Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 8-10 lat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 8-10 lat. Pokaż wszystkie posty

7 lipca 2023

"Gabi. Możesz wszystko!"

 


"Gabi. Możesz wszystko!" to dalsza część historii przedstawionej w innej książce, nie wiem jakiej; z treści wynika, że Gabi poznała wcześniej pana Dziwaka i panią Janinę.

Książka opowiada o rodzinie zastępczej – rodzicach i ośmiorgu dzieci w różnym wieku. Fabuła rozpoczyna się w święta bożonarodzeniowe. Gabrysia przypadkiem dowiaduje się o zmianach w domu i dochodzi do wniosku, że nie ma tam dla niej już miejsca. Inne perypetie związane z bohaterką to zakup kamery na licytacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz kręcenie filmu na szkolny Talent Show.

Książeczka jest nieco cukierkowata, czuć, że narratorem są dorosłe kobiety, a nie dziecko, sporo tam subtelnej dydaktyki, ale ogólnie powieść ma swój urok. Polskie realia, prosty komunikat o wartości rodziny, wspólnoty, przyjaźni – bardzo dobry prezent pod choinkę.





9 czerwca 2023

"Bajarka opowiada" oprac. Maria Niklewiczowa

 Niesamowity zbiór. Wydany wiele lat temu, szkoda że nie wznawiany. Zawiera kilkadziesiąt baśni z całego świata, na zdjęciu widać spis treści. Są to bardzo interesujące opowieści. Na końcu znajduje się opracowanie pt. Jak opowiadać baśnie, a przy każdej historii autorka umieściła literkę symbolizującą stopień trudności. 

Ilustracje wykonała Maria Orłowska-Gabryś. 






6 grudnia 2022

"Opowieści z zaczarowanego lasu"


Dzisiaj na rynku znaleźć można bardzo dużo zbiorów mitów dla dzieci. Ja chcę przypomnieć pozycję oryginalną, nietypową, ponieważ zawiera nieco rzadsze wersje starożytnych historii. 

Kiedyś była to lektura w klasie III, dzisiaj trudno uwierzyć, że dzieci mogły przeczytać kilkudziesięciostronnicową wersję mitu o Minotaurze :) Myślę jednak, że to z pewnością wprowadzało je w poważniejsze klimaty i uczyło koncentracji. 

Język mitów jest bardzo staranny, bogaty i zróżnicowany. Prezentowana książka zawiera następujące mity:

Głowa Meduzy 

Złotodajna moc (król Midas)

Dziecięcy raj (puszka Pandory)

Trzy złote jabłka 

Cudowny dzban (Filemon i Baucis)

Chimera 

Minotaur 

Zęby smoka (mit o Kadmosie, ród Labdakidów)

Pałac Cyrce 

Nasiona granatu (Prozerpina i Ceres)

Pigmeje 

Złote runo

4 grudnia 2022

Wanda Markowska, Anna Milska "Baśnie z dalekich wysp i lądów"

 Książka z kolekcji "Cała Polska czyta dzieciom". Zawiera 43 baśnie z całego świata, m.in. z tak egzotycznych miejsc jak wyspa Eubei, wyspa Celebes, Mauritius, ale także z Sudanu, Iraku, Turcji, Tybetu, Syrii. Bardzo ciekawy wybór, niektóre baśnie są zbudowane na znanych nam motywach, np. w bajce z Iranu bohater zrywa dla córki rajską różę , strzeżoną przez potwora, w bajce pt. "Serungal" (wyspa Borneo) tytułowemu młodzieńcowi w zdobyciu ręki księżniczki pomagają mrówki i wiewiórki, którym okazał kiedyś życzliwość. 


Baśnie są napisane prostym językiem, dostosowanym do współczesnego odbiorcy. Niektóre są ciut za długie, ale nie brakuje też przecież dzieci, które uwielbiają zanurzyć się w długie, epickie historie osadzone w egzotycznych klimatach. 

Książka nie zawiera kolorowych ilustracji, tylko pojedyncze grafiki autorstwa Anity Głowińskiej. 



25 lipca 2022

Marta Berkowska, "Legendy europejskie".

 

W przypadku takich książek zawsze mam kłopot z adresem czytelniczym. Do kogo kierowana jest ta książka? Dla dorosłych - za dziecinna, dla dzieci - za trudna, dużo tekstu, mało obrazków. Chyba najlepszy czytelnik to młodsza młodzież.
Całość zawiera 11 legend, oprócz historii o Wilhelmie Tellu i Eskaliburze, żadna nie była mi wcześniej znana. Autorka opracowała dla polskiego czytelnika legendy: angielską, francuską, szwajcarską, rumuńską, polską, bułgarską, litewską, słowacką, chorwacką, serbską i rosyjską:



 

 

 

 Interesujący przekrój.

6 stycznia 2022

"100 baśni z czterech stron świata".


Słabszą stroną tego zbioru są ilustracje, niektóre do bólu kiczowate. Natomiast treść - wybitna. Fantastyczny zbiór baśni: ludowych, Andersena, braci Grimm, Perraulta. Są też bajki z angielskich zbiorów, są bajki rosyjskie i francuskie. Znajdziemy tu także mity greckie i indiańskie. Dużo znanych, w bardzo sprawnym przekładzie. Teksty są krótkie, dobrze się je czyta. Całość jest podzielona na etapy wiekowe i tematycznie.
Szkoda, że wydawnictwo tego nie wznawia, poprawiłabym jedynie dobór ilustracji. 






 

29 maja 2021

Hotel Winterhouse


 Dobrze się czyta tę powieść. Na razie poznałam I część, są jeszcze dwie. Klimatem nieco przypomina "Harrego Pottera". Główna bohaterka, Elizabeth Somers, jest wychowana przez ciotkę i wuja. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Elizabeth nie przepada za wujostwem, z wzajemnością. Oni tylko oglądają telewizję, a dziewczynka uwielbia książki i łamigłówki. Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, opiekunowie wykupują Elizabeth świąteczny pobyt w Hotelu Winterhouse. Szybko wychodzi na jaw, że ktoś im za to zapłacił. Kto i z jakiego powodu? Elizabeth czuje się w hotelu szczęśliwa. Poznaje Fredda, z którym łączy ją pasja tworzenia anagramów. Zaprzyjaźnia się także z właścicielem pensjonatu - panem Norbridge. W hotelu przebywa masę osób, czas spędzają na wycieczkach po okolicach, jeżdżeniu na nartach, oglądaniu filmów, słuchaniu wykładów i wypożyczaniu książek z ogromnej biblioteki. Myślę, że jest to miejsce, o jakim marzą wszyscy czytelnicy :) Stara, wielopiętrowa biblioteka, wypełniona po brzegi. I z tym miejscem wiążą się pewne niewytłumaczalne zjawiska, jakich doświadcza Elizabeth. Wkrótce okazuje się, że nie wszyscy są tymi, za jakich się podają. Na scenę wkracza magia. 

Nie są to do końca moje klimaty. Wolę klasyczne powieści przygodowe, obyczajowe, czy kryminalne. Kiedy ja miałam 11 lat, na rynku nie było takiej fantastyki. Tutaj nie podobają mi się elementy czarnej magii, bardzo subtelnej, ale jednak. Mojej córce się podobało :) Książka jest napisana ładnym językiem, bez zbędnych uproszczeń czy kolokwializmów. Każdy rozdział rozpoczyna się anagramami, całość zdobią charakterystyczne czarno-białe ilustracje autorstwa Chloe Bristol.

14 marca 2021

Mikołajek

 


Zbiór opowiadań pt. "Mikołajek" opublikowano po raz pierwszy w 1956 roku , ale w ogóle się nie zestarzały. Bohaterem jest 8/9-letni chłopiec, sympatyczny, miły i życzliwy chłopiec. Ma wielu kolegów, m.in. Alcesta, który ciągle je; Rufusa, który lubi pieniądze, Gotfryda, Euzebiusza. Mikołajek bardzo lubi panią wychowawczynię, nieco mniej pana Rosoła. Nie przepada za Anniaszem, pupilkiem nauczycielki. Chce się ożenić z Ludeczką, która łobuzuje.

Wszystkie opowiadania są zabawne, kreślą obraz relacji koleżeńskich i rodzinnych. Pan Gościnny, pochodzenia polsko-ukraińskiego, tak na marginesie, z ogromną swadą pokazuje świat szkoły i domu Mikołąjka. Dla nauczycieli opowiadania mają dodatkowy walor – ktoś pisze o tym, jak trudny i wymagający jest ich zawód. Opisy zachowań małych chłopców, którzy bardzo starają się spełnić życzenia swojej wychowawczyni, są kapitalne.

W opowiadaniach odzwierciedlono zwykłe życie – rodzice Mikołajka kłócą się, co nie przeszkadza im się kochać, mają swoje słabostki, ale dzieci są dla nich najważniejsze, reagują czasem nerwowo, czyli normalnie. Nie ma tu zadęcia, rywalizacji dziecko-dorosły. Jest dużo o przyjaźni, miłości, życzliwości. Bardzo mądra i zabawna seria.

5 stycznia 2021

A to historia! Opowiadania z dziejów Polski

 

W pewnej bibliotece mieszkają trzy mole książkowe: Historynek, Wierszynek i Militarek. Często się kłócą, a ich dialogi są bardzo zabawne. Zgodnie ze swoimi zainteresowaniami - historią, poezją i utworami wojennymi - przegryzają się przez książki i dzielą się swoją wiedzą. Z utworu pana Kazimierza Szymeczko dowiemy się m.in. co się działo w Polsce w 966 roku, jak przebiegała bitwa pod Cedynią i Wiedniem, co wynaleźli Polacy, w jakich okolicznościach powstał hymn i Solidarność, w jaki sposób doszło do powstania ZSRR. Jest też Biskupin, zakończenie II wojny światowej, Kochanowski, powstanie w getcie, obrady Okrągłego Stołu. Duża porcja wiedzy o historii Polski podana w lekki sposób. Oto próbka dialogu:

  - Dawne dzieje przypominają mi drzwi - Militarek poprawił pas. 

- Takie twarde? - próbował zgadnąć Wierszynek. 

- Nie, stale zamknięte. I cały czas próbujemy je otworzyć i zajrzeć do wewnątrz. 

Albo: 

- Wyglądasz, jakbyś się miał rozpłakać - Militarek spojrzał na pociągającego nosem Wierszynka. 

- Zjadłem dwa treny Jana Kochanowskiego i tak mi smutno....

- Nic dziwnego. Jan z Czarnolasu napisał je po śmierci swojej córki, Urszulki. (...)

- Nie należy przesadzać z literaturą staropolską - pokręcił głową Historynek. - Może przegryziesz jakąś fraszkę? To ci poprawi humor. 

Duży atut tej książki to informacje na temat najnowszej historii, dzisiaj mało które dziecko wie, co to był stan wojenny, cenzura, komunizm. Moje wątpliwości budzi sprawa adresu czytelniczego - nie umiem wyczuć dla jakiego to wieku, na pewno 8+, a później to już chyba kwestia zainteresowania tematem - historią. Całość okraszają zabawne komiksowe rysunki. 

 

13 października 2020

Dziewczyna i chłopak Hanny Ożogowskiej

 Moim zdaniem książka się zestarzała i raczej nie porwie współczesnych czytelników. Ja mam do niej sentyment, ale patrzę przez pryzmat filmu, a tam nacisk położono na przygody, ponadto bohaterowie byli bliźniakami. W książce Tosię i Tomka dzieli 10 miesięcy, mają 12-13 lat i trudno sobie wyobrazić, aby ktoś mógł pomylić takie dojrzewające dzieciaki. Może w latach 60. XX wieku młodzi dorastali później, ale dzisiaj naprawdę trudno to potraktować jako świetny punkt wyjścia do intrygi. Wydaje mi się również, że fabuła jako taka jest mało atrakcyjna, bo dzisiaj jest równouprawnienie i ciągłe, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, seksistowskie uwagi narratora są niezrozumiałe. Ojciec rodzeństwa to bóg, który despotycznie rządzi rodziną, krzyczy na dzieci, a kiedy żona wyjeżdża, idzie na zakrapiany wieczór do kolegi. Tosia za wszystkich sprząta, gotuje obiady i usprawiedliwia brata, który nic nie robi, nie uczy się i kombinuje. Bardzo lubię inne powieści pani Ożogowskiej, ale ta jest krzywdząca. Uważam, że to co czytamy i oglądamy jako dzieci, kształtuje naszą osobowość i w pokoleniu uległych Polek dorastających w latach 80.XX wieku widzę czytelniczki tej książki.

4 lipca 2020

Filipek i szkoła

Według mnie, zabawna, ale troszkę kontrowersyjna książka. Bohaterem jest sześcioletni Filipek, który idzie do szkoły. Filipek ma grono kolegów, z którymi spędza czas, z niektórymi się bije. Jest tam "niewyżyty Maurycy" z mamą, która wiecznie podważa autorytet szkoły, jest "eurosierota Hirek", Nam azjatyckiego pochodzenia oraz "mądry Błażejek". W klasie Filipka jest też "wysportowana Nina" i "uzdolniona matematycznie Weronika". Fabuła dotyczy lekcji w szkole, uroczystych akademii (podczas których "upamiętniamy bohaterskie klęski Polaków") i wyjazdów na wycieczki. Filipek i jego koledzy są bardzo inteligentni, zabawni i energiczni. Nieustannie analizują szkołę i świat dorosłych, zawsze dochodząc do wniosku, że dojrzałość jest nielogiczna, dziwna i nudna. Czyta się szybko i płynnie - dorosłemu. Moje dzieci tej książki nie lubią, bo według nich nie odzwierciedla ich świata. Wydaje mi się, że Filipek widzi świat nie jak prawdziwe dziecko, jest to świat przefiltrowany przez dorosłego. W dzieciach może budzić też obawy kwestia, którą określiłam na początku jako "kontrowersyjna" - jest tam nieustanne nabijanie się z nauczycieli i szkoły. Ja wiem, że żartobliwe, momentami bardzo śmieszne. Seria o Mikołajku, która jest wzorem dla Autorki - też ironicznie traktuje dorosłych. Może to nie jest lektura dla wszystkich dzieci, to chcę powiedzieć. Doceniam jednak talent pani Strękowskiej-Zaremby i ogólnie polecam. 

21 maja 2020

Dzienniki Nikki

"Dzienniki Nikki", część pt. "Beznadziejnie zakochana" – to zgodnie z tytułem, opowieść o "zakochlicy", która dopadła Nikki. Dziewczyna chodzi do ostatniej klasy przed przejściem do liceum. Przyjaźni się z przystojniakiem, który pracuje jako wolontariusz w schronisku dla psów; Nikki ma też przyjaciółki: Chloe i Zoey oraz swój zespół "Jeszcze Się Zastanawiam", stara się o stypendium na wyjazd do Paryża. Nie lubi dwóch dziewczyn, które intrygują, są niemiłe i złośliwe.
Nikki musi rozstrzygnąć poważny problem – czy wybrać zajęcia ze sztuki w Paryżu czy jechać w trasę z przyjaciółmi. Musi też rozstrzygnąć, jakiemu chłopakowi powinna oddać swe serce oraz złapać sprawców cyberprzemocy, którzy zamieszczają w sieci kłamstwa na jej temat.

Książka jest opatrzona zabawnymi rysunkami Autorki, a tekst jest rozrysowany na kartkach, nie stanowi mowy wiązanej. Cała seria została przetłumaczona na 23 języki i była absolutnym hitem w Ameryce 10 lat temu. Oczywiście nadal jest popularna. W Polsce sposób ujęcia tematu i forma graficzna książki stanowi nowość. Z jednej strony, od utworu dla młodzieży oczekuję głębi, refleksji, przesłania. Z drugiej strony, współczesny młodziutki czytelnik jest inny niż byli jego rodzice i dziadkowie. Staram się nie obrażać na rzeczywistość, dlatego uważam, że lepsza taka książka dla dziesięciolatki niż żadna. Przynajmniej się nie zniechęci do czytania. Trzeba też powiedzieć, że przesłanie "Beznadziejnie zakochanej" jest czytelne i wartościowe: należy opiekować się zwierzętami, szanować innych ludzi, być grzecznym i życzliwym, pielęgnować przyjaźń. Czegóż chcieć więcej? Niewymagająca lektura, ale całkiem sensowna.   

5 maja 2020

Cwaniaczek czy spryciarz?

Długo nie mogłam się za to zabrać, chociaż moja 9-letnia córka zachwyca się wszystkimi seriami "cwaniaczka". Na początku odstręczał mnie sam tytuł ze słowem "cwaniaczek". W języku polskim ten wyraz ma konotacje negatywne. Jego synonimy to: bumelant, oszust, spryciarz, szachraj, bajerant, macher. Z tego wszystkiego lepiej było wybrać słowo: spryciarz. "Spryciarzem" jest na przykład Tomek Sawyer, a nie "cwaniakiem". No dobrze, przyjęłam do wiadomości tytuł. Kolejną sprawą był druk, wygląd graficzny książki. Jest tam dużo obrazków i powiększonych słów. Początkowo sądziłam, że wyróżnione wyrazy coś znaczą. Nie znaczą. Kiedy przyzwyczaiłam się do obrazkowej formy, skupiłam się na tekście. Narracja Grega płynie w 1 osobie, zgodnie z tytułem – jest to "dziennik", prowadzony codziennie lub co kilka dni, chronologicznie. To pierwszy plus – czytelnicy dowiadują się o istnieniu i formie. Może kogoś to zainspiruje do prowadzenia własnego dziennika? Plus drugi – treść. Zabawna, ściśle związana z życiem chłopca. Trwa mroźna zima, a tytułowy bohater - Greg nie lubi zimna, więc opisuje w co się ubiera, jak reagują na lodowate zimno nauczyciele, jak sobie umila chodzenie do szkoły w duży mróz (czekolada w termosie :)), wreszcie – szczegółowo relacjonuje bitwę na śnieżki z kolegami. Greg ma młodszego brata i kochających rodziców. Relacje rodzinne są w zasadzie wzorowe. Część, którą wzięłam do ręki, jest zatytułowana "Jak po lodzie" i dotyczy zimy, inne części skupiają się na pozostałych porach roku. Całość ogólnie mi się podobała. Zabawne były fragmenty, w których Greg relacjonował, że w przyszłości będą nami rządziły roboty, wobec czego należy już teraz grzeczie rozmawiać z kuchenką mikrofalową. Greg martwi się też globalnym ociepleniem oraz "weekendami bez elektroniki", które organizuje mama, zaniepokojona godzinami spędzanymi przez chłopców na grach. Skądś to znamy, prawda? Musiałam się przemóc w kwestii języka. Jest potoczny. No, ale to przecież dziennik chłopca :), gdyby pisał jak Mickiewicz, byłby niewiarygodny :)
"Dzienniczek cwaniaczka" sześć razy otrzymał główną nagrodę Nickelodeon Kids` Choice Award w kategorii Ulubiona Książka. Głosują nastoletni odbiorcy :)

Serię polecam mamom, które chciałyby, aby ich dzieci z przyjemnością samodzielnie sięgały po książkę.  

14 grudnia 2019

Piastowskie orły

Książka pt. Piastowskie orły. 10 opowiadań z czasów Piastów to pozycja dla czytelników zainteresowanych historią. Stanowi ona część cyklu Zdarzyło się w Polsce łódzkiego wydawnictwa Literatura.
Niewiele jest tego na naszym rynku i dobrze, że ktoś tę lukę wypełnia. Opowiadań nie czyta się z wypiekami na twarzy, ale są wartościowe merytorycznie. Czytelnik dowie się jak wyglądało życie ludzi z tamtych lat, w co wierzyli, co jedli, jakimi pieniędzmi płacili, jaki był układ społeczny. Teksty dotyczą czasów pogańskich, Bolesława Śmiałego, Kazimierza Odnowiciela, Władysława Łokietka. Można się dowiedzieć, dlaczego Brzetysław spalił Gniezno, kto stał za śmiercią Mieszka, jak kraj podzielił Bolesław Krzywousty, gdzie zginął Henryk Pobożny. Na końcu książki znajduje się słowniczek pojęć i dat.
Opowiadania napisali: Kazimierz Szymeczko, Grażyna Bąkiewicz i Paweł Wakuła. Wszyscy mają już na koncie inne utwory historyczne. Wydaje mi się, że problemem jest tylko język. Autorzy wybrali coś pośredniego: są archaizmy, ale nie za dużo, pojawia się natomiast bardzo potoczny język. Z tym mam pewien kłopot. Z jednej strony uważam, że do młodzieży trafi współczesne sformułowania, z drugiej strony jestem przekonana, że język kształtuje świadomość, czyli, że najlepiej byłoby jak najwierniej oddać styl myślenia ówczesnych ludzi poprzez język, jakiego używają. Wiem, że to niełatwe, ale możliwe, wystarczy przywołać tu nazwiska Jadwigi Żylińskiej (Na bursztynowym szlaku, Tajemnica Sędziwoja), Jadwigi Łuszczewskiej (Panienka z okienka), Walerego Przyborowskiego (Szwedzi w Warszawie), Hanny Ożogowskiej (Małgosia contra Małgosia).

Ogólnie jednak polecam, takie książki historyczne powinny być lekturami szkolnymi.  

19 października 2019

Mała książka o rasizmie

Mała książka o rasizmie jest godna polecenia. Autor to Mamdou Diouf, Senegalczyk mieszkający w Polsce od ponad 30 lat. Jego fundacja "Afryka Inaczej" promuje kulturę Afryki. Jednak Mała książka o rasizmie dotyczy wszystkich nacji i wielu problemów związanych z naszą, ludzką różnorodnością. Narrator nazywa siebie "człowiekiem bezbarwnym", który pracuje na poczcie i czyta listy od dzieci. Przekazuje nam ich pytania i odpowiada na nie. Quang z Wietnamu zastanawia się na przykład dlaczego trudno wykorzenić uprzedzenia; Abdelazim z Maroka pyta, czy biały i czarny to kolory; Karen stwierdza, że skoro Ziemia jest okrągła, to centrum świat jest wszędzie itd. Mamdou Diouf rozpoczyna swoją opowieść o rasizmie wprowadzeniem na temat pierwszych, idiotycznych, teorii o wyższości jednych ludzi nad innymi. Później "przytacza" (:)) pytania i refleksje dzieci, a na końcu odpowiada na pytanie: Jak powinno być? I odpowiada: Która ludzka rasa nie ma mądrych lub głupich przedstawicieli? Na każdej szerokości geograficznej żyją dzieci, dorośli i staruszkowie. Nieważne, czy pada tam śnieg, cały czas jest lato, czy ciągle pada deszcz! Wszędzie tam, gdzie są ludzie, jest inteligencja, radość, mądrość, miłość.
Książka jest bardzo ładna edytorsko (Wydawnictwo Czarna Owca) – ilustracje wykonała pani Dorota Rewerenda-Młynarczyk. Jest też poręczna, mała i nie za gruba :)
Autor przytacza w czerwonych ramkach różne niemiłe określenia funcjonujące w jednym języku o przedstawicielach innych ras. Pokazuje to, ile jest w nas uprzedzeń i jak to wyrażamy w naszym słownictwie. Wskazuje jednocześnie, że te uprzedzenia to problem konkretnego narodu, a nie obiektywne stwierdzenie faktu.
Mamdou Diouf porusza takie tematy jak: niewolnictwo, stereotypy, dyskryminacja, przemoc, kasty społeczne w Indiach, różne religie, znaczenie tęczy (książeczka została wydana w 2001 roku!), jak reagować na rasizm i jeszcze sporo innych zagadnień. Mówi wprost, że jeśli uważasz, że jedna rasa jest lepsza od drugiej, to jesteś rasistą. Koniec, kropka, nie ma odwrotu, więc zastanów się nad sobą – postuluje pan Diouf. Przytacza też opinie Afrykańczyków na temat wiersza Juliana Tuwima o Murzynku Bambo i cytuje odpowiedź jednego z nich, udzieloną w formie wiersza, oto jego fragment:" (...) Tuwimie/po winie nie trudził się pan/lecz żonglując egzotyką na serio/bawił pan towarzystwo/licząc na śmiechy i oklaski". Mała książka o rasizmie zawiera wiele informacji, nieznanych powszechnie, np. takich, że Pigmeje nie mają żadnych praw na swoim terenie, nie mają dowodów osobistych, więc nie głosują, a inne grupy etniczne, przede wszystkim ludność Bantu uważa ich za istoty niższe; a na przykład Aborygeni byli przez wiele lat odnotowywani w Australii w Księdze Flory i Fauny.

Według zaleceń umieszczonych na okładce, książeczka jest przeznaczona dla uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum. Z pewnością tak, ale nie zostawiałabym czytelników samych, warto byłoby porozmawiać o poruszanych tam tematach. Powinna to być pozycja obowiązkowa na liście lektur szkolnych. I byłaby, gdyby politycy czytali takie wartościowe książki.  

26 czerwca 2019

Lizus Edmunda Niziurskiego

Po przeczytaniu tej książki, w pierwszej chwili pomyślałam sobie: "Co za dydaktyczny gniot, i to napisał Niziurski? Ten sam, co stworzył Marka Piegusa???" Potem jednak nieco ochłonęłam. Zbiór opowiadań pt. Lizus to z pewnością ciekawa pozycja dla badaczy historii literatury. Są lata 50 XX wieku. Dzieci nie mają rodziców i mieszkają w bursach - to norma. Do dyrektora szkoły zwracają się per "towarzyszu dyrektorze". Rozwija się harcerstwo. O powstaniu boiska decyduje Gminna Rada. W sumie - co stoi na przeszkodzie, aby współcześni czytelnicy poznali ten kawałek naszej historii? Dobry punkt wyjścia do dyskusji, prawda?
Opowiadania są bardzo moralizatorskie, ale poruszają ważne problemy. Wydaje mi się, że teksty Niziurskiego trafiłyby do nastolatków 11-12. Tytułowy Lizus to historia Rudolfa Cejny, chłopaka, który nie chciał rozrabiać w internacie. Zmuszony przez grupę, przyznał się do czegoś, czego nie zrobił. W efekcie trafił do zakładu poprawczego. Jego koledzy bardzo żałowali tego, co zrobili. W opowiadaniu pt. "Szkielet", jeden z bohaterów wpada na pomysł, aby uratować rodzinę przed pijaństwem wujka. Wujek jest taksówkarzem, ale prawdopodobnie straci pracę, bo pije. I nikt już nie pomoże wielodzietnej rodzinie. W "Boisku" walka toczy się o niezagospodarowany kawałek ziemi. Chłopcy chcą boiska, niektórzy dorośli się sprzeciwiają. Uważają, że kopanie w piłkę do niczego dobrego nie prowadzi (!). "Sprawa Klarneta" kapitalnie pokazuje jak łatwo zastraszyć grupę. Najsmutniejsze jest opowiadanie pt. "Grubas". Tytułowy bohater, w zamian za uzyskanie świętego spokoju wśród nękających go kolegów, zgadza się na ryzykowane wyjście na gzyms na pierwszym piętrze szkoły.
Wszystkie opowiadania łączy zagadnienie funkcjonowania w grupie chłopięcej. Edmund Niziurski pokazuje, jak to się dzieje, że chłopcy stają się oprawcami albo ofiarami lub i tym, i tym jednocześnie. Niziurski nikogo nie oskarża, bardziej odczytuję to jako jasną wskazówkę, nieco smutną dla współczesnych rodziców, tak bardzo przejmujących się, czy ich dziecko jest lubiane, czy też wprost przeciwnie. Bo Niziurski pokazuje, że mechanizm działania grupy jest zawsze nieprzewidywalny - często trudno uchwycić moment, w którym ustala się hierarchia wśród rówieśników - decyduje o tym splot wielu czynników, na które nie mamy wpływu. I nigdy nie jest tak, że jesteśmy tylko ofiarą albo tylko prześladowcą. Najczęściej pełnimy te role równocześnie - zależnie od grupy, w której przebywamy. Bardzo to nowoczesne, prawda? U Niziurskiego zawsze młodzież jest dobra z natury, tylko potem coś się psuje. W tym zbiorze opowiadań pojawia się liceum B. Lindego, znane potem chociażby z powieści "Sposób na Alcybiadesa". Jest też Żwaczek, Dziadzia, pani Kalino, dyrektor Szypułkowski. Są też uczniowie: Kicki, Pędzelkiewicz. "Sposób na Alcybiadesa" to na pewno bardziej dopracowana książka, ciekawsza dla czytelnika. Jednak opowiadania zebrane w tomiku "Lizus" mogłyby trafić do szkoły, np. jako teksty w podręczniku, w klasie 5/6? Sama nie wiem...

6 kwietnia 2019

Malutka czarownica Otfried Preussler

Klasyka dziecięca, dzisiaj trochę zapomniana. Ukazała się po raz pierwszy w 1957 roku, przekładu z języka niemieckiego na polski dokonali: Hanna i Andrzej Ożogowscy.
Malutka czarownica to opowieść o czarownicy, która miała tylko 127 lat i pragnęła zostać prawdziwą wiedźmą. Malutka czarownica jest zadziorna i nie lubi, kiedy jej się czegoś zabrania, np. mimo zakazu przylatuje na zlot czarownic. Zostaje za to ukarana - nieprzychylna jej ciotka Rrum-Brum-Trach zabiera jej miotłę. Najważniejsza czarownica zobowiązuje natomiast Malutką czarownicę do bycia dobrą wiedźmą.
Malutka czarownica zaczyna więc na potęgę czarować - pomaga kobiecinom w lesie zebrać chrust, ratuje wołu od śmierci, karze okrutnego woźnicę. Bohaterce doradza mądry kruk Abraksas i nieraz ratuje ją z opresji. Malutka czarownica ma dużo przygód i spotyka wielu ludzi. Zawsze im pomaga albo doprowadza do tego, że złe osoby zostają ukarane za swoje podłe uczynki.
Okazuje się jednak, że Malutka czarownica i Abraksas opacznie odczytali polecenie wiedźm. W ich oczach Malutka czarownica była ,,złą" czarownicą, bo czyniła dobro. Za karę dostała polecenie, aby przynieść drzewa na ognisko w lesie przewidziane następnego dnia. Malutka czarownica zagłębiła się w Księgę Czarów i postanowiła udowodnić, że jest dobrą czarownicą, bo umie czarować. Za pomocą zaklęć wezwała wszystkie miotły innych czarownic i wszystkie egzemplarze Księgi Czarów. Następnie - spaliła je i czarami odebrała moc wiedźmom. W ten sposób została jedyną czarownicą na świecie, i to taką, która czyni dobro.
Polecam dla dzieci w wieku 8-10 lat. Powieść jest napisana lekko, całość zdobią grafiki Danuty Konwickiej.

30 grudnia 2018

Zwiadowcy

Szał na ,,Zwiadowców" Johna Flanagana chyba już trochę minął, w końcu minęło 15 lat od pierwszej publikacji. Takie książki fantasy mają jednak to do siebie, że są uniwersalne :) 
Księga I wprowadza nas w świat królestwa Araulenu - to świat zmitologizowanego średniowiecza: są zamki, król, rycerze oraz kalkary i walgare (walgarowie?) - potwory, które ludzie wykorzystują do swoich celów. Podział świata jest jasny: dobro to król Duncan i jego zwolennicy, zło to Morgarath - żądny władzy baron. Czeka on tylko na okazję, aby zawładnąć królestwem. 
Bohaterem jest 15-letni Will, sierota wychowywany z podobnymi mu dziećmi przez barona Aralda. To rodzaj podziękowania, ponieważ rodzice tych dzieci polegli w służbie króla. 
Kiedy przychodzi odpowiedni czas, wszyscy wychowankowie wybierają swoją przyszłość. Najwyżej w hierarchii znajduje się Szkoła Rycerska i Szkoła Dyplomacji. Niestety, żaden Mistrz nie chce Willa, czym chłopiec jest niezwykle rozczarowany. Zostaje Zwiadowcą. 
Will ma jeszcze inne problemy: nie wie kim był jego ojciec, musi też zmierzyć się z Horace - rosłym chłopakiem, który go nie lubi. Okazuje się ostatecznie, że zachowanie Horace wynikało z jego osobistych problemów w wymarzonej Szkole Rycerskiej. 
,,Zwiadowcy" na pewno kojarzą się z powieściami Tolkiena, ale są przeznaczone dla młodszych czytelników. Nie ma żadnych przerażających opisów ani krwawych scen. Dużo scen rozgrywa się w lesie, co nasuwało mi myśl o Robin Hoodzie. 
Dominuje wątek przygody i przyjaźni między nastolatkami, pojawia się też motyw odrzucenia, motyw sieroctwa, motyw odnalezienia siebie. Książkę czyta się bardzo szybko, przeważają dialogi, akcja jest dynamiczna. Polecam. 

30 listopada 2018

Cudowny chłopak

Książka Cudowny chłopak to ten przypadek, kiedy film jest o wiele bardziej znany niż jego pierwowzór literacki. A szkoda. Powieść pani Palacio jest napisana nowoczesną narracją. Fabuła jest prosta: August idzie do szkoły i musi zmierzyć się z rzeczywistością, z ocenianiem, z odrzuceniem. O swoim życiu opowiada nam tytułowy bohater – August Pulman, potem jego siostra Via, jej chłopak Justin, jej przyjaciółka Miranda, pojawia się też punkt widzenia przyjaciela Augusta – Jacka. Wielość optyki bardzo mocno dynamizuje akcję i uczy nastoletnich czytelników empatii. Historia Augusta Pulmana to historia ,,innego", chłopca odrzucanego ze względu na swój koszmarny wygląd. W filmie zostało to złagodzone, ale opis twarzy Augusta w książce uzmysławia nam, że zaakceptowanie jego fizjonomii nie należy do zadań łatwych. Lecz, zdaje się nam przekazywać pani Palacio, życie nie należy do łatwych wyzywań. Akcja skupia się wokół tytułowego bohatera, ale autorka pokazuje nam, że każdy napotyka na problemy, z którymi nie potrafi sobie poradzić, chociażby z zazdrością, odrzuceniem przyjaźni, urodzeniem zdeformowanego dziecka, śmiercią ukochanego pieska. I nie należy wartościować tych rzeczy, każdy ma swoją miarę. Finał tej opowieści jest optymistyczny, chociaż, co warto podkreślić, August nie należy do postaci bez skazy. Też popełnia błędy, też ocenia ludzi powierzchownie. Powieść pani Palacio na pewno jest warta polecenia dla dzieci około 9-11-letnich. Istnieją kolejne części, ale po nie nie sięgnę. Obawiam się typowej amerykańskiej cukierkowatości, tym bardziej, że zakończenie utworu jest w mojej ocenie za proste.
Dorosły czytelnik dostrzeże motyw maskarady – przebierania się/chowania za maską, motyw rozpoznania siebie oczami innych, wydaje mi się, że ta książka jest dobrym punktem wyjścia do rozmyślań o tym, kim my jesteśmy, jakbyśmy się zachowali w danej sytuacji, czy stać nas na akceptację ,,innego"? O tolerancji nigdy za wiele :) 

29 października 2018

Władca Lewawu

Powieść Doroty Terakowskiej z 1982 roku (wydana w 1989) nigdy nie była bardzo znana, a teraz w ogóle odchodzi w niepamięć, zastąpiona przez Harrego Pottera, Baśniobór i Zwiadowców. Szkoda, że tak mało Polaków ma świadomość istnienia polskiej książki fantastycznej o dzielnym Bartku z blizną na czole, który pokonał Nienazwanego. Dzieci fascynuje ta blizna bohatera, od razu pytają o Harrego Pottera. No cóż, nic nie wskazuje na to, aby pani Rowling znała powieść Doroty Terakowskiej.
Władca Lewawu to utwór, którego akcja rozgrywa się w Krakowie, a potem przenosimy się do Wokarku – świata wspak, na co wskazują palindromy używane przez Autorkę: Bartek w Wokarku ma na imię Ketrab, Maria to Airam, Jola – Aloj itd. Bartek jest sierotą, szuka swoich rodziców. Przez tunel w Smoczej Jamie trafia do Wokarku zamieszkanego przez Allian. To istoty podobne do ludzi, ale niższe, ładniejsze i delikatniejsze. Są zupełnie pozbawieni złych cech, ponieważ wysysa je Nienazwany. Dzięki temu władca Wokarku utrzymuje Allian w biernym poddaństwie. Jego armię stanowią Pajęczaki – ogromne, włochate pająki. Dorosły czytelnik szybko dostrzeże paraboliczność fabuły – Nienazwany to dyktator albo nieokreślone zło, Pajęczaki – jego wojsko, Allianie to bierne społeczeństwo, Bartek – to ich wybawiciel. Książka jest przeznaczona dla 10/11-latków, starszych już raczej nie. Jest krótka i dobrze się ją czyta. Zawiera wyraźne przesłanie: należy przeciwstawiać się przemocy i walczyć o własną godność. Jest też wątek ekologiczny: Wisła po naszej stronie jest ściekiem, w Wokarku – krystalicznie czystą rzeką, tam także chleb pachnie, a warzywa są soczyste i smaczne.  
Dorota Terakowska zmarła w 2004 roku, jest autorką wielu książek dla młodzieży i dorosłych. Jedną z jej powieści - Ono - zekranizowała córka pisarki, Małgorzata Szumowska.
Prezentowane wydanie ma ciekawą okładkę, ale colaże wewnątrz nie podobają mi się, uważam, że działają zniechęcająco. Polecam powieść, ale w innym wydaniu.