W "Gazecie Prawnej" z 3 maja ukazał się ciekawy wywiad z panem Tomaszem Makowskim, dyrektorem Biblioteki Narodowej. Najnowsze badania wskazują, że tylko 37% Polaków w zeszłym roku przeczytało przynajmniej 1 książkę. Dla porównania w Czechach - 84%.
Ja zawsze czytałam dużo i od zawsze słyszałam, że Polacy czytają mało. Faktycznie jednak, jak mówi pan Makowski: "Przestaliśmy się wstydzić, że nie czytamy". Stykam się z tym na co dzień. Pracuję w szkole społecznej i po raz pierwszy w tym roku zdarzyły mi się dzieci, którym imponuje brak obycia z książką. A wywodzą się z tzw. inteligenckich rodzin. Mam nadzieję zmienić takie podejście przez podsuwanie ciekawych lektur. O tym też mówi pan Makowski. Diagnozując przyczyny polskiej czytelnictwofobii, podaje m.in. przykład braku kontaktu z książką dziecka czy nastolatka. Proponuje w tym kontekście, aby szkoła wyrabiała nawyk czytania poprzez poświęcenie codziennie 20 minut na czytanie książki, wybranej przez nauczyciela lub ucznia. Na pewno to wprowadzę w następnym roku szkolnym. Zawsze powtarzam, że ktoś kto nie czyta, po prostu nie trafił na swoją lekturę. Pan Makowski mówi również, że w bibliotekach powinny znajdować się najnowsze pozycje. To prawda. Męczy mnie, że w bibliotece są same starocie. Z tego powodu nie mogę omawiać nowych książek, bo żaden rodzic nie będzie kupował każdej nowej lektury. A jest przecież lista książek IBBY albo konkursu im. Astrid Lindgren - powinny one znajdować się w kilkunastu egzemplarzach w każdej bibliotece.
W wywiadzie jest także mowa o tym, że książka nie jest w Polsce atrybutem sukcesu, serialowi bohaterowie nie czytają, ba, w ich pokojach nie ma książek, a polscy politycy na wszelki wypadek nie pokazują się z książką, aby nie uchodzić za wywyższających się.
Ja zawsze czytałam dużo i od zawsze słyszałam, że Polacy czytają mało. Faktycznie jednak, jak mówi pan Makowski: "Przestaliśmy się wstydzić, że nie czytamy". Stykam się z tym na co dzień. Pracuję w szkole społecznej i po raz pierwszy w tym roku zdarzyły mi się dzieci, którym imponuje brak obycia z książką. A wywodzą się z tzw. inteligenckich rodzin. Mam nadzieję zmienić takie podejście przez podsuwanie ciekawych lektur. O tym też mówi pan Makowski. Diagnozując przyczyny polskiej czytelnictwofobii, podaje m.in. przykład braku kontaktu z książką dziecka czy nastolatka. Proponuje w tym kontekście, aby szkoła wyrabiała nawyk czytania poprzez poświęcenie codziennie 20 minut na czytanie książki, wybranej przez nauczyciela lub ucznia. Na pewno to wprowadzę w następnym roku szkolnym. Zawsze powtarzam, że ktoś kto nie czyta, po prostu nie trafił na swoją lekturę. Pan Makowski mówi również, że w bibliotekach powinny znajdować się najnowsze pozycje. To prawda. Męczy mnie, że w bibliotece są same starocie. Z tego powodu nie mogę omawiać nowych książek, bo żaden rodzic nie będzie kupował każdej nowej lektury. A jest przecież lista książek IBBY albo konkursu im. Astrid Lindgren - powinny one znajdować się w kilkunastu egzemplarzach w każdej bibliotece.
W wywiadzie jest także mowa o tym, że książka nie jest w Polsce atrybutem sukcesu, serialowi bohaterowie nie czytają, ba, w ich pokojach nie ma książek, a polscy politycy na wszelki wypadek nie pokazują się z książką, aby nie uchodzić za wywyższających się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz