Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dla szczególnie zainteresowanych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dla szczególnie zainteresowanych. Pokaż wszystkie posty

8 lipca 2024

,,Historia żółtej ciżemki" Antoniny Domańskiej


 

W 1867 roku w trakcie konserwacji ołtarza Wita Stwosza, po odsunięciu rzeźby odkryto mały żółty bucik. Zainspirował on Antonię Domańską do napisania powieści o tym, jak mały Wawrzuś trafił do pracowni Wita Stwosza. W ten sposób autorka splotła wątek fikcyjny z historycznym. Akcja rozgrywa się w Krakowie w XV wieku, obok postaci wymyślonych pojawiają się autentyczne: Jan Olbracht, Jan Długosz, Szymon z Lipnicy, Wit Stwosz i jego syn, Kazimierz Jagiellończyk, Elżbieta Jagiellonka i in.

Książka posiada ogromne walory poznawcze i dydaktyczne, ale moim zdaniem utwór jest już archaiczny dla współczesnych dzieci. Nie ułatwia tego język stylizowany na staropolski, ale także sam sposób prowadzenia narracji, rozwlekłe opisy, nudne charakteryzowanie bohaterów nie zachęcają. Fabuła jest ciekawa - Wawrzuś ucieka z domu, bo ojciec nie rozumie jego artystycznej pasji, chłopiec ma różne przygody, pracuje dla kuglarzy, potem ucieka przed Czarnym Rafałem - zbójem, który poprzysiągł mu śmierć. Wawrzyniec trafia do pracowni Jana Długosza, potem Wita Stwosza, ma okazję poznać króla. Z powieści można się dowiedzieć o obyczajach epoki, o tym, co jedzono, w co się ubierano. Jednak dla dzieci całość nie jest już atrakcyjna. Kiedy chodziłam do podstawówki, pan od historii zadawał na dodatkową ocenę książki historyczne. Wówczas poznałam ,,Historię żółtej ciżemki". Nie porwała mnie, miałam z 12, 13 lat, ale uważałam, że to interesująca propozycja dla nastolatków lubiących historię. Wydaje mi się, że nic się w tej kwestii nie zmieniło. To lektura dla starszych miłośników historii.

25 listopada 2023

Biografia Adama Mickiewicza


Biografia Adama Mickiewicza w wydaniu albumowym, zawiera dużo ciekawostek, ale to przede wszystkim popularnonaukowe opracowanie życiorysu naszego wieszcza, autor skupił się na okolicznościach powstawania dzieł i relacjach literacko-towarzyskich. Można dużo się dowiedzieć, całość wydana w elegancki sposób, bardzo dużo zdjęć, ilustracji rękopisów, listów, portrety, zdjęcia miejsc ważnych dla Mickiewicza. 


30 kwietnia 2022

"Córka łupieżcy" Jacka Dukaja

 Bardzo wymagająca lektura, obowiązkowa dla wszystkich miłośników fantastyki naukowej. Główna bohaterka, Zuzanna Klajn, w dniu osiemnastych urodzin otrzymuje klucz do sekretów swojego przedwcześnie zmarłego ojca. Akcja toczy się w dalekiej przyszłości, to świat z technologią, którą nam trudno pojąć. Ludzie porozumiewają się za pomocą lśnienia, to coś pomiędzy światem wirtualnym a teleportacją. Od dawna żyją z Obcymi, chociaż trudno to zdefiniować. Dukaj tworzy swój własny język, bardzo hermetyczny.



30 marca 2020

Świerszcz za kominem Charlesa Dickensa


"Kolędy" znanej bardziej jako "Opowieść wigilijna" nie będę recenzowała, zaciekawił mnie "Świerszcz za kominem". Słyszałam ten tytuł nieraz, ale nie było okazji do poznania treści. Utwór powstał w 1845 roku i nosi znamiona dziewiętnastowiecznej i Dickensowskiej narracji. Nie wiem do końca, jaki dzisiaj adresat byłby odpowiedni. Bezpośrednie zwroty do czytelnika, liczne zdrobnienia, sentymentalna uczuciowość i baśniowa atmosfera pasują do dziecka, ale tematyka i obszerność utworu do dorosłego. "Świerszcz za kominem" należy do jednej z pięciu powieści tzw. wigilijnych, świątecznych. Nie dziwię się, że od początku był popularny w formie spektaklu, musicalu, bo bez trudu można sobie to wyobrazić na scenie. Gadające imbryczki, tańcząca Kropka Peerybingle, śpiewający świerszcz, który pociesza bohaterów, niewidoma dziewczyna malująca zabawki dla dzieci - tak, to gotowa opera :) 
Myślę sobie, że utwór mogliby też przeczytać nastolatkowie, jako przykład klasycznej powieści dziewiętnastowiecznej. "Świerszcz za kominem" to wariacja motywów znanych z wcześniejszej "Opowieści wigilijnej" - pojawiają się duszki, a jeden z bohaterów przechodzi przemianę, jednak całość nie jest tak spektakularna jak powieść ze Scrooge`em. Treść "Świerszcza za kominem" jest następująca: małżeństwo Johna i Dot (Kropka w moim tłumaczeniu) mieszkają w skromnym domku wraz z malutkim synkiem i nianią Tilly. Przyjaźnią się z niewidomą Bertą i jej ojcem Kalebem oraz piękną May, która ma wyjść za mąż za bogatego właściciela sklepu z zabawkami. Niespodziewanie sprawy się komplikują, ale ostatecznie wszystko dobrze się kończy. To propozycja dla ambitnych, zainteresowanych historią literatury. Mnie się podobało. 

26 czerwca 2019

Lizus Edmunda Niziurskiego

Po przeczytaniu tej książki, w pierwszej chwili pomyślałam sobie: "Co za dydaktyczny gniot, i to napisał Niziurski? Ten sam, co stworzył Marka Piegusa???" Potem jednak nieco ochłonęłam. Zbiór opowiadań pt. Lizus to z pewnością ciekawa pozycja dla badaczy historii literatury. Są lata 50 XX wieku. Dzieci nie mają rodziców i mieszkają w bursach - to norma. Do dyrektora szkoły zwracają się per "towarzyszu dyrektorze". Rozwija się harcerstwo. O powstaniu boiska decyduje Gminna Rada. W sumie - co stoi na przeszkodzie, aby współcześni czytelnicy poznali ten kawałek naszej historii? Dobry punkt wyjścia do dyskusji, prawda?
Opowiadania są bardzo moralizatorskie, ale poruszają ważne problemy. Wydaje mi się, że teksty Niziurskiego trafiłyby do nastolatków 11-12. Tytułowy Lizus to historia Rudolfa Cejny, chłopaka, który nie chciał rozrabiać w internacie. Zmuszony przez grupę, przyznał się do czegoś, czego nie zrobił. W efekcie trafił do zakładu poprawczego. Jego koledzy bardzo żałowali tego, co zrobili. W opowiadaniu pt. "Szkielet", jeden z bohaterów wpada na pomysł, aby uratować rodzinę przed pijaństwem wujka. Wujek jest taksówkarzem, ale prawdopodobnie straci pracę, bo pije. I nikt już nie pomoże wielodzietnej rodzinie. W "Boisku" walka toczy się o niezagospodarowany kawałek ziemi. Chłopcy chcą boiska, niektórzy dorośli się sprzeciwiają. Uważają, że kopanie w piłkę do niczego dobrego nie prowadzi (!). "Sprawa Klarneta" kapitalnie pokazuje jak łatwo zastraszyć grupę. Najsmutniejsze jest opowiadanie pt. "Grubas". Tytułowy bohater, w zamian za uzyskanie świętego spokoju wśród nękających go kolegów, zgadza się na ryzykowane wyjście na gzyms na pierwszym piętrze szkoły.
Wszystkie opowiadania łączy zagadnienie funkcjonowania w grupie chłopięcej. Edmund Niziurski pokazuje, jak to się dzieje, że chłopcy stają się oprawcami albo ofiarami lub i tym, i tym jednocześnie. Niziurski nikogo nie oskarża, bardziej odczytuję to jako jasną wskazówkę, nieco smutną dla współczesnych rodziców, tak bardzo przejmujących się, czy ich dziecko jest lubiane, czy też wprost przeciwnie. Bo Niziurski pokazuje, że mechanizm działania grupy jest zawsze nieprzewidywalny - często trudno uchwycić moment, w którym ustala się hierarchia wśród rówieśników - decyduje o tym splot wielu czynników, na które nie mamy wpływu. I nigdy nie jest tak, że jesteśmy tylko ofiarą albo tylko prześladowcą. Najczęściej pełnimy te role równocześnie - zależnie od grupy, w której przebywamy. Bardzo to nowoczesne, prawda? U Niziurskiego zawsze młodzież jest dobra z natury, tylko potem coś się psuje. W tym zbiorze opowiadań pojawia się liceum B. Lindego, znane potem chociażby z powieści "Sposób na Alcybiadesa". Jest też Żwaczek, Dziadzia, pani Kalino, dyrektor Szypułkowski. Są też uczniowie: Kicki, Pędzelkiewicz. "Sposób na Alcybiadesa" to na pewno bardziej dopracowana książka, ciekawsza dla czytelnika. Jednak opowiadania zebrane w tomiku "Lizus" mogłyby trafić do szkoły, np. jako teksty w podręczniku, w klasie 5/6? Sama nie wiem...

28 maja 2017

Dlaczego warto czytać?

To pytanie słyszę minimum raz w tygodniu. Mówię wówczas o kreatywności, rozwoju wyobraźni, wyciszeniu. Raczej nie działa. Teraz będę mogła podeprzeć się nauką :)
Według badań brytyjskich naukowców osoby, które regularnie czytają książki, są bardziej towarzyscy i otwarci na poglądy innych niż osoby oglądające TV.
Najbardziej uspołecznieni są czytelnicy powieści, najsympatyczniejsi - odbiorcy dramatów i romansów, a najbardziej empatyczni - czytelnicy komedii.
Ostateczny wniosek brzmi następująco: ci, którzy czytają, potrafią ocenić daną sytuację z różnych punktów widzenia i tym samym, lepiej zrozumieć postępowanie innych.
Źródło: http://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-4477786/People-read-books-NICER.html 

10 września 2016

Literatura dla dzieci i młodzieży do połowy XIX wieku

Literatura dla dzieci stanowi dzisiaj jeden z najważniejszych segmentów na literackim rynku wydawniczym. Według danych Instytutu Książki, w 2014 roku opublikowano 2355 nowych pozycji, a trzeba zaznaczyć, że są to oficjalne dane, zgłoszone przez wydawców.
Książki dla dzieci są bogato ilustrowane, a poziom języka jest dostosowany do poziomu odbiorcy. Nie zawsze tak było.
U podstaw literatury dla dzieci leży twórczość ludowa: kołysanki, piosenki, ludowe porzekadła, zagadki, klechdy opowiadane przez starszych. Wśród nich najważniejszą rolę odgrywała "bajka", czyli opowieść zmyślona. Do XVIII wieku słowo "bajka", używane na przemian z "baśnią" oznaczało "zmyślenie, plotkę, bałamuctwo". Do epoki Oświecenia nie istnieje w literaturze polskim pełen zbiór bajek pisanych dla dzieci. W ogóle w Europie do XVIII wieku nie istniała odrębna kategoria - literatura dla dzieci. Z innych pism, takich jak kazania, facecje, kroniki dowiadujemy się, że dzieci słuchały zawodowych bajarzy, oglądały przedstawienia na jarmarkach i obrzędowe misteria wystawiane w kościołach. Tym karmiła się ich wyobraźnia. W różnych dokumentach znajdujemy także wplecione w tekst bajki albo "apologi", czyli przykłady z życia zwierząt mające ilustrować jakąś prawdę. Takie apologi znajdują się np. w Kronice polskiej Wincentego Kadłubka z przełomu XII i XIII wieku. Przy okazji warto dodać, że Kadłubek w I Księdze swojej kroniki zawarł legendy z obszaru Małopolski: o królu Kraku (Grakchu) i Wandzie, z tym, że w wersji Kadłubka Niemiec zakochany w polskiej królewnie zabił się, a ona sama żyła potem długo - jako panna mężna, przywódczyni Wandalów.
W epoce średniowiecza dzieciom zalecano także utwory starożytnych mistrzów, sięgano po Ksenofonta, Herodota, Tukidydesa, Plautusa i Terencjusza. Młodzież czytała także Odyseję Homera, teksty Wergiliusza, Horacego i Lukana. Wszystko w oryginale, bowiem uważano znajomość greki i łaciny za obowiązkową.
Zalecano także lektury religijne: utwory Augustyna i Juwencjusza. Z historii polecano Dzieje Rzymian oraz Kroniki Wincentego Kadłubka.
W XVI wieku dużą popularność w Polsce zyskał zbiór opowiastek tzw. Gesta Romanorum (Historie rzymskie), przerobione bajki Ezopa oraz Facecje polskie nieznanego autora. Największym uznaniem wśród tłumaczeń tekstów Ezopa stała się antologia ponad 200 wierszowanych bajek i powiastek z 1522 roku zatytułowana po prostu Ezop. Autorem był Biernat z Lublina.
Nastąpił też powrót do autorów starożytnych. Na traktacie O wychowaniu dzieci Plutarcha z Cheronei wzorował się m.in. Erazm Glinczer w Książce o wychowaniu dzieci (1557). Był to pierwszy poradnik dla rodziców. Plutarcha czytano także w XVIII wieku. Józef Wybicki przyznawał, że dzieło Plutarcha - Żywoty sławnych mężów - ukształtowały jego osobowość. O wpływie Plutarcha mówili również Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, z tym, że Józef Wybicki czytał starożytnego męża po łacinie, a nasi romantycy już po polsku. Pierwszy bowiem przekład Żywotów... był gotowy w latach 1801-1803 (Filip Nereusz Golański). Rok później - w 1804 roku - na rynku polskim ukazał się przekład Ignacego Krasickiego.
Pojawiła się także wówczas odmiana fantastyczna bajek i powieści, w których suszono śnieg, a pieczone woły spacerowały po mieście. Była to tzw. literatura sowizdrzalska, czyli twórczość niższych warstw społecznych wyśmiewająca kulturę szlachecką, kościelną czy mieszczańską. Często uciekała się do nonsensownych żartów, absurdalnych skojarzeń. Do tego nurtu nawiązali później m.in. Julian Tuwim i Jan Brzechwa. W XVIII wieku niezwykle poczytna była Historyja ucieszna o zacnej królewnie Banialuce ze wschodniej krainy barokowego poety Hieronima Morsztyna. Do tego poematu z 1750 roku nawiązuje frazeologizm "pleść banialuki", czyli mówić głupstwa, brednie. 
Wcześniej do Polski trafiły również przekłady bajek francuskiego pisarza Jeana de la Fontaine`a, pisane dla dorosłych, ale chętnie czytane także przez dzieci. 
W 1697 roku niejaki Charles Perrault przedstawił Ludwikowi XIV Historie i baśnie z dawnych czasów z pouczeniami moralnymi. Z tego zbiorku pochodzą znane nam bajki (podaję oryginalne tytuły): Śpiąca królewna, Mały Czerwony Kapturek, Sinobrody, Kot w butach, Wróżki, Kopciuszek, Frant z czubkiem, Paluszek. W wydaniu z tego samego roku w Hadze jako autora wskazano Piotra, syna Charlesa, członka Akademii Francuskiej. Do dzisiaj znawcy tematu spierają się kto był wobec tego autorem bajek. Większość skłania się ku Charlesowi Perrault, a podanie imienia syna miało być pomyłką lub zabiegiem marketingowym, podnoszącym wartość powiastek uchodzących dotąd za twórczość ludową i plebejską. Karta tytułowa z 1697 roku zawiera obrazek starej kobiety siedzącej przy kominku, a wokół niej troje dzieci. Na ścianie widać napis: Contes de ma mere L`Oye, po polsku: Opowieści Babci Gąski - stąd częsty później podtytuł baśni Perraulta. Historie i baśnie... stały się absolutnym przebojem i są nim do dzisiaj.
W XVII-wiecznej Anglii zaczęto zauważać wyodrębnionego wiekowo odbiorcę. Pojawiły się tzw. "alphabet books", czyli książki obrazkowe, z ilustracjami poszczególnych liter alfabetu. Jednak, co należy zauważyć, były to publikacje czysto edukacyjne, miały przygotować do czytania, nie stanowiły osobnej literatury. Możemy się pochwalić, że tropem angielskich pozycji poszła Rzeczpospolita - w 1633 roku w Wilnie ukazała się książeczka Dla dziatek nauka czytania pisma polskiego.
W Niemczech, w 1812 roku bracia Jacob i Wilhelm Grimmowie opublikowali Baśnie domowe i dziecięce. Składały się one z 210 bajek, wśród nich znajdowały się: Kopciuszek, Śpiąca królewna, Śnieżka, Czerwony Kapturek, Roszpunka, Jaś i Małgosia, Żabi król. Zbiór został przetłumaczony na ponad 160 języków, w tym na eskimoski inupiat oraz afrykańskie suahili. Bracia pracowali na co dzień jako badacze średniowiecznej literatury. Ich brat - Ludwik ilustrował publikację z 1812 roku. Utwory, które znalazły się w zbiorze Baśnie domowe i dziecięce bracia znali ze starych średniowiecznych ksiąg, a także z opowieści zasłyszanych od znajomych z Kasssel (tam jako chłopcy uczyli się w liceum). Tutaj należy wymienić nazwisko Dorothei Viehmann. Była to wdowa przychodząca sprzedawać do miasta plony ze swojego ogródka. To od niej bracia Grimmowie usłyszeli opowieść o Kopciuszku. Jeszcze ważniejsze jest nazwisko: Marie Hassenpflug - zidentyfikowane dopiero przez badaczy spuścizny Grimmów. Tej dwudziestoletniej przyjaciółce siostry braci Grimmów - Charlotty - zawdzięczamy baśń o Czerwonym Kapturku, Śnieżce i Śpiącej królewnie. Charlotte Grimm wyszła za mąż za brata Marie.
Marie Hassenpflug opowiadała Grimmom baśnie zasłyszane od niani. Natomiast owa niania opowiadała fabuły zaczerpnięte z... Opowieści Babci Gąski Charlesa Perraulta. Innymi słowy, baśnie braci Grimmów to połączone, poprzerabiane bajki opowiadane we Francji i Niemczech. Jacob i Wilhelm Grimmowie przyznawali też, że ich baśnie zawierają motywy znane w folklorze włoskim, irlandzkim, słowiańskim, fińskim i japońskim.
Baśnie domowe i dziecięce początkowo nie sprzedawały się dobrze. Działo się tak dlatego, że bracia Grimmowie traktowali je jak przekaz folklorystyczny - zbiór kierowany był do dorosłego czytelnika, nie miał ilustracji, zawierał natomiast mnóstwo naukowych przypisów. Na początku XIX wieku Niemcom zagrażali Francuzi i bracia Grimmowie gromadzili baśnie, aby ratować germański przekaz ustny. Dodatkowo, utwory Grimmów zawierały okrutne opisy, zahaczały też o sferę obyczajową (dzieciobójstwo, kazirodztwo) - były za to krytykowane. Mało kto wie, że np. w Śnieżce zła macocha na końcu musi tak długo tańczyć w rozgrzanych do czerwoności żelaznych bucikach, aż pada martwa... Bracia Grimmowie dostrzegli jednak, że w Europie popularne stają się baśnie dla dzieci i zabrali się za wygładzanie treści swoich utworów. W 1825 roku wydali wybór 50 bajek z ilustracjami Ludwika Grimma. Wilhelm Grimm uatrakcyjnił narrację ludowymi przysłowiami, ludową poezją, plastycznymi opisami. Ostatecznie bracia Grimmowie zdobyli ogromną popularność, sami mówili, że ich zbiór to "podręcznik dobrego wychowania", zawiera bowiem morały potrzebne dzieciom.
W XVI wieku pojawiły się u nas ślady wschodnioorientalnej bajki fantastycznej, popularnej w Turcji. W epoce Oświecenia znany był zbiór Tysiąca i jednej nocy w wersji francuskiej Antoniego Gallanda. Na polski baśnie przełożył Łukasz Sokołowski (1767/68), zebrano je w 12 tomach. Zalecano je jako lekturę dla dzieci, chociaż zasadniczo uważano fantastykę za niebezpieczną dla młodych umysłów. Ciekawe jest także to, że bajki orientalne nie były pisane dla dzieci, ale one szybko odkryły ich piękno.Wznawiano je wielokrotnie przez cały XVIII i XIX wiek. Jednak najwartościowszy literacko przekład pochodzi z XX wieku. Są to: Klechdy sezamowe (1913) oraz Przygody Sindbada Żeglarza (1915) Bolesława Leśmiana. Dzisiaj zbiór Tysiąca i jednej nocy nie jest znany młodzieży. Mało kto też wie, że stąd wywodzi się postać Ali-Baby czy Aladyna albo pięknej i sprytnej Szeherezady.
Na początku XVIII wieku ukazało się w Polsce pierwsze, "pirackie" (bez podania wydawcy) wydanie Robinsona Cruzoe Daniela Defoe. Autor napisał to dla dorosłych, ale powieść szybko stała się ulubioną lekturą młodzieży. Od 1769 roku mamy polski przekład. Powieść Daniela Defoe zapoczątkowała nurt w literaturze nazwany "robinsonadą" - obejmuje on utwory, w których bohater musi przetrwać w skrajnie trudnych warunkach.
W 1876 roku w Stanach Zjednoczonych ukazały się Przygody Tomka Sawyera Marka Twaina. Była to prawdopodobnie pierwsza na świecie książka napisana na maszynie do pisania. Zadziwiające, że po 150 latach, przygody niesfornego Tomka nadal bawią małych czytelników.
W Polsce ogromną popularnością cieszył się nie oryginał, ale przeróbka Robinsona... dokonana przez Joahima Campe w 1779 roku. Ten znany ówcześnie pedagog przeniósł akcję powieści do XVI wieku oraz dodał do fabuły mnóstwo pouczeń moralnych. Najwyraźniej nie przeszkadzało to czytelnikom, ponieważ utwór znany pod tytułem Nowy Robinson od 1793 do 1860 doczekał się aż 9 wydań. Czytano także Historię Don Kichota oraz Podróże kapitana Gulliwera. 
Komisja Edukacji Narodowej (przypomnę, że było to pierwsze polskie ministerstwo oświaty) polecało także jako lekturę Przypadki Telemaka francuskiego pisarza i pedagoga Franciszka Fenelona (polski przekład z 1726 - wierszem, 1750 - I wydanie prozą).  

Cdn.

Uprzejmie proszę w przypadku kopiowania podać tytuł bloga oraz moje imię i nazwisko.

Źródła:
Izabela Kaniowska-Lewańska, Literatura dla dzieci i młodzieży do roku 1864
Braci Grimm, National Geographic, Grudzień 1999


29 maja 2016

Jak czytają Polacy?

W "Gazecie Prawnej" z 3 maja ukazał się ciekawy wywiad z panem Tomaszem Makowskim, dyrektorem Biblioteki Narodowej. Najnowsze badania wskazują, że tylko 37% Polaków w zeszłym roku przeczytało przynajmniej 1 książkę. Dla porównania w Czechach - 84%.
Ja zawsze czytałam dużo i od zawsze słyszałam, że Polacy czytają mało. Faktycznie jednak, jak mówi pan Makowski: "Przestaliśmy się wstydzić, że nie czytamy". Stykam się z tym na co dzień. Pracuję w szkole społecznej i po raz pierwszy w tym roku zdarzyły mi się dzieci, którym imponuje brak obycia z książką. A wywodzą się z tzw. inteligenckich rodzin. Mam nadzieję zmienić takie podejście przez podsuwanie ciekawych lektur. O tym też mówi pan Makowski. Diagnozując przyczyny polskiej czytelnictwofobii, podaje m.in. przykład braku kontaktu z książką dziecka czy nastolatka. Proponuje w tym kontekście, aby szkoła wyrabiała nawyk czytania poprzez poświęcenie codziennie 20 minut na czytanie książki, wybranej przez nauczyciela lub ucznia. Na pewno to wprowadzę w następnym roku szkolnym. Zawsze powtarzam, że ktoś kto nie czyta, po prostu nie trafił na swoją lekturę. Pan Makowski mówi również, że w bibliotekach powinny znajdować się najnowsze pozycje. To prawda. Męczy mnie, że w bibliotece są same starocie. Z tego powodu nie mogę omawiać nowych książek, bo żaden rodzic nie będzie kupował każdej nowej lektury. A jest przecież lista książek IBBY albo konkursu im. Astrid Lindgren - powinny one znajdować się w kilkunastu egzemplarzach w każdej bibliotece.
W wywiadzie jest także mowa o tym, że książka nie jest w Polsce atrybutem sukcesu, serialowi bohaterowie nie czytają, ba, w ich pokojach nie ma książek, a polscy politycy na wszelki wypadek nie pokazują się z książką, aby nie uchodzić za wywyższających się.