurowym stylu oswobadzają sympatycznego wielkoluda.
Atutem filmu są piękne krajobrazy Nowej Zelandii, swojska atmosfera amerykańskiej prowincji oraz odtwórcy głównych ról - Oakes Fegley jako Pete, Bryce Dallas Howard jako Grace oraz Robert Redford jako Meacham. Na Redforda zawsze warto popatrzeć - klasa sama w sobie, a mały Oakes to chłopczyk z matczynych snów. Smok Elliot bardzo mi przypominał Falkora z filmu Niekończąca się opowieść, ale pewnie niewielu młodych widzów widziało ten obraz, więc mogą w pełni cieszyć się filmem w reżyserii Dawida Lowery.
Przeczytałam w sieci, że film to remake dzieła z 1977 roku. Nigdy nie słyszałam o pierwszej wersji, sądzę, że druga też nie będzie stanowiła przeżycia pokoleniowego, ale polecam do obejrzenia. Niewyszukana, dydaktyczna rozrywka, prawdziwe kino familijne.

28 października 2016

Szatan z siódmej klasy

Książka została wydana po raz pierwszy w 1937 roku, czyli prawie 80 lat temu. W tym roku po raz pierwszy zdarzyło mi się, że uczniowie skrytykowali ten młodzieżowy kryminał. Spora grupa stwierdziła, że od początku wiedziała jak to się skończy, wątek historyczny był nudny i szkoda, że skarbem okazały się diamenty. Nie docenili też humoru językowego i sytuacyjnego. Może kluczem jest wiek czytelników. Zazwyczaj książkę tę omawia się w klasie 5. lub 6. szkoły podstawowej, ale coraz częściej dzieci z klas 4. po nią sięgają.
Mnie powieść Kornela Makuszyńskiego nadal bardzo się podoba. Czytam z przyjemnością erudycyjne wywody i dowcipne komentarze bohaterów. Lubię historię, więc wątek Francuzów i powstań bardzo mi odpowiada.
W skrócie: Adaś Cisowski, uczeń gimnazjum, słynie ze swoich zdolności detektywistycznych. Pomaga koledze rozwiązać zagadkę "znikającej setki" w księdze ze spisem wydatków; odkrywa, kto mu w domu zjadł lody; dzięki niemu klasa wie według jakiego systemu odpytuje profesor Gąsowski. Kiedy nauczyciel popełnia błąd, na jaw wychodzi, że uczniowie nie uczą się systematycznie. Profesor postanawia wykorzystać zdolności Adama. Zaprasza go majątku w Bejgole, położonego blisko Wilna. Miejscowość jest fikcyjna. Wspominam, że w 1937 roku Wilno należało do Polski, chociaż jeszcze nie zdarzyło mi się, aby jakiekolwiek dziecko zapytało o co chodzi.
Adaś się waha, lecz profesor zaprasza swoją siostrzenicę - Wandę, aby opowiedziała o co chodzi. Opis gromu z jasnego nieba, jaki uderzył w Adasia, gdy spojrzał na Wandę, należy do najlepszych w polskiej literaturze:

Jakie bogactwo metafor i porównań!
Okazuje się, że w Bejgole znikają drzwi... Powieść świetnie się nadaje do wytłumaczenia różnicy między fabułą, a akcją. Akcja to tylko 1937 rok, natomiast fabuła obejmuje lata 1812/1813 i rok 1937. Początek to wizyta francuskiego oficera, wracającego spod Moskwy. Razem z towarzyszem zatrzymują się w Bejgole. Młodszy żołnierz wraca do Francji z listem opisującym położenie skarbu. List po ponad 100 latach trafił do przypadkowej osoby, też Francuza. Wynajmuje on opryszków do pomocy, bo nie zna polskiego. Okazuje się, że złoczyńcy nie cofną się przed niczym, aby zdobyć skarb. Na szczęście nikomu nie dzieje się krzywda, u Makuszyńskiego to niemożliwe. Świat jego książek jest bezpieczny, życzliwy i empatyczny. Bohaterowie są dobrzy - nie skrzywdziliby nawet muchy. To powieść detektywistyczna, czyli taki kryminał dla młodzieży. Nie ma krwi ani morderstw, są za to tajemnicze pamiętniki, znikające drzwi, zaszyfrowane informacje i barwne postaci. Podkreślam też wyjątkową urodę języka, ponieważ to słaba strona współczesnych powieści. Polecam.

24 października 2016

Mary Norton

Mary Norton (1903-1992) - angielska pisarka. Była aktorką w teatrze Old Vic. Autorka powieści: Kłopoty rodu Pożyczalskich, Pożyczalscy idą w świat, Pożyczalscy w przestworzach, Gałka od łóżka.

Kłopoty rodu Pożyczalskich

Kiedy czytałam tę książkę jako dziecko - byłam zachwycona. Idea istnienia malutkich ludzików, które mieszkają pod podłogą w starym domu - łał, oczarowała mnie. W jednej chwili zrozumiałam dlaczego giną guziki, skarpetki i inne drobiazgi. Wydawało mi się to genialnie proste. Świadomość, że Pożyczalscy gdzieś tam obok mnie funkcjonują, towarzyszyła mi do dzisiaj. Było to tak bezwiedne, że kiedy moja sześcioletnia córka zastanawiała się, gdzie podziały się jej spinki do włosów, mechanicznie odparłam: Pewnie wzięli je Pożyczalscy. Natasza wraz z Bartkiem oszaleli jak ja kiedyś. Wymyślali różne historie co i kiedy ci Pożyczalscy im sobie "pożyczyli". Pobiegliśmy do biblioteki. Po powrocie - czytanie. I tutaj.... zaskoczenie. Powieść powstała co prawda na początku XX wieku, ale narracja wyraźnie nawiązuje do literatury XIX- wiecznej. Opowieść płynie wolno, wolniutko, wolniuteńko... Dużo słów z innej rzeczywistości, typu bawialnia, giemzowe rękawiczki, miałki cukier. Do tego nazywanie ojca rodziny - Strączkiem, a mamy - Dominiką, dodatkowo utrudnia przekaz. I cała akcja skupiona wokół ukrywania przed małą Ariettą tego, że ludzie są dla niej groźni... Może też to protekcjonalne traktowanie córki przez Strączka i Dominikę, to pokrzykiwanie na nią, pouczanie i krytykowanie... Dzisiaj dzieci tak się nie wychowuje. Kłopoty rodu Pożyczalskich są na wskroś angielskie: właśnie to surowe traktowanie dzieci, akcja skupiona w starym domu, angielskie maniery, angielskie jedzenie. Naprawdę trudno orzec, czy współczesny 10-latek pokocha powieść Mary Norton jak ja 30 lat temu? Na razie dzieci przyzwyczaiły się do języka, ułatwiłam im to, pomijając niektóre opisy :) Najbardziej zaciekawił je koniec tej historii: czy Pożyczalscy zdążyli się ukryć? Czy służąca Dorota zemściła się, dusząc ich dymem, czy nie? Czy Chłopiec jeszcze kiedykolwiek ich spotkał?
Nie ma dobrej literatury niezbudowanej na motywie dojrzewania-odkrywania siebie. Tak jest też w przypadku Pożyczalskich. Główna bohaterka - Arietta - jest inteligentniejsza od swoich rodziców. Chce wyjść "spod ziemi", chce żyć inaczej niż Strączek i Dominika, chce zwiedzać świat. Jest odważna i bystra. Dopina swego. Kłopoty rodu Pożyczalskich z pewnością należą do gatunku bildungsroman - powieści inicjacyjnej, o dojrzewaniu, kształtowaniu siebie. Arietta musi się zbuntować przeciwko autorytetom (rodzicom), aby iść dalej. To przekaz, który dociera do czytelnika - podany w historii malutkich ludzików mieszkających pod podłogą. Sama ta idea nastraja filozoficznie; mnie oczywiście skojarzyła się z Nałkowską i jej ludźmi "spod podłogi" w Granicy. Dzieciom na pewno nie :), ale uważam za ogromną wartość powieści Mary Norton fakt, że można całą opowieść potraktować jako metaforę życia: "Inny świat tam na piętrze - pomyślała. - Jeden świat nad drugim". Jest też fragment stricte filozoficzny: Chłopiec przekonuje Ariettę, że ludzi jest więcej na świecie, ale ona mu nie wierzy, bo widziała tylko czworo ludzi. I odwrotnie - Chłopiec nie wierzy, że istnieją inne domowe ludki, bo widział tylko dwoje. Ich światy ograniczają się do poznania sensualistycznego, ale dzieci - dzięki swojej otwartości - będą umiały to przeskoczyć i ogarnąć wyobraźnią, że może istnieć coś, czego nie widziały i nie znają.
Opis uczuć Arietty, kiedy wróciła z wycieczki po ludzkim ogrodzie i zrozumiała, że dotychczasowy świat już jej nie wystarcza - to opis dojrzewania: "Nie chcę (...) przebywać do końca życia tutaj... w ciemnościach...pod podłogą...". I Pożyczalscy ruszają w świat... O tym przy kolejnej części.

6 października 2016

Chłopcy z Placu Broni Ferenca Molnara

Chłopcy z Placu Broni czy Chłopcy z ulicy Pawła? Dla mojego pokolenia ma to znaczenie, ale... sama nie wiem. Pierwsza wersja tytułu brzmi po prostu ładniej, symbolicznie, a za symbolem kryje się zawsze morze znaczeń. Wówczas można rozmawiać godzinami co on oznacza. Jednak powieść Ferenca Molnara powinna nosić tytuł drugi - jako Chłopcy z ulicy Pawła jest znana  w ponad 40 tłumaczeniach.
To nadal lektura ciesząca się ogromną popularnością wśród 11-latków. Dlaczego? Decyduje o tym prosty język, bohaterowie-równolatkowie, nieskomplikowane kreacje psychologiczne, intryga skupiona wokół walki o własne terytorium oraz tragedia Nemeczka, łatwa do pojęcia dla nastoletniego czytelnika. Także skontrastowane kreacje Jonasza Boki i Feriego Acza - dwóch silnych i mądrych chłopaków - działają na wyobraźnię.
Dla przypomnienia: akcja dotyczy walki o plac przy ulicy Pawła. Czerwone Koszule pod dowództwem Feriego Acza chcą zabrać plac dla siebie, bo nie mają gdzie się bawić. Jest to atrakcyjne miejsce, szerokie, z tartakiem, interesujące dla chłopaków. Chłopcy z Placu Broni organizują obronę. Boka przygotowuje strategię i pewnego dnia dochodzi do bitwy. Dzięki nagłemu pojawieniu się Nemeczka, który miał leżeć w łóżku, Feri Acz w decydującym momencie traci impet, zaskoczony przewraca się i Czerwone Koszule przegrywają. W fabułę wpleciony jest motyw zdrady i przebaczenia (Gereb), motyw chłopięcej organizacji (Związek Kitowców), motyw szkoły. Z lektury można się dowiedzieć jak wyglądały relacje nauczyciel-uczeń w XIX wieku na Węgrzech. Uczniowie chętnie dyskutują o nieposłuszeństwie Nemeczka (miał przecież leżeć w łóżku), przeżywają jego odejście - scena przedśmiertnych majaków wywołuje duże emocje. To, oprócz Braci Lwie Serca, ważna pozycja w kanonie książek poruszających temat śmierci.
Dzieci są także wstrząśnięte ostatnimi akapitami lektury, kiedy to Boka dowiaduje się, że na placu zostanie wybudowana kamienica. To po co to wszystko było? Po co bitwa? Po co śmierć Nemeczka? - to typowe, niezmienne od lat pytania stawiane przez dzieci. Czasem udaje im się wytłumaczyć, że ważna była idea, zasada obrony, poświęcenie, a czasami nie. Coraz trudniej przełożyć metaforę placu jako Ojczyzny, tak czytelnej dla węgierskich pierwszych czytelników. Ale może to dobrze? To oznacza, że czują się bezpieczne.

10 września 2016

Literatura dla dzieci i młodzieży do połowy XIX wieku

Literatura dla dzieci stanowi dzisiaj jeden z najważniejszych segmentów na literackim rynku wydawniczym. Według danych Instytutu Książki, w 2014 roku opublikowano 2355 nowych pozycji, a trzeba zaznaczyć, że są to oficjalne dane, zgłoszone przez wydawców.
Książki dla dzieci są bogato ilustrowane, a poziom języka jest dostosowany do poziomu odbiorcy. Nie zawsze tak było.
U podstaw literatury dla dzieci leży twórczość ludowa: kołysanki, piosenki, ludowe porzekadła, zagadki, klechdy opowiadane przez starszych. Wśród nich najważniejszą rolę odgrywała "bajka", czyli opowieść zmyślona. Do XVIII wieku słowo "bajka", używane na przemian z "baśnią" oznaczało "zmyślenie, plotkę, bałamuctwo". Do epoki Oświecenia nie istnieje w literaturze polskim pełen zbiór bajek pisanych dla dzieci. W ogóle w Europie do XVIII wieku nie istniała odrębna kategoria - literatura dla dzieci. Z innych pism, takich jak kazania, facecje, kroniki dowiadujemy się, że dzieci słuchały zawodowych bajarzy, oglądały przedstawienia na jarmarkach i obrzędowe misteria wystawiane w kościołach. Tym karmiła się ich wyobraźnia. W różnych dokumentach znajdujemy także wplecione w tekst bajki albo "apologi", czyli przykłady z życia zwierząt mające ilustrować jakąś prawdę. Takie apologi znajdują się np. w Kronice polskiej Wincentego Kadłubka z przełomu XII i XIII wieku. Przy okazji warto dodać, że Kadłubek w I Księdze swojej kroniki zawarł legendy z obszaru Małopolski: o królu Kraku (Grakchu) i Wandzie, z tym, że w wersji Kadłubka Niemiec zakochany w polskiej królewnie zabił się, a ona sama żyła potem długo - jako panna mężna, przywódczyni Wandalów.
W epoce średniowiecza dzieciom zalecano także utwory starożytnych mistrzów, sięgano po Ksenofonta, Herodota, Tukidydesa, Plautusa i Terencjusza. Młodzież czytała także Odyseję Homera, teksty Wergiliusza, Horacego i Lukana. Wszystko w oryginale, bowiem uważano znajomość greki i łaciny za obowiązkową.
Zalecano także lektury religijne: utwory Augustyna i Juwencjusza. Z historii polecano Dzieje Rzymian oraz Kroniki Wincentego Kadłubka.
W XVI wieku dużą popularność w Polsce zyskał zbiór opowiastek tzw. Gesta Romanorum (Historie rzymskie), przerobione bajki Ezopa oraz Facecje polskie nieznanego autora. Największym uznaniem wśród tłumaczeń tekstów Ezopa stała się antologia ponad 200 wierszowanych bajek i powiastek z 1522 roku zatytułowana po prostu Ezop. Autorem był Biernat z Lublina.
Nastąpił też powrót do autorów starożytnych. Na traktacie O wychowaniu dzieci Plutarcha z Cheronei wzorował się m.in. Erazm Glinczer w Książce o wychowaniu dzieci (1557). Był to pierwszy poradnik dla rodziców. Plutarcha czytano także w XVIII wieku. Józef Wybicki przyznawał, że dzieło Plutarcha - Żywoty sławnych mężów - ukształtowały jego osobowość. O wpływie Plutarcha mówili również Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, z tym, że Józef Wybicki czytał starożytnego męża po łacinie, a nasi romantycy już po polsku. Pierwszy bowiem przekład Żywotów... był gotowy w latach 1801-1803 (Filip Nereusz Golański). Rok później - w 1804 roku - na rynku polskim ukazał się przekład Ignacego Krasickiego.
Pojawiła się także wówczas odmiana fantastyczna bajek i powieści, w których suszono śnieg, a pieczone woły spacerowały po mieście. Była to tzw. literatura sowizdrzalska, czyli twórczość niższych warstw społecznych wyśmiewająca kulturę szlachecką, kościelną czy mieszczańską. Często uciekała się do nonsensownych żartów, absurdalnych skojarzeń. Do tego nurtu nawiązali później m.in. Julian Tuwim i Jan Brzechwa. W XVIII wieku niezwykle poczytna była Historyja ucieszna o zacnej królewnie Banialuce ze wschodniej krainy barokowego poety Hieronima Morsztyna. Do tego poematu z 1750 roku nawiązuje frazeologizm "pleść banialuki", czyli mówić głupstwa, brednie. 
Wcześniej do Polski trafiły również przekłady bajek francuskiego pisarza Jeana de la Fontaine`a, pisane dla dorosłych, ale chętnie czytane także przez dzieci. 
W 1697 roku niejaki Charles Perrault przedstawił Ludwikowi XIV Historie i baśnie z dawnych czasów z pouczeniami moralnymi. Z tego zbiorku pochodzą znane nam bajki (podaję oryginalne tytuły): Śpiąca królewna, Mały Czerwony Kapturek, Sinobrody, Kot w butach, Wróżki, Kopciuszek, Frant z czubkiem, Paluszek. W wydaniu z tego samego roku w Hadze jako autora wskazano Piotra, syna Charlesa, członka Akademii Francuskiej. Do dzisiaj znawcy tematu spierają się kto był wobec tego autorem bajek. Większość skłania się ku Charlesowi Perrault, a podanie imienia syna miało być pomyłką lub zabiegiem marketingowym, podnoszącym wartość powiastek uchodzących dotąd za twórczość ludową i plebejską. Karta tytułowa z 1697 roku zawiera obrazek starej kobiety siedzącej przy kominku, a wokół niej troje dzieci. Na ścianie widać napis: Contes de ma mere L`Oye, po polsku: Opowieści Babci Gąski - stąd częsty później podtytuł baśni Perraulta. Historie i baśnie... stały się absolutnym przebojem i są nim do dzisiaj.
W XVII-wiecznej Anglii zaczęto zauważać wyodrębnionego wiekowo odbiorcę. Pojawiły się tzw. "alphabet books", czyli książki obrazkowe, z ilustracjami poszczególnych liter alfabetu. Jednak, co należy zauważyć, były to publikacje czysto edukacyjne, miały przygotować do czytania, nie stanowiły osobnej literatury. Możemy się pochwalić, że tropem angielskich pozycji poszła Rzeczpospolita - w 1633 roku w Wilnie ukazała się książeczka Dla dziatek nauka czytania pisma polskiego.
W Niemczech, w 1812 roku bracia Jacob i Wilhelm Grimmowie opublikowali Baśnie domowe i dziecięce. Składały się one z 210 bajek, wśród nich znajdowały się: Kopciuszek, Śpiąca królewna, Śnieżka, Czerwony Kapturek, Roszpunka, Jaś i Małgosia, Żabi król. Zbiór został przetłumaczony na ponad 160 języków, w tym na eskimoski inupiat oraz afrykańskie suahili. Bracia pracowali na co dzień jako badacze średniowiecznej literatury. Ich brat - Ludwik ilustrował publikację z 1812 roku. Utwory, które znalazły się w zbiorze Baśnie domowe i dziecięce bracia znali ze starych średniowiecznych ksiąg, a także z opowieści zasłyszanych od znajomych z Kasssel (tam jako chłopcy uczyli się w liceum). Tutaj należy wymienić nazwisko Dorothei Viehmann. Była to wdowa przychodząca sprzedawać do miasta plony ze swojego ogródka. To od niej bracia Grimmowie usłyszeli opowieść o Kopciuszku. Jeszcze ważniejsze jest nazwisko: Marie Hassenpflug - zidentyfikowane dopiero przez badaczy spuścizny Grimmów. Tej dwudziestoletniej przyjaciółce siostry braci Grimmów - Charlotty - zawdzięczamy baśń o Czerwonym Kapturku, Śnieżce i Śpiącej królewnie. Charlotte Grimm wyszła za mąż za brata Marie.
Marie Hassenpflug opowiadała Grimmom baśnie zasłyszane od niani. Natomiast owa niania opowiadała fabuły zaczerpnięte z... Opowieści Babci Gąski Charlesa Perraulta. Innymi słowy, baśnie braci Grimmów to połączone, poprzerabiane bajki opowiadane we Francji i Niemczech. Jacob i Wilhelm Grimmowie przyznawali też, że ich baśnie zawierają motywy znane w folklorze włoskim, irlandzkim, słowiańskim, fińskim i japońskim.
Baśnie domowe i dziecięce początkowo nie sprzedawały się dobrze. Działo się tak dlatego, że bracia Grimmowie traktowali je jak przekaz folklorystyczny - zbiór kierowany był do dorosłego czytelnika, nie miał ilustracji, zawierał natomiast mnóstwo naukowych przypisów. Na początku XIX wieku Niemcom zagrażali Francuzi i bracia Grimmowie gromadzili baśnie, aby ratować germański przekaz ustny. Dodatkowo, utwory Grimmów zawierały okrutne opisy, zahaczały też o sferę obyczajową (dzieciobójstwo, kazirodztwo) - były za to krytykowane. Mało kto wie, że np. w Śnieżce zła macocha na końcu musi tak długo tańczyć w rozgrzanych do czerwoności żelaznych bucikach, aż pada martwa... Bracia Grimmowie dostrzegli jednak, że w Europie popularne stają się baśnie dla dzieci i zabrali się za wygładzanie treści swoich utworów. W 1825 roku wydali wybór 50 bajek z ilustracjami Ludwika Grimma. Wilhelm Grimm uatrakcyjnił narrację ludowymi przysłowiami, ludową poezją, plastycznymi opisami. Ostatecznie bracia Grimmowie zdobyli ogromną popularność, sami mówili, że ich zbiór to "podręcznik dobrego wychowania", zawiera bowiem morały potrzebne dzieciom.
W XVI wieku pojawiły się u nas ślady wschodnioorientalnej bajki fantastycznej, popularnej w Turcji. W epoce Oświecenia znany był zbiór Tysiąca i jednej nocy w wersji francuskiej Antoniego Gallanda. Na polski baśnie przełożył Łukasz Sokołowski (1767/68), zebrano je w 12 tomach. Zalecano je jako lekturę dla dzieci, chociaż zasadniczo uważano fantastykę za niebezpieczną dla młodych umysłów. Ciekawe jest także to, że bajki orientalne nie były pisane dla dzieci, ale one szybko odkryły ich piękno.Wznawiano je wielokrotnie przez cały XVIII i XIX wiek. Jednak najwartościowszy literacko przekład pochodzi z XX wieku. Są to: Klechdy sezamowe (1913) oraz Przygody Sindbada Żeglarza (1915) Bolesława Leśmiana. Dzisiaj zbiór Tysiąca i jednej nocy nie jest znany młodzieży. Mało kto też wie, że stąd wywodzi się postać Ali-Baby czy Aladyna albo pięknej i sprytnej Szeherezady.
Na początku XVIII wieku ukazało się w Polsce pierwsze, "pirackie" (bez podania wydawcy) wydanie Robinsona Cruzoe Daniela Defoe. Autor napisał to dla dorosłych, ale powieść szybko stała się ulubioną lekturą młodzieży. Od 1769 roku mamy polski przekład. Powieść Daniela Defoe zapoczątkowała nurt w literaturze nazwany "robinsonadą" - obejmuje on utwory, w których bohater musi przetrwać w skrajnie trudnych warunkach.
W 1876 roku w Stanach Zjednoczonych ukazały się Przygody Tomka Sawyera Marka Twaina. Była to prawdopodobnie pierwsza na świecie książka napisana na maszynie do pisania. Zadziwiające, że po 150 latach, przygody niesfornego Tomka nadal bawią małych czytelników.
W Polsce ogromną popularnością cieszył się nie oryginał, ale przeróbka Robinsona... dokonana przez Joahima Campe w 1779 roku. Ten znany ówcześnie pedagog przeniósł akcję powieści do XVI wieku oraz dodał do fabuły mnóstwo pouczeń moralnych. Najwyraźniej nie przeszkadzało to czytelnikom, ponieważ utwór znany pod tytułem Nowy Robinson od 1793 do 1860 doczekał się aż 9 wydań. Czytano także Historię Don Kichota oraz Podróże kapitana Gulliwera. 
Komisja Edukacji Narodowej (przypomnę, że było to pierwsze polskie ministerstwo oświaty) polecało także jako lekturę Przypadki Telemaka francuskiego pisarza i pedagoga Franciszka Fenelona (polski przekład z 1726 - wierszem, 1750 - I wydanie prozą).  

Cdn.

Uprzejmie proszę w przypadku kopiowania podać tytuł bloga oraz moje imię i nazwisko.

Źródła:
Izabela Kaniowska-Lewańska, Literatura dla dzieci i młodzieży do roku 1864
Braci Grimm, National Geographic, Grudzień 1999


3 września 2016

Pan Samochodzik i Zagadki Fromborka

Seria z Panem Samochodzikiem w roli głównej była niezwykle popularna wśród młodzieży w latach 80 XX wieku. 
Pseudonim "Pan Samochodzik" nadali głównemu bohaterowi - pracownikowi Departamentu Muzeów i Ochrony Zabytków w Ministerstwie Kultury i Sztuki - zaprzyjaźnieni harcerze. Pan Tomasz jeździł bowiem pokracznym samochodem i tylko wtajemniczeni wiedzieli, że auto ma siłę 410 koni mechanicznych i potrafi pływać. Głównym zajęciem Pana Tomasza było śledzenie złoczyńców kradnących polskie dobra narodowe o dużym znaczeniu historycznym.
Pan Samochodzik i zagadki Fromborka to szósta z serii powieść Zbigniewa Nienackiego o przygodach sympatycznego detektywa-amatora. Książka została opublikowana po raz pierwszy w 1972 roku. Podstawowy motyw dotyczy znalezienia schowka, w którym niemiecki pułkownik Koenig ukrył zrabowane polskie dzieła sztuki, monety, zabytki liturgiczne i in. Pan Tomasz przystępuje do pracy. Pomagają mu znajomi z poprzednich serii - harcerze. Po Dobrej Stronie Mocy stoi także mgr Pietruska, kolega z MKiS, który jednak rywalizuje z Panem Tomaszem kto pierwszy z nich odkryje zaginione monety i kielichy. 
Seria z Panem Samochodzikiem była kierowana do miłośników historii i w każdej części autor odwoływał się do odpowiednich fragmentów naszych dziejów. W Zagadkach Fromborka przeczytamy o denarach Mieszka I i Bolesława Chrobrego, jest też mowa o księciu słowiańskim Jaksie oraz o powojennej akcji "Frombork 1001" polegającej na odbudowie miasta - dokonali tego harcerze. Zbigniew Nienacki oczywiście pomija informację, że Frombork dopiero w 1945 roku został włączony do terytorium Polski. Pisze natomiast o reformacji, o historii Warmii i Mazur, o rozwoju kulturalnym Prus, o wyzwoleniu Krynicy Morskiej i Sztutowa przez Armię Czerwoną.
Pan Samochodzik podczas poszukiwań schowka Koeniga musi się zmierzyć z czarnym charakterem serii Nienackiego, czyli Waldemarem Baturą. Osobnik ten jest kolegą ze studiów Pana Tomasza, ale wybrał Ciemną Stronę Mocy. Znakiem czasów, czyli modą na występy magików w latach 80. zeszłego wieku, jest także postać Caligiostro - sztukmistrza występującego na różnych imprezach. Czy on również czyha na zrabowane skarby?Nie napiszę, bo może ktoś sięgnie po tę lekturę.

W powieściach o Pan Samochodziku są też zawsze piękne kobiety, które tytułowy bohater nieodmiennie oczarowuje. W Zagadkach Fromborka współcześnie najbardziej razi motyw agresywnej nowoczesnej maszyny, którą Pan Tomasz wraz z Caligiostro biorą początkowo za inwazję Marsjan - to, rzecz jasna, echa fascynacji kosmosem, jaka wybuchła w połowie XX wieku. Dzisiaj te fragmenty odbieram jako dziecinne. I tu dochodzę do kwestii wieku odbiorcy. Ile powinien mieć lat? Dorosły bohater, flirtujący z kobietami - dzisiaj młody czytelnik jest przyzwyczajony do nastoletniego bohatera (seria Kroniki Archeo nawiązują przecież do rodzaju powieści Nienackiego) - i dobrze, tak być powinno. Z kolei tematy utworów o Panu Samochodziku: zabytki, historie miejsc i budynków, pościgi, pułapki, podziemia w zamczyskach, harcerze - duża dawka dydaktyki w atrakcyjnym opakowaniu. Myślę, że większości 10-12 latków cykl o Panu Samochodziku będzie się podobał. Chyba jednak nie zyska takiej popularności jak kiedyś. Za duża konkurencja podobnych powieści i moda na fantastykę. Lecz to nadal godna polecenia pozycja dla nastolatka zainteresowanego historią Polski.

21 sierpnia 2016

Drzewka szczęścia Agnieszka Frączek

Wydawnictwo Egmont specjalizuje się w ciekawych propozycjach dla dzieci. Książka Agnieszki Frączek została pięknie wydana pod względem edytorskim - nasycone barwy, kolorowe tytuły wierszy oraz ilustracje Elżbiety Wasiuczyńskiej tworzą bajkową całość. Obrazki wyglądają jak wyszywane, co widać na okładce. Są tak urocze, że można je podziwiać osobno, niezależnie od wierszy.
Drzewka szczęścia to zbiór liryków ilustrujących określoną filozofię życia ujętą w samym tytule. Poetka rozwinęła to w wierszu:
Jedno ma listki w kształcie becika,
takiego, w jakim niemowlak fika,
drugie przechodniów żaglem zachwyca
i z wdziękiem sunie w dal po ulicach, (...)
piętnaste sroce dzierga berecik,
dwudzieste ósme wciąż tańczy cza-czę....
Bo każdy szczęście widzi inaczej. 
A jak widzi je Agnieszka Frączek? Miłość, przyjaźń, rodzina, szacunek dla innych oraz skupienie się na szczególe, zatrzymanie w biegu, zauważanie zmian pór roku, kałuży na chodniku, a także optymizm, życzliwość na co dzień, przekonanie o własnej wyjątkowości, o byciu wyrozumiałym dla siebie. Wiersze Agnieszki Frączek wzruszyły mnie, szczególnie utwór Życzę ci, córeczko, byś...- zawiera wszystko to, co chciałabym przekazać córce. W zwykłych-niezwykłych słowach. Dużo z  tych wierszy to gotowe wpisy do pamiętnika, życzenia i dedykacje. Jest zabawa słowem, jak w wierszu ***Uśliku bezmiechu, w którym trzeba odczytać ukryty sens.
Agnieszka Frączek operuje wyrazami codziennymi i codziennymi realiami, stosuje proste rymy, ze stałym układem sylab, przez co wiersze są rytmiczne, a wykrzykniki nadają wielu wypowiedziom dziecięcą ekspresyjność.
Mam natomiast kłopot z ustaleniem odbiorcy tego zbiorku. To raczej tomik wierszy dla dorosłych, dla kobiet - wydaje mi się, bo to kobiety tak postrzegają świat - poprzez szczegóły. Filozofia tych wierszy jest poważna, choć ukryta między kolorowymi literkami i dziecięcymi obrazkami. Ale to nie oznacza, że nie powinniśmy tych liryków czytać dzieciom. Wydaje mi się tylko, że nie należy oczekiwać pełnego zrozumienia od 5-8-latków. Moja 6-letnia córka podziwiała ilustracje i pytała w jaki sposób można zasadzić tęczę w garnku? Porozmawiałyśmy sobie filozoficznie i tyle. Czyli wiersze stanowią pretekst do zadumy, a to przecież w poezji chodzi.
Nie mogę jednak ostatecznie powstrzymać się od refleksji, że można było te wiersze wydać jako tomik poezji dla dorosłych. Tylko kto by to kupił?

20 sierpnia 2016

Willa Trzech Łotrów

No fajna, fajna książka. Oczywiście jak na rasowego recenzenta (czyli nieco zazdrosnego o talent Autorki :)) delikatnie wytknę słabsze fragmenty, ale powieść powinna znaleźć się w kanonie lektur młodszych nastolatków: 9-11-letnich. Chciałabym też ją włączyć w listę lektur szkolnych. To chyba największy komplement? ;)
Akcja rozgrywa się współcześnie. Klasy 4 SP szkoły niepublicznej o profilu artystycznym jadą na obóz. Tematykę wyjazdu wymyślił nauczyciel o pseudonimie Globus. Wychodząc naprzeciw dzisiejszej modzie na wampiry, Globus postanowił, aby motyw przewodni obozu nawiązywał do horrorów. Dzieciaki jadą do ośrodka położonego w lesie. Wszystko tam jest dziwne i podejrzane. Dziewczyny są przekonane, że podaje im się na obiad czerninę z krwi myszy i chomików... Błee. Czy to prawda?
Narrację prowadzi główny bohater: Kacper Koc. I to jest pierwszy słabszy element - zza narratora dziecięcego wygląda co chwila narrator dorosły-wszechwiedzący. W efekcie Kacper jest wyjątkowo dojrzały i rozsądny. Z drugiej strony - jest to próba stworzenia bohatera pozytywnego, wzoru do naśladowania. Drugi minus fabularny jest związany z pierwszym - z treści wynika, że bohaterowie chodzą do 4 klasy, mają wobec tego 9-10 lat. Ewidentnie zachowują się jednak jak 11-13 latki. Ta niewielka różnica w liczbach przekłada się na znaczącą różnicę w dojrzewaniu na tym etapie rozwoju. Może to powodować brak poczucia tożsamości czytelnika i bohaterów. Dlatego uważam, że najlepsi odbiorcy to dzieci między 9-11 rokiem życia. One raczej nie odczują tej dysharmonii w narracji. Chyba także - nie jestem pewna - nie zauważą, że Kacper podkpiwa sobie z hasła "kreatywność", czego raczej nie powinien był robić, bo ciężko chodzić do szkoły z wizją, której się nie akceptuje. Ale to naprawdę szczegóły dla wtajemniczonych.
OK. Teraz plusy. Książkę dobrze się czyta, ponieważ dialogi przeważają nad opisem. Opis też jest - plastyczny, tworzy klimat miejsc, nie jest nadmiernie szczegółowy. Tematyka - bardzo interesująca dla współczesnych nastolatków, groza w rozsądnych dawkach. Bohaterowie są sympatyczni i mądrzy; ich konstrukcja psychologiczna nie jest męcząca dla czytelnika - reprezentują oni określone typy, czytelnik zawsze lubi rozpoznawać to co już zna: Kacper to klasowy mądrala, Oliwia - klasowa piękność, Sebek - myśli tylko o jedzeniu, Feliks - to klasowy piekielnie inteligentny cwaniak itd.
Bardzo pedagogiczny jest wątek przemycony w narracji - przekonanie, że szacunek należy się każdemu, że ważna jest współpraca, przyjaźń i lojalność. Jest też epizod dotyczący Globusa - nauczyciel jawi się czytelnikowi jako inteligentny, zainteresowany młodzieżą pedagog, z własną smutną tajemnicą, dzieciaki przekonują się, że poglądy i zachowanie nauczyciela wynikają z czegoś konkretnego, a nie są zwykłą złośliwością.
Wśród dorosłych bohaterów pojawiają się ciemne typy, na które trzeba uważać. Gdzieś tam kołaczą mi się nawiązania - klimatem - do powieści Nienackiego, Niziurskiego, Ożogowskiej.
Ważny jest też wątek ekologiczny, w którym główną rolę odgrywają egzotyczne zwierzęta. Najważniejsze, że pani Małgorzata Strękowska-Zaremba pokazała, że można napisać książkę dla nastolatków, z polskimi realiami, z najmodniejszymi tematami: jest krew, jest podejrzany kucharz, mowa jest o duchach i powieszonych łotrach. A to wszystko pokazane z humorem, tak, aby przestraszyć, a nie przerazić. Jest też tajemnica opuszczonego dworku i tragedia jaka dotknęła miejscowość, w której leży ośrodek.
Powieść kończy się happy endem. To ciekawa i zabawna książka. Polecam.

11 sierpnia 2016

Hanna Zdzitowiecka

Hanna Zdzitowiecka - ur. 29 stycznia 1909 w Warszawie, zm. 25 kwietnia 1973 roku w Warszawie; pisarka, autorka słuchowisk radiowych, propagatorka wiedzy przyrodniczej; ukończyła Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie; debiut w 1947 roku na łamach prasy dziecięcej; pisała do "Płomyczka", "Misia", "Świerszczyka", "Płomyka". Wydała ok. 20 książek dla dzieci, m.in.:
W lesie (1953)
Nad wodą (1956)
Tęcza w kropli wody (1956)
Kosmatek ze starej wierzby (1957)
Leszczynowe ludki (1958)
W norach i jamkach (1963)
Pantofelek pięknej Rodopis (1966)
Córki królowej Borany (1970)

Dwa listy Hanna Zdzitowiecka

Książeczka została wydana dawno, dawno temu (1969) i chyba nie była wznawiana, a szkoda. Hanna Zdzitowiecka pisała utwory dla dzieci, w których przybliżała małym czytelnikom prawa rządzące przyrodą. Dwa listy opowiadają historię dwóch ptaszków: zięby i gila. Zięba postanowiła poznać kolegę, o którym tylko słyszała, że jest do niej podobny. Ptaszki nie mogły się spotkać, ponieważ rozmijał się ich czas przylotu i odlotu do Polski. Zięba napisała list na liściu klonowym i dała go mazurkowi, aby przekazał gilowi.
Niestety, liść zaginął. Lecz gila zaciekawiły opowieści o ziębie. Przed odlotem na Północ napisał list do nieznanej mu osobiście zięby. Na śniegu. Ptaszki się nie spotkały, ale ile czytelnik dowiedział się o życiu ptaszków, dzików i ryjówki w lesie podczas zimy i wiosny! To ogromna wartość tej książeczki - informacje wplecione w fabułę, podane mimochodem, prostym językiem; oto fragment:

Stara matka wiodła gromadę warchlaków pod stary dąb, skąd dolatywał zapach świeżo opadłych żołędzi. Dziki zryły ziemię dookoła, pogniotły i wdeptały w nią liście tak, że po ich przejściu wszelkie poszukiwania były daremne. 
- Zięba będzie miał do mnie żal, że nie dopilnowałem tego listu - martwił się mazurek. 

Uzupełnieniem treści są ilustracje Heleny Matuszewskiej, przypominające obrazki malowane farbkami. Nastrojowe, delikatne.


9 sierpnia 2016

Merida Waleczna

Świetny film. Powstał w 2012 roku, zdobył 5 nagród w 2013 roku:
Oscar za najlepszy film długometrażowy
Złote Globy - najlepszy film animowany
Bafta - jw.
Annie - najlepszy montaż i scenografia
Amerykańskie Stowarzyszenie Montażystów - najlepszy montaż

Film o relacjach między córką i matką, podany w genialny, prosty sposób, w otoczce celtyckich tradycji.
Merida to łobuzica, uwielbia strzelać z łuku, jest pyskata, odważna, samodzielna, wrażliwa i mądra. Jej mama - Elinor - chce wychować córkę na Księżniczkę - wyważoną, kulturalną damę. Merida buntuje się przeciwko planowanemu zamążpójściu i ucieka z zamku. Prosi o pomoc czarownicę. Ta daje jej magiczne ciastko, które ma sprawić, aby mama Meridy nie chciała rządzić jej życiem. Jednak ciastko działa nieco inaczej - Elinor zamienia się w niedźwiedzicę. Merida musi uchronić mamę przed śmiercią z rąk taty - Fergusona, niezwykle ciętego na misie, musi też odmienić czar, aby nie stracić mamy na zawsze.
Ostatecznie Merida przekonuje się, że mama niezwykle ją kocha i jest gotowa dla niej zginąć. Mama godzi się z charakterem córki, rodzice zgadzają się na propozycję Meridy, aby przybyli na turniej zalotnicy najpierw zdobyli serce dziewczyny, a potem jej rękę.
Można więc rzec, że fabuła jest typowa - bohaterka musi przejść określone etapy, "stracić" mamę, spotkać Zło, pokonać je, aby zrozumieć siebie. Tak, tak jest. Do tego wikingowsko-celtycka otoczka i dużo, dużo humoru. Kapitalne są sceny z tatą Fergusonem i zalotnikami - każda postać to określony typ męski, a wszyscy przemądrzali i naładowani testosteronem :) To chyba pierwsza animacja, w której dziewczyna nie szuka męża, ba - nie potrzebuje go do szczęścia (nie, pierwsza była chyba Pocahontas). Podobało mi się. Mojej prawie sześcioletniej córce też. Popłakała się w scenie, kiedy Merida myśli, że mama na zawsze zostanie niedźwiedzicą. Dzisiaj to już normalne, ale mnie zadziwia, że postać animowana potrafi tak wzruszyć człowieka. Pamiętam jeszcze filmy Disneya z lat 70. puszczane w TV (czasem :)). To technologiczna i mentalna przepaść.
W Meridzie Walecznej odbiorca bardziej nastawiony na tropy kulturowe dostrzeże, że jest tu przenikanie się świata realnego z duchowym (córkę bardzo zainteresowały niebieskie duszki, pytała mnie, czy tak kiedyś, "w dawnych wiekach" wyglądały anioły?) oraz zderzenie barbarzyństwa (mężczyźni, walka z niedźwiedziami, ogromne porcje mięsa spożywane przez mężczyzn, walka toporami) z cywilizacją (delikatna Elinor, recytowane przez nią poematy, piękne suknie, eleganckie maniery i słownictwo, prymat uczuć nad biologią). Wiadomo, że zwyciężyła cywilizacja, chociaż w filmie Merida jest produktem pośrednim, na pewno mocno sfeminizowanym, nie może być inaczej, jeśli w naszym świecie wszystko co subtelne, wyważone, nie-dzikie uchodzi za "babskie". Merida Waleczna to rycerska opowieść dla dziewczynek i właśnie dlatego powinni ją zobaczyć przede wszystkim chłopcy. Film mówi też o sensie tradycji, każe się zastanowić kiedy tradycja spaja pokolenia, a kiedy je dzieli, czy warto ją zawsze kontynuować?

6 sierpnia 2016

Astrid Lindgren

Astrid Lindgren - ur. 14 lutego 1907 w Vimmerby, zm. 2002 r.; zadebiutowała książką o Pippi w 1945 roku; w 1941 roku córka Astrid, Karin, zachorowała. Dziewczynka miała wówczas 7 lat. To ona wymyśliła imię: Pippi Pończoszanka. Astrid Lindgren zaczęła opowiadać przygody dziewczynki o tak nietypowym imieniu. W 1944 roku pisarka spisała opowieści i podarowała córce na urodziny maszynopis oprawiony w skórę. Potem wysłała go do wydawnictwa, ale uznano go za "wywrotowy". Pisarka nieco go przerobiła i zgłosiła się do konkursu literackiego wydawnictwa. Konkurs wygrała i książka wyszła drukiem w 1945 roku.
W 1963 roku zapisała się do grupy De Nio. W 1958 roku za książkę Rasmus i włóczęga otrzymała Medal im. H. Ch. Andersena, w 1978 roku na wniosek polskich dzieci - Order Uśmiechu, w 1979 roku - międzynarodową Nagrodę Literacką im. J. Korczaka na książkę Bracia Lwie Serce. W 1989 roku otrzymała tytuł doctora honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego. 
Astrid Lindgren miała dwoje dzieci: syna i córkę, mieszkała w Sztokholmie. W wieku 17 lat zaszła w ciążę, co było ogromnym skandalem. Ze względu na dziwną społeczną moralność, musiała oddać synka do rodziny zastępczej. Zamieszkał z nią dopiero po 14 latach. Pisarka wyszła wówczas za mąż, w 1934 roku urodziła córkę Karin. Mąż Astrid Lindgren rozwiódł się dla niej z żoną.
Inne jej znane książki to: Dzieci z Bullerbyn, Emil ze Smalandii, Karlsson z dachu, Nils Paluszek - patrz Wikipedia:) Pisała także dzienniki, które ukazały się w tym roku - Dzienniki z lat wojny 1939-1945. Bardzo ciekawy artykuł na ten temat ukazał się w magazynie "Książki" z marca 2016 roku (Wróg u bram Willi Śmiesznotki Anny Kicińskiej).
Co roku Fundacja ABCXXI organizuje Konkurs Literacki im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży. 

Informacje: z okładek wydawnictwa Zakamarki, magazyn "Książki" (marzec 2016), Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży, Warszawa 1984

Pippi zawsze sobie poradzi i inne komiksy

Jeszcze nie opisałam książki, a już przechodzę do komiksu - o tempora, o mores!
Mam w ręku - jak czytam na okładce - drugi z trzech tomów zawierających po 12 historyjek o Pippi, Tommym i Annice.
Komiksy wydaje oficyna Zakamarki z mojego Poznania, słynąca z ambitnych, oryginalnych projektów. Ten - oczywiście - również do nich należy. Komiksy - nadal cytuję wydawnictwo - powstały w latach 1957-1959 i pierwotnie były publikowane w odcinkach w szwedzkim czasopiśmie dla dzieci. Dwa z nich ukazały się w Polsce na początku lat 90. Myślę, że nie był to dobry czas na komiksy. Wówczas jeszcze uważało się je za gorszą odmianę literatury.
Seria o Pippi należy do książek "dziwnych" - że przytoczę za swoimi uczniami. Omawiam książkę w klasie V. Wydawałoby się, że utwór o dziewczynce, która mieszka sama, jest tak silna, że podnosi konia, nic sobie nie robi z konwencji społecznych, a rabusiów wyprowadza w pole - będzie odpowiadał dzieciakom. Zasadniczo tak jest, Astrid Lindgren pisała lekko i z humorem, jej narracje płyną wartko, ale "problemem" są relacje Pippi z dorosłymi. Jej zachowanie wypływa z nieznajomości zasad, ale w ogólnym rozrachunku jest niegrzeczne. Co bardziej wychowane uczennice nie mogły się pogodzić z nieładnymi uwagami Pippi na temat nauczycieli czy koleżanek mamy Tommiego i Annice. Można powiedzieć, że kłopot z odbiorem przygód Pippi leży w naturze Czytelnika, a nie w samej, jak czytam w recenzjach - "wywrotowej" treści książki. Tak, na pewno w polskiej szkole, preferującej konserwatywne relacje, postać Pippi może wywołać niepokój. Wszystko ostatecznie zależy od nauczycielki/nauczyciela - od tego jak omówi książkę. Niektóre dzieci też nie do końca radzą sobie z umiejscowieniem Pippi w realnym, bliskim im świecie. Bo niby jest to zwykła dziewczynka, ale jednak nie do końca. Pippi to Pippi - to wszystko. Albo się ją lubi, albo nie.
Wracając do komiksu. Bardzo dobry pomysł. Ta część, którą czytałam, obejmuje przygody Pippi z pierwszej i chyba drugiej serii książek - nie pamiętam gdzie było rozbieranie choinki? Bo z pierwszej części, znanej w Polsce jako Przygody Pippi pochodzi na pewno fragment w komiksie pt. Pippi na proszonym podwieczorku, czy Pippi i pożar. Myślę, że komiksy o Pippi to ciekawa alternatywa dla książki. Są dzieci, które tylko poprzez komiksy poznają światowe dzieła, i dobrze. Ilustracje, autorstwa Ingrid Vang Nyman są ładne, ładniejsze od wielu ilustracji książkowych, nieco za bardzo przywiązanych do niezwykle sympatycznej, ale specyficznej odtwórczyni roli Pippi w filmie. Dobrze, że jest odmienna artystyczna wizja postaci Pippi. Polecam.