Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura fantastyczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura fantastyczna. Pokaż wszystkie posty

13 stycznia 2024

,,Pierścień i róża" William Makepeace Thackeray

 

To historia Królestwa Paflagońskiego i Krymtatarii. Władca Paflagonii, Seriozo, umierając powierza swojego syna Lulejkę bratu - Walorozie. Niestety, ten, kierowany żądzą władzy, sam obejmuje tron. Dorastający Lulejka jest za mało bystry, aby coś z tym zrobić. Kocha się w swojej kuzynce, córce Walozory - Angelice. Sądzi więc, że tak czy inaczej, zostanie kiedyś królem. Na jego nieszczęście Angelika zakochuje się w następcy tronu Krymtatarii - Bulbie, synu uzurpatora.

W Krymtatarii bowiem wiele lat wcześniej niejaki Padella (ojciec Bulby) zabija prawowitego króla Kalafiore. Malutka księżniczka, Różyczka, córeczka władców, prawdopodobnie ginie, zjedzona przez lwy w lesie.

Losy czworga młodych ludzi nieustannie się krzyżują, w czym macza palce Czarna Wróżka. Jako matka chrzestna Lulejki i Różyczki daje im w wianie ,,odrobinę cierpienia" i to jest najlepsza rzecz, jaka ich spotyka.

Utwór jest fantastyczny, groteskowy, sarkastyczny i zabawny. Można to odczytywać jako baśń, taką w klimacie ,,Alicji z Krainy Czarów". Ludzie zamienieni w kołatki, mówiące lwy, nieustanne zmiany akcji, fałszywi dworzanie i okrutni władcy, zaczarowana róża i pierścień.... Pamiętam, że jako 10-latka byłam tą książką oczarowana, podobały mi się ilustracje (autora) i rymowanki na paginie oraz język - prosty i dosadny, a zarazem staranny. Bawiły mnie przygody Bulba i Angeliki, kibicowałam Różyczce i Lulejce. Podobał mi się też film z Katarzyną Figurą, oddający sarkastyczny wydźwięk całości. Dorośli mogą to czytać jeszcze jako satyrę na wady ludzkie albo wady rządzących.... Uważam jednak, że to przede wszystkim książka dla dzieci, bardzo inteligentna i zabawna baśń.






15 grudnia 2023

,,Starość aksolotla"

 Polecamy! Dla starszej młodzieży, tak 15+. Jacek Dukaj pisze specyficznym językiem, tworzy go na potrzeby swoich światów. Tym razem opowiada nam o tym, co stanie się po Zagładzie, podczas której tylko 17 tysięcy ludzi zdoła się uratować - przede wszystkim gracze, trochę naukowców - to są ci, którzy zdążyli i potrafili wgrać swój umysł w interfejs komputerowy. Tylko co dalej? Ludzie uwięzieni w 


maszynach nie muszą jeść, pić, spać, niczego też nie czują... Przerażająca wizja. Jednak sobie radzimy. Jak? Trzeba przeczytać. 

11 września 2023

"Zieleń szmaragdu" (Trylogia czasu) Kirstin Gier

Trzeci tom do połowy trzyma napięcie z poprzednich dwóch, potem wszystko leci na łeb na szyję. Rozwiązanie misternie tkanej intrygi następuje na kilku ostatnich stronach. Rach-ciach i wszystko jasne.

Szkoda pracy z poprzednich części. Autorka stworzyła klimat, wciągającą akcję, interesujących, zróżnicowanych bohaterów, udało jej się to przeciągnąć przez dwa tomy, a potem.... jw. 


Najbardziej nie podobał mi się watek romansowy, mocno ckliwy, aż nie chce się wierzyć, że współczesnym nastolatkom to odpowiada.

Za najciekawszą postać uważam Xymeriusa, jego teksty są naprawdę śmieszne.

Ogólnie oceniam trylogię czasu pozytywnie. Elementy powieści płaszcza i szpady, zindywidualizowanie bohaterów, żywy język, dynamiczna akcja, garść wiedzy o obyczajowości poprzednich epok, akcentowanie nierówności płciowych, motyw czasu - to zasługuje na pochwałę.


21 sierpnia 2023

"Błękit szafiru" (Trylogia czasu) Kirstin Gier

Druga część tzw. Trylogii Czasu. Chyba nieco słabsza niż "Czerwień rubinu", ale może zawsze ma się takie wrażenie :) Tutaj sprawy jeszcze bardziej się komplikują, Gwendolyn jest coraz mocniej zmęczona nową dla niej sytuacją. Akcja zdecydowanie przenosi się w minione czasy, XXI wiek pojawia się epizodycznie. Emocje między Gwendolyn a Gideonem są.... irytujące - z punktu widzenia dojrzałej pani, ale jeszcze pamiętam, że dla nastolatek to zwykła kolej związku. Kto się czubi, ten się lubi. Przynajmniej na razie tak to wygląda, zobaczymy, co będzie w III części. 

Gwendolyn nadal wątpi w winę Paula i Lucy, chociaż nie wie, kto inny miałby tak mieszać w chronologii rodzin de Villiers i Montrose. Hrabia de Saint Germain pokazuje się od innej strony, ale czy nie kryje się za tym jakiś podstęp? W II części widać też sporo elementów "powieści płaszcza i szpady".

Trochę niepokoi mnie obecność tzw. czarnej magii, nie jest jej dużo, ale wolałabym, żeby jej nie było wcale. 



20 sierpnia 2023

"Czerwień rubinu" (Trylogia czasu) Kirstin Gier

 Sympatyczna powieść, taki trochę żeński odpowiednik "Harrego Pottera".  Bohaterką jest 16-letnia Gwendolyn, która chodzi do liceum w Londynie. Pewnego dnia okazuje się, że nie jest zwykłą nastolatką, jej rodzina jest kompletnie niezwykła i zaczyna się ciąg zdarzeń. Jest tu magia, fantastyczne stwory, kryminalna zagadka, pościgi, wątek romansowy. Akcja rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Wartka narracja, dobre dialogi, pogłębiona psychologia bohaterów, dużo informacji o historycznych czasach i postaciach - polecam nastoletnim czytelniczkom.

25 listopada 2022

"Świat według Anny" Jostein Gaarder


Powieść podejmuje ważny i aktualny wątek zmian klimatycznych, ale jest - moim zdaniem - bardzo przegadana. Za dużo tam wykładów i przemówień.
Główna bohaterka, Anna, jest bardzo zaangażowana w ratowanie Ziemi. Jej emocje rzeczywiście, jak to już pisał ktoś tutaj, przypominają atmosferę wypowiedzi Grety Thunberg.
Powieść została napisana w 2013 roku, szkoda, że przetłumaczono ją na język polski dopiero teraz, bo wydaje mi się, że 9 lat temu miałaby dużą siłę rażenia - byłaby nowatorska tematycznie i formalnie. Temat niszczenia klimatu u nas kiełkował, podobnie jak nowocześnie pisane powieści dla młodzieży z 15-letnią bohaterką, która wraz ze swoim chłopakiem próbuje zaradzić dewastacji przyrody w lokalnym środowisku.
Kto zna pisarstwo Josteina Gaardera, z pewnością rozpozna jego styl, mocno filozoficzny, z wątkami psychologicznymi.
Anna ma niepokojące sny, widzi w nich swoją prababcię, ma do niej pretensje o to, że jej pokolenie zostawiło świat na zgubę. Czy jest wyjście z tej sytuacji? Jostein Gaarder proponuje rozwiązanie magiczne i bardzo realne.
Mam mieszane uczucia wobec tej książki. Nie jest błyskotliwa, nie porywa, ale... zawiera solidną dawkę wiedzy, stanowi dobry punkt wyjścia do rozmów o globalnym ociepleniu.

27 czerwca 2022

"Wroniec" Jacka Dukaja

 

Powieść Jacka Dukaja pt. Wroniec była w tym roku lekturą obowiązkową dla uczestników
Wojewódzkiego Konkursu Języka Polskiego. Powinna być w ogóle lekturą szkolną. Naszym zdaniem to jedna z najlepszych polskich książek historycznych. O jednym dniu w 1981 roku. Główny bohater, Adaś, żyje sobie z rodzicami w bloku, ma małą siostrę, babcię i wujka Kazka. Pewnego dnia całą rodzinę porywa Wroniec. Adaś wraz z sąsiadem, panem Betonem, idzie ich odnaleźć i uratować. Cała rzeczywistość komuny - beznadzieja, podsłuchy, szarzy ludzie, mityczna Ameryka, bezpieka, zomowcy, ministrowie i rządzący - zostali pokazani w szeroko pojętej konwencji fantastyki. Są tu elementy baśni, ale dominuje oniryzm i groteska. A wszystko pokazane z punktu widzenia dziecka. Dużo tu odniesień literackich, politycznych i społecznych. Masa symboli i alegorii, co krok metafory językowe i sytuacyjne. Niesamowita książka, dodatkowo pięknie ilustrowana.

25 czerwca 2022

"Królowa głodu" Wojciecha Chmielarza

 Powieść dla młodzieży 16+. Akcja toczy się w dalekiej przyszłości, gdzieś na innej planecie, ale całość utrzymana jest w konwencji fantasy. W Księstwie Kuźni Zachodu ludzie mieszkają jak kiedyś na Dzikim Zachodzie. Są niedobitkami po wojnie między Korporacją a Federacją. Muszą walczyć o przetrwanie z Chudzielcami, źlebożercami oraz bandami, które przybywają, aby złupić złoża żywmetalu. Główny bohater, Holender Bram Huygens, przyjeżdża do Księstwa w tajnej misji. Aby ją zrealizować musi porwać Widzącą - ona wskaże mu odpowiednią drogę. Interesy Brama krzyżują się z potrzebami innych, dochodzi do wielu walk, są tu krwawe opisy jatek, nie zabrakło także żywych trupów. Coś pomiędzy "Władcą Pierścieni" a "Wiedźminem". Bardzo dużo wątków, wydźwięk całości trochę niejasny, ale nie jestem miłośniczką takiego gatunku. Jeśli ktoś jest - polecam.

5 czerwca 2022

"Fantastyczne opowieści wigilijne"


 Ten zbiór opowiadań fantastycznych mogą też przeczytać dorośli, ale młodzież, zainteresowana fantastyką, koniecznie! Wyboru dokonał Piotr Gociek. Pisze on we wstępie: "(...) kierowałem się kilkoma czynnikami. Po pierwsze, i najbardziej oczywiste, chciałem, by były to opowiadania dobre, a nie tylko świąteczne (...) Pragnąłem też pokazać dokonania Polaków na tle zagranicznej konkurencji (...) Chciałem zaprezentować różnorodność świątecznej fantastyki, przemieszałem więc science fiction (....), fantasy (...) i horror (....) Zależało mi na pokazaniu zupełnie nieznanego zakątka świątecznego podgatunku fantastyki, jakim jest tekst cyberpunkowca Ryudy`ego Ruckera".

30 kwietnia 2022

"Córka łupieżcy" Jacka Dukaja

 Bardzo wymagająca lektura, obowiązkowa dla wszystkich miłośników fantastyki naukowej. Główna bohaterka, Zuzanna Klajn, w dniu osiemnastych urodzin otrzymuje klucz do sekretów swojego przedwcześnie zmarłego ojca. Akcja toczy się w dalekiej przyszłości, to świat z technologią, którą nam trudno pojąć. Ludzie porozumiewają się za pomocą lśnienia, to coś pomiędzy światem wirtualnym a teleportacją. Od dawna żyją z Obcymi, chociaż trudno to zdefiniować. Dukaj tworzy swój własny język, bardzo hermetyczny.



18 lipca 2021

Zagadka hotelu Winterhouse

 Trzeci tom z cyklu. Nadal w hotelu Winterhouse dzieje się magia, a główna bohaterka - Elizabeth musi przeciwstawić się złu. Najgorsze, że nastolatkę też pociągają czarodziejskie sztuczki. Czy dziewczynka temu podoła?



Dla miłośników fantastyki z motywami czarnej magii. Doceniam język tego cyklu, literackie sformułowania, płynną narrację. Książka jednak nie jest specjalnie odkrywcza ani bogata psychologicznie.

11 lipca 2021

Nie ma tego złego Marcin Mortka


Udane fantasy dla 16+ - ze względu na wulgaryzmy i przemoc. Fabuła powieści Marcina Mortki to skrzyżowanie Tolkiena i Flangana z Sapkowskim, wyszło naprawdę nieźle. Grupa... hm..., rzezimieszków (?) - Kociołek (człowiek), Urgo (człowiek/rycerz), Zwierzak (goblin), Eliah (elf), Żychłoń (człowiek/guślarz) wynajmują się do roboty, która okazuje się nieco inna niż myśleli. Mieli sprawdzić, kim jest Gwidon - rycerz, z którym romansuje księżna Yanna i czy ma on coś wspólnego z zaginięciem wozów i statków oraz ich załóg. Stopniowo okazuje się, że bohaterowie zadarli z silniejszymi od siebie. Książka skrzy się dowcipem słownym i sytuacyjnym, język jest bogaty i bez błędów. Przesłanie - przyjaźń i miłość to podstawa w życiu. Polecam.

30 grudnia 2018

Zwiadowcy

Szał na ,,Zwiadowców" Johna Flanagana chyba już trochę minął, w końcu minęło 15 lat od pierwszej publikacji. Takie książki fantasy mają jednak to do siebie, że są uniwersalne :) 
Księga I wprowadza nas w świat królestwa Araulenu - to świat zmitologizowanego średniowiecza: są zamki, król, rycerze oraz kalkary i walgare (walgarowie?) - potwory, które ludzie wykorzystują do swoich celów. Podział świata jest jasny: dobro to król Duncan i jego zwolennicy, zło to Morgarath - żądny władzy baron. Czeka on tylko na okazję, aby zawładnąć królestwem. 
Bohaterem jest 15-letni Will, sierota wychowywany z podobnymi mu dziećmi przez barona Aralda. To rodzaj podziękowania, ponieważ rodzice tych dzieci polegli w służbie króla. 
Kiedy przychodzi odpowiedni czas, wszyscy wychowankowie wybierają swoją przyszłość. Najwyżej w hierarchii znajduje się Szkoła Rycerska i Szkoła Dyplomacji. Niestety, żaden Mistrz nie chce Willa, czym chłopiec jest niezwykle rozczarowany. Zostaje Zwiadowcą. 
Will ma jeszcze inne problemy: nie wie kim był jego ojciec, musi też zmierzyć się z Horace - rosłym chłopakiem, który go nie lubi. Okazuje się ostatecznie, że zachowanie Horace wynikało z jego osobistych problemów w wymarzonej Szkole Rycerskiej. 
,,Zwiadowcy" na pewno kojarzą się z powieściami Tolkiena, ale są przeznaczone dla młodszych czytelników. Nie ma żadnych przerażających opisów ani krwawych scen. Dużo scen rozgrywa się w lesie, co nasuwało mi myśl o Robin Hoodzie. 
Dominuje wątek przygody i przyjaźni między nastolatkami, pojawia się też motyw odrzucenia, motyw sieroctwa, motyw odnalezienia siebie. Książkę czyta się bardzo szybko, przeważają dialogi, akcja jest dynamiczna. Polecam. 

29 października 2018

Władca Lewawu

Powieść Doroty Terakowskiej z 1982 roku (wydana w 1989) nigdy nie była bardzo znana, a teraz w ogóle odchodzi w niepamięć, zastąpiona przez Harrego Pottera, Baśniobór i Zwiadowców. Szkoda, że tak mało Polaków ma świadomość istnienia polskiej książki fantastycznej o dzielnym Bartku z blizną na czole, który pokonał Nienazwanego. Dzieci fascynuje ta blizna bohatera, od razu pytają o Harrego Pottera. No cóż, nic nie wskazuje na to, aby pani Rowling znała powieść Doroty Terakowskiej.
Władca Lewawu to utwór, którego akcja rozgrywa się w Krakowie, a potem przenosimy się do Wokarku – świata wspak, na co wskazują palindromy używane przez Autorkę: Bartek w Wokarku ma na imię Ketrab, Maria to Airam, Jola – Aloj itd. Bartek jest sierotą, szuka swoich rodziców. Przez tunel w Smoczej Jamie trafia do Wokarku zamieszkanego przez Allian. To istoty podobne do ludzi, ale niższe, ładniejsze i delikatniejsze. Są zupełnie pozbawieni złych cech, ponieważ wysysa je Nienazwany. Dzięki temu władca Wokarku utrzymuje Allian w biernym poddaństwie. Jego armię stanowią Pajęczaki – ogromne, włochate pająki. Dorosły czytelnik szybko dostrzeże paraboliczność fabuły – Nienazwany to dyktator albo nieokreślone zło, Pajęczaki – jego wojsko, Allianie to bierne społeczeństwo, Bartek – to ich wybawiciel. Książka jest przeznaczona dla 10/11-latków, starszych już raczej nie. Jest krótka i dobrze się ją czyta. Zawiera wyraźne przesłanie: należy przeciwstawiać się przemocy i walczyć o własną godność. Jest też wątek ekologiczny: Wisła po naszej stronie jest ściekiem, w Wokarku – krystalicznie czystą rzeką, tam także chleb pachnie, a warzywa są soczyste i smaczne.  
Dorota Terakowska zmarła w 2004 roku, jest autorką wielu książek dla młodzieży i dorosłych. Jedną z jej powieści - Ono - zekranizowała córka pisarki, Małgorzata Szumowska.
Prezentowane wydanie ma ciekawą okładkę, ale colaże wewnątrz nie podobają mi się, uważam, że działają zniechęcająco. Polecam powieść, ale w innym wydaniu.

2 września 2018

Klątwa dziewiątych urodzin Marcina Szczygielskiego

Klątwę dziewiątych urodzin Marcina Szczygielskiego wzięłam do ręki z obawą, że się rozczaruję. W pamięci mam jeszcze swoje odczucia po Tuczarni motyli. I rzeczywiście się rozczarowałam. Lecz – tu prank! - miło. Klątwa dziewiątych urodzin rozpoczyna się co prawda fantastyczym motywem wichury, która przenosi ludzi i trzeba się przed nią chronić za pomocą blach do pieczenia i rondli na głowie. Zamiłowanie do groteski wydaje się znakiem rozpoznawczym Marcina Szczygielskiego.
Głównymi bohaterkami Klątwy dziewiątych urodzin są: Maja, ciabcia i Monterowa. Okazuje się, że Maja nie stanie się czarownicą, jeśli przed dziewiątymi urodzinami nie rozwiąze zagadki zniknięcia siostry babci – Niny. Droga do jej odnalezienia prowadzi przez warszawskie legendy. Bohaterki odnajdują Syrenkę, Złotą Kaczkę, Sawę i Warsa – a wszystkie te postaci i kontekst, w jakim zostały umieszczone, są odmalowane z ogromnym poczuciem humoru. Marcin Szczygielski bawi się słowem, oto próbka: Takie, niestety, są wodniki. Niestałe. Przeciekają ci przez palce, gdy próbujesz z nich coś wyciągnąć. Spijają ci słowa z ust, lecz same rzadko puszczają parę z gęby i cedzą słowa przez zęby. Mają się za grube ryby, a w rzeczywistości to płotki. Lingwistycznych zabaw jest tutaj na pęczki. Są też obserwacje obyczajowe, np. Monterowa mówi, że jako emerytka przywykła do tego, że jej na nic nie stać. Mowa jest także o słoikach, które Syrena kradnie ,,słoikom". Nie wiem, czy dzieci coś z tego zrozumieją?
Bardzo zabawne i inteligentne są wyjaśnienia dotyczące zjawisk, jakie spotykamy na co dzień. Marcin Szczygielski tłumaczy magią fakt, że mama zawsze wie co dolega jej dziecku albo kłótnie między małżonkami wywoływane są przez fochus nadymus – rodzaj wirusa magicznego. Niektórzy łapią go na chwilę, inni na całe życie :)

Polecam. Książkę, rzecz jasna, a nie fochusa :) 

1 lipca 2018

Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu

Trzecia część cyklu ,,Opowieści z Narnii" dotyczy przygód dwójki rodzeństwa: Edmunda i Łucji. Spędzają wakacje w domu nielubianego kuzyna – Eustacha Klarencjusza Srubba. Lewis pozwolił sobie tutaj na krytykę tzw. nowoczesnego wychowania (mówimy o latach 50. XX wieku). Eustachy mówił do rodziców po imieniu, dom był umeblowany ascetycznie, wszyscy nosili higieniczną bieliznę, a w razie złego samopoczucia brali pigułki.
Na szczęście już na samym początku pobytu w domu Eustachego rozpoczęła się dla dzieci nowa przygoda. Poprzez obraz wiszący na ścianie, zostali wciągnięci z powrotem do Narnii. Od poprzedniego pobytu minął ,,ludzki" rok, odpowiadało to trzem latom narnijskim.
Dzieci trafiają na statek Kaspiana, który postanowił wyruszyć poza Samotne Wyspy w celu odnalezienia siedmiu przyjaciół ojca księcia. Zostali oni kiedyś wygnani na rozkaz uzurpatora Miraza. Statek nazywa się ,,Wędrowiec do Świtu" i przy okazji opisywania go czytelnicy otrzymują sporą dawkę wiedzy na temat fachowego nazewnictwa wyposażenia i budowy okrętu. W trzeciej części opowieści pojawia się znany z poprzedniej powieści mysz Ryczypisk, jest też Aslan, ale Lewis wprowadził również nowe postaci – kapitana Driniana, Kaspiana, Czarodzieja – Koriakina, mędrca Ramandu i jego córkę. W jednej z krain pojawiają się też Patałachy – brawo dla tłumacza (Andrzej Polkowski) – jest to naród wyjątkowo głupich karzełków.
Dużo tu mitologii chrześcijańskiej: Księga, którą potrafi czytać tylko Łucja (motyw sam w sobie ciekawy) – przywołuje Aslana. W pewnym momencie przekształca się on w jagniątko, a potem, dosłownie, otwiera niebo przed Łucją i Edmundem. Jest też metaforyka związana z chrześcijaństwem: bohaterowie stają przed wyborem czy wpłynąć w Ciemność, a ich ostatnim celem podróży jest żegluga do Końca Świata. Tam zostaje waleczny mysz – Ryczypisk, w ten sposób wypełnia się przepowiednia pozwalająca odczarować trzech baronów poszukiwanych przez Kaspiana.
Kontynuowany jest wątek dojrzewania, w trzeciej części nacisk został położony na Eustachego: zostaje zamieniony w smoka i z tej perspektywy dostrzega swoje słabostki i ograniczenia. Bogactwo różnych nawiązań oszałamia. W omawianej części ,,Opowieści z Narnii" pojawia się wyspa, w której sny stają się rzeczywistością; są też handlarze niewolników, Morscy Ludzie w głębinach, stół z magiczną ucztą, płyny odmładzające i usypiające, cudowne rozpoznania, zaczarowane noże. Niestety, także jak to u Lewisa, pojawiają się sprawy dyskusyjne, np. obraz handlarzy niewolników w powieści: noszą długie, powłóczyste szaty, turbany na głowie i myślą tylko o pieniądzach. Zdanie Lewisa o kobietach też chyba nie było najlepsze. W tej części Narnii dziewczyny stanowią tylko tło, pisarz pozwolił sobie także na uwagę typu: ,,szczury lądowe – a szczególnie kobiety – nie ułatwiają pracy załodze". To są jednak drobiazgi, nieprzesłaniające całości, wartej polecenia.



14 czerwca 2018

Tuczarnia motyli

Wehikułem czasu i Czarnym młynem Marcina Szczygielskiego jestem zachwycona. Natomiast przy Tuczarni motyli mam mieszane uczucia. Z jednej strony doceniam aluzje do Alicji z Krainy Czarów, Pożyczalskich czy Przygód Guliwera, żeby wspomnieć najbardziej znane powieści z ,,malutkimi ludzikami", światem na opak i groteską. Z drugiej strony, głębia nawiązań i liczba szczegółów mnie przerosła.
Główna bohaterka, Maja, jedzie na ferie zimowe do swojej babci. Na miejscu okazuje się, że babcia i jej sąsiadka – Monterowa, które nota bene są czarownicami, uległy silnemu odmłodzeniu. Jako kilkuletnie dziewczynki wraz z Mają próbują znaleźć winowajcę metamorfozy. Odkrywają, że ma to coś wspólnego ze szklarnią niejakiej pani Kaweckiej. Ruszają tam, aby... ulec miniaturyzacji i wplątać się w wojnę między zwaśnionymi rodami skonstruowanymi na wzór carskich rodów żywcem z kiczowatych romansów. Dla przykładu: knazini Natasza Dymitrowa Kropotkin walczy o władzę z von Hildenburgenhausenami. Wszyscy mają coś wspólnego z motylami... Bardzo podoba mi się tytuł książki: tuczarnia motyli okazuje się ostatecznie miejscem wyzwolenia Mai i jej starszych opiekunek. Wracają do świata ludzi, a w szklarni pozostają motylołaki: cały ród Von Hildenburgenhausenów, Di Amorelli, La Bonaparte oraz Kropotkinowie. Niepotrzebny wydaje mi się cały długi wstęp o rodzinie Mai i śniegu, nie wiem czemu służy postać Marka? Ciekawa jest perspektywa istnienia mikroświata w doniczkach i konewkach, ale jakoś mnie nie porwało. Może jestem, hmm, za wiekowa?
Nie przepadam też za taką kreską, jaką prezentuje Magda Wosik. Dla mnie za surowa. 

23 maja 2018

Most do Terabithii

Bardzo ciekawa książka. Powstała już w 1977 roku, szkoda, że jej nie znałam jako nastolatka. Przez fundację Cała Polska czyta dzieciom rekomendowana jest dla dzieci w wieku 10+. Katherine Paterson porusza wiele problemów: poważnych, społecznych, a czyni to poprzez narrację behawioralną, co bardzo ułatwia przyjęcie pewnych prawd życiowych przez młodego czytelnika. Behawioryzm polega bowiem na tym, że autor opisuje same czyny bohaterów, pokazuje ich w działaniu, bez wchodzenia w psychikę. Wydaje mi się to najtrafniejszą techniką pisarską w przypadku powieści dla młodzieży. Dla nich wywody psychologiczne prawie zawsze brzmią fałszywie.
Bohater tej krótkiej powieści – Jess – mieszka w wielodzietnej rodzinie, na farmie. Jest jedynym synem i tata pokłada w nim duże nadzieje. Przede wszystkim chciałby, aby syn był taki jak on, ,,prawdziwy mężczyzna" – aby lubił samochody, piłkę, był twardy. Jess tymczasem pięknie rysuje i chce żyć inaczej. Brakuje mu ciepła i zainteresowania rodziców. W szkole też nie czuje się najlepiej. Lubi tylko lekcje z panią Edmunds, która nosi dżinsy, chwali talent Jessa i jest bardzo miła. Lubią ją wszyscy uczniowie. Pewnego dnia na farmę obok wprowadza się Leslie z rodzicami. To dla Jessa wstrząs: Leslie nie dba o ubiór, myśli samodzielnie, jest bardzo inteligentna. Jej rodzice piszą książki. Dorosły czytelnik dotrzega, że chodzi o dwie różne klasy społeczne, o inną mentalność. Leslie to bohaterka – wzór do naśladowania dla dziewczynek. Nie wchodzi w role społeczne, których nie akceptuje. Między Jessem a Leslie nawiązuje się głęboka przyjaźń. Leslie jest intelektualną przewodniczką przyjaciela – inicjuje zabawę w wymyśloną krainę – Terabithii, która inspirowana jest ,,Narnią" Lewisa. Potem Jess przejmuję tę rolę wobec swojej młodszej siostry – Katherine Paterson pokazała tu pewien model społeczny. Dzięki postawie Jessa, ideały wyznawane przez Leslie nie odchodzą wraz z nią. Katherine Paterson pokazała, że to wartości pozytywne mają siłę przekształcania rzeczywistości, są trwałym spadkiem po tych, którzy je tworzyli i propagowali. Można to nawet przenieść na poziom metaliteracki: powieść Paterson to kontynuacja myśli Lewisa i jego świata - Narnii.

,,Most do Terabithii" jest książką o dojrzewaniu (Jess`a oraz jego ojca), przyjaźni, lojalności i śmierci. Polecam.

18 maja 2018

Matylda Roald Dahl

,,Matylda" Roalda Dahla to jedna z najlepszych książek dla dzieci, jakie czytałam. Tytułowa bohaterka, 5-letnia dziewczynka, musi zmagać się się z brakiem inteligencji, brakiem zainteresowania, brakiem życzliwości i miłości swoich rodziców – państwa Wormwoodów. Roald Dahl zdecydowanie stoi na stanowisku, że nie każdy powinien być rodzicem. Matylda jest genialnym samoukiem i nie może znaleźć zrozumienia w swoim domu. Jej mama spędza życie na graniu w bingo i oglądaniu seriali. Tata handluje używanymi samochodami i jest bardzo dumny ze swoich nieuczciwych metod. Kapitalna jest rozmowa między Matyldą a tatą dotycząca czytania książek:
,,- Tatusiu – zaczęła – mógłbyś kupić mi książkę?
Książkę? - odparł. - A po kiego czorta ci książka?
- Do czytania, tatku.
- A co niby jest nie tak z telewizorem, na miłość boską? Mamy piękny telewizor z dwunastocalowym ekranem, a tobie się zachciewa książek! Robisz się rozpuszczona, moja panno!"
Pewnego dnia Matylda idzie do szkoły. Jej nauczycielka, miła panna Honey, od razu orientuje się jaki skarb trafił do jej klasy. Pragnie przenieść wychowankę do starszej klasy, ale na przeszkodzie stoi gargantuiczna dyrektorka. Cała opowieść kończy się szczęśliwie dla Matyldy.
Dużo tutaj uwag o głupich i okrutnych dorosłych, a fragmenty opisujące zachowanie panny Trunchbull przypominają prozę Dickensa. Jego powieści przeczytała zresztą Matylda i bardzo jej się spodobały. Listę lektur malutkiej Matyldy można potraktować jako Listę Książek Wartych Przeczytania. Znajdują się na niej m.in. ,,Duma i uprzedzenie" Jane Austen, ,,Otchłań ziemi" Mary Webb, ,,Grona gniewu" Johna Steinbecka.

Książka jest zabawna, oparta na dialogach, z wyraźnym przesłaniem: dobro zawsze wygrywa :) 

24 marca 2018

Babcia na jabłoni Mira Lobe

Babcia na jabłoni Miry Lobe to książeczka wiekowa, z 1965 roku. Polski przekład (1968) jest niepowtarzalny ze względu na ilustracje pana Mirosława Pokory. Sprawdziłam sobie ostatnio w Internecie obce wydania Babci... Żadne obrazki nie mogą się równać z polskim wydaniem. 
Treść jest porywająco prosta, podobna w formie i wyrazie do twórczości Astrid Lindgren. Babcia na jabłoni to historia Andiego, który nie miał babci. Jego koledzy mieli babcie, które zabierały ich do cyrku i kupowały prezenty, a Andi był samotnym wnuczkiem. Pewnego dnia spotkał swoją babcię - siedziała na jabłoni. Babcia Andiego robiła co chciała i miała szalone przygody: była w Indiach, polowała na tygrysy, walczyła z korsarzami, ujeżdżała dzikie konie... Andi był zachwycony. Po kilku dniach do sąsiedniego domku wprowadziła się pewna starsza pani. Ani pomógł jej w zakupach, ułożeniu rzeczy w szafach, ugotował jej nawet obiad... Ani się obejrzał, a miał dwie babcie. Poczuł się szczęściarzem. Mira Lobe w swojej książce poruszyła temat roli babci w życiu dziecka. Pokazała jak bardzo takie relacje są potrzebne. Różnią się one od emocji łączących dziecko z rodzicami czy rodzeństwem. Ciekawe, że w Babci na jabłoni jedna babcia jest, że tak powiem, biologiczna, a druga - przyszywana. Chodzi tu bowiem o nawiązane więzi, niekoniecznie uwarunkowane biologicznie. Babcie Andiego są takie wymarzone: zawsze mają czas, są miłe i uprzejme, tylko chwalą, dostrzegają same pozytywne aspekty charakteru wnuczka, są katalizatorem jego umiejętności i kreatywności. Każdy by chciał mieć taką babcię! Lecz im także jest potrzebny wnuczek - wyzwala ich aktywność, zaspokaja instynkty opiekuńcze. Mira Lobe pokazuje dzieciom wzór, do jakiego należy dążyć. Świetnie, że bohaterem jest chłopiec - ma on prawo do tęsknoty, łez, ale też złości (wobec rodzeństwa, nie babci!).