Film lekki i przyjemny. Nic odkrywczego, ale przekonanie, że przyjaźń, miłość i lojalność to wartości jakimi należy kierować się w życiu - zawsze należy popierać.
Jak to w dzisiejszych czasach bywa, zwiastun obejmował najciekawsze momenty dzieła. Mój przyjaciel smok to opowieść o samotnym chłopcu - Pete. Dziecko w wieku 4 lat przeżyło katastrofę samochodową. Jego rodzice zginęli, on sam, nie wiedząc co robić, schował się w lesie. Pomógł mu przeżyć wielki, sympatyczny smok Elliot. Chłopiec nadał mu takie imię od bohatera książeczki, czytanej Pete`owi przez mamę.
Po 10 latach, Pete`a przypadkowo odkrywa pani leśnik - Grace - wychowana na opowieściach taty o groźnym smoku chowającym się w puszczy. Chłopiec zamieszkuje w domu Grace, ale tęskni za przyjacielem. W końcu wszyscy się dowiadują o jego istnieniu. Źli ludzie próbują zbić majątek na smoku, na szczęście bohaterowie (Pete, Grace, jej tata - pan Meacham, przyjaciółka Pete`a - Natalie) w brawurowym stylu oswobadzają sympatycznego wielkoluda.
Atutem filmu są piękne krajobrazy Nowej Zelandii, swojska atmosfera amerykańskiej prowincji oraz odtwórcy głównych ról - Oakes Fegley jako Pete, Bryce Dallas Howard jako Grace oraz Robert Redford jako Meacham. Na Redforda zawsze warto popatrzeć - klasa sama w sobie, a mały Oakes to chłopczyk z matczynych snów. Smok Elliot bardzo mi przypominał Falkora z filmu Niekończąca się opowieść, ale pewnie niewielu młodych widzów widziało ten obraz, więc mogą w pełni cieszyć się filmem w reżyserii Dawida Lowery.
Przeczytałam w sieci, że film to remake dzieła z 1977 roku. Nigdy nie słyszałam o pierwszej wersji, sądzę, że druga też nie będzie stanowiła przeżycia pokoleniowego, ale polecam do obejrzenia. Niewyszukana, dydaktyczna rozrywka, prawdziwe kino familijne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz