6 lipca 2016

Skrzat nie śpi Astrid Lindgren

Poznańskie wydawnictwo Zakamarki prezentuje wysoki poziom. Tym razem zaproponowało małym czytelnikom refleksyjną opowieść o skrzacie, który mieszka w kącie na strychu stodoły w starej zagrodzie w głębi lasu...
Skrzat nie śpi to - przytaczam informację z wyklejki - zmodyfikowany przez Astrid Lindgren wiersz Viktora Rydberga Skrzat z 1881 roku; opublikowano go po raz pierwszy w Szwecji w 1960 roku wraz z ilustracjami Kitty Crowther. Polskie tłumaczenie: Anna Węgleńska.
Tytułowy bohater co noc rozmawia z owcami, kotem, psem Karo i innymi zwierzętami w zagrodzie. Zagląda też do ludzi, ale oni w nocy śpią. Jest zima, jest mroźno, skrzat wie, że wszystko mija, czekamy na lato, ale potem znowu będzie zima.
Nastrojowa opowieść, jej spokojny rytm zatrzymuje nas w biegu, zmusza do myślenia o skrzatach, o zasypanych śniegiem zagrodach i śladach skrzacich stóp... Piękne ilustracje.

1 lipca 2016

O wróbelku Elemelku

Autorką serii o wróbelku Elemelku jest Hanna Łochocka (1920-1995); I wydanie O wróbelku Elemelku miało miejsce w 1955 roku. Bardzo polecam całą serię. Przekaz jest tak uniwersalny, że wcale się nie zestarzał. Do tego przepiękne ilustracje Zdzisława Witwickiego, które moim zdaniem utrwaliły obraz Elemelka i jego świata:
 Całość to zbiór rymowanych opowiadań, napisanych bogatym, plastycznym językiem, pełnym literackich sformułowań. Tytuły rozdziałów także są rymowane: Jak wróbelek Elemelek w szkole uczył się literek, Elemelek w nocnej porze podróżuje aż nad morze. 
Przytoczę także fragment tej prozy: Aż raz kiedyś tak się stało, że słoneczko silniej grzało, mocniej grzało i świeciło, trochę śniegu roztopiło. Patrzy szczurek i pies Burek: sterczy coś wśród śnieżnych górek. Patrzy kurka i wiewiórka: cóż tam błyszczy w śnieżnych górkach? 
Myślę, że jest to jedna z najciekawszych lektur szkolnych (mam nadzieję, że wszyscy je omawiają?)
Opowiadania są pełne humoru, uczą życzliwego podejścia do świata, ale dydaktyzm jest bardzo zakamuflowany. Elemelek to wesoły wszędobylski rozrabiaka, bardzo ciekawy wszystkiego co go otacza. Jego przyjaciele: sowa, wiewiórka, myszka Kiki uosabiają typy ludzkie: są - odpowiednio - rozważni, mądrzy, energiczni, pracowici, skromni, mili. Elemelek ma wiele przygód i doświadczeń, tożsamych z dziecięcym poznawaniem reguł rządzących naszą rzeczywistością. Z opowiadania O wróbelku Elemelku, o ziemniaku i bąbelku mali czytelnicy dowiadują się, że nie wolno dotykać gorących rzeczy; z Kamizelki Elemelka - że nie warto się przebierać za kogoś, trzeba być sobą; z O wróbelku Elemelku i o jego pantofelku - że tylko zgoda i współpraca prowadzą do czegoś dobrego. Wiele wartościowych wskazówek jest wplecionych bezpośrednio w narrację: Elemelek stara się być grzecznym i uprzejmym, jeśli palnie głupstwo - przeprasza; gdy wybiera się w gości - myje się i stroi; jest pełen szacunku dla starszych, dla pana dyrektora szkoły, bociana-doktora czy wrony-aptekarki. Bardzo chce wszystkim pomagać, co czasem obraca się przeciwko niemu. W opowiadaniu O kwoczce w koszyku i smoczym języku Elemelek podsłuchuje, że w koszyku kokoszki leży smoczek. Myśląc, że to mały smok, dzielny wróbelek leci na pomoc kurce i ... rozbija jej pięć jajek. Zła kokoszka wyrzuca go z kosza, a z Elemelka jeszcze długo później śmieją się zwierzęta. Kapitalny jest także rozdział o egzaminie z języków obcych (gęgania na przykład), o wracaniu autostopem znad morza, o meczu, w którym udział brały sikorki i dzięcioły... Bezpretensjonalne opowiadania, mądre i zabawne.
Elemelek ma liczną rodzinę, m.in. kuzyna Wiercipięcika i wujka Stroszypiórka oraz liczne grono znajomych, w tym dzieci. Dzisiaj firmy zagraniczne stosują strategie marketingowe polegające na tym, że równolegle z filmem wypuszcza się na rynek figurki bohaterów, komiksy, różne gadżety. Nie ma filmu o Elemelku, ale bez trudu potrafię sobie wyobrazić wróbelka z rodziną i przyjaciółmi: dziupla, nad morzem, w cukierni, figurki wiewiórek, sowy, myszki itd. Tylko takie realistyczne opowiastki nie są modne. Dzisiaj jest czas Little Pony, Ninjago, Gambola, R2D2 (Artu Ditu)... Aby tak wypromować Elemelka, potrzebne byłyby gigantyczne nakłady. Oprócz Elemelka mamy także - do wypromowania :) - Plastusia, Misia Uszatka, kota Filemona i Bonifacego. Przy okazji wspomnę również, że istnieje serial Przygód kilka wróbla Ćwirka, oparty na książce Sławomira Grabowskiego i Marka Nejmana. Wróbelek Ćwirek jest bardzo podobny do Elemelka, proza p. Łochockiej prezentuje jednak, moim zdaniem, wyższy poziom literackiego wyrobienia językowego.
Wiele rozdziałów opowiadań o Elemelku jest podsumowanych morałem, co stanowi oczywiście jasne nawiązanie do gatunku bajki. Hanna Łochocka moralizuje jednak tak lekkim piórem, że nie sposób czuć się pouczanym: Gdy w gościnę na wesele pójdę - będę jadł niewiele. Bo to tylko łakomczuszki opychają sobie brzuszki. Połknę ziarna dwa niewielkie, miodu łyknę też kropelkę, no, najwyżej ze dwie muchy spałaszuję w cieście kruchym...
Takie opowiadania trzeba czytać dzieciom.

29 maja 2016

Jak czytają Polacy?

W "Gazecie Prawnej" z 3 maja ukazał się ciekawy wywiad z panem Tomaszem Makowskim, dyrektorem Biblioteki Narodowej. Najnowsze badania wskazują, że tylko 37% Polaków w zeszłym roku przeczytało przynajmniej 1 książkę. Dla porównania w Czechach - 84%.
Ja zawsze czytałam dużo i od zawsze słyszałam, że Polacy czytają mało. Faktycznie jednak, jak mówi pan Makowski: "Przestaliśmy się wstydzić, że nie czytamy". Stykam się z tym na co dzień. Pracuję w szkole społecznej i po raz pierwszy w tym roku zdarzyły mi się dzieci, którym imponuje brak obycia z książką. A wywodzą się z tzw. inteligenckich rodzin. Mam nadzieję zmienić takie podejście przez podsuwanie ciekawych lektur. O tym też mówi pan Makowski. Diagnozując przyczyny polskiej czytelnictwofobii, podaje m.in. przykład braku kontaktu z książką dziecka czy nastolatka. Proponuje w tym kontekście, aby szkoła wyrabiała nawyk czytania poprzez poświęcenie codziennie 20 minut na czytanie książki, wybranej przez nauczyciela lub ucznia. Na pewno to wprowadzę w następnym roku szkolnym. Zawsze powtarzam, że ktoś kto nie czyta, po prostu nie trafił na swoją lekturę. Pan Makowski mówi również, że w bibliotekach powinny znajdować się najnowsze pozycje. To prawda. Męczy mnie, że w bibliotece są same starocie. Z tego powodu nie mogę omawiać nowych książek, bo żaden rodzic nie będzie kupował każdej nowej lektury. A jest przecież lista książek IBBY albo konkursu im. Astrid Lindgren - powinny one znajdować się w kilkunastu egzemplarzach w każdej bibliotece.
W wywiadzie jest także mowa o tym, że książka nie jest w Polsce atrybutem sukcesu, serialowi bohaterowie nie czytają, ba, w ich pokojach nie ma książek, a polscy politycy na wszelki wypadek nie pokazują się z książką, aby nie uchodzić za wywyższających się.

15 maja 2016

Syberyjskie przygody Chmurki Dorota Combrzyńska-Nogala

Syberyjskie przygody Chmurki to książka absolutnie wyjątkowa. Bohaterką jest tytułowa Chmurka, kilkuletnia dziewczynka, wywieziona wraz z mamą i babcią na Syberię, po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 roku. Chmurka opowiada nam, bezpretensjonalnie, w sposób typowy dla dziecka, o aresztowaniu rodziców, przeraźliwym zimnie, ciężkiej pracy przy wyrębie lasu. Chmurka tego nie rozumie, ale wcale się tym nie martwi: na Syberii poznaje Kolę i Krzywą Natkę, ma też kota Katafieja. Czytamy również o zjazdach na saneczkach i zabawie w "śmierć babuszki".
Syberyjskie przygody Chmurki zdobyły wyróżnienie w konkursach na Nagrodę Literacką im. Kornela Makuszyńskiego oraz na Książkę Przyjazną Dziecku. Zostały wydane przez Wydawnictwo Literatura w serii Wojny dorosłych - historie dzieci. Polecam każdemu Rodzicowi, który chciałby, aby jego dziecko poznało ten trudny fragment naszej historii. 
Ilustracje wykonał Maciej Szymanowicz. Są one pięknym dopełnieniem treści. Syberyjskie przygody Chmurki to książka dobrze zaprojektowana.

8 maja 2016

Hugo i jego wynalazek

Film Hugo i jego wynalazek miał swoją premierę w 2001 roku. Reżyserem jest Martin Scorsese, znany raczej z filmów akcji, przebojów kinowych. Hugo i jego wynalazek to jednak obraz płynący leniwie, może nieco za wolno dla współczesnych nastolatków. W ogóle mam kłopot z ustaleniem adresata tego filmu. Chyba jednak dla dorosłych, może dla młodszych nastolatków zainteresowanych historią filmu? Bo w dziele Martina Scorsese jest potężna dawka wiedzy - fabuła oscyluje wokół tytułowego Hugo i reżysera Georgesa Meliesa, granego przez Bena Kingsleya. Hugo poznaje reżysera w chwili, gdy ten uważa się za przegranego, wypalonego twórcę. Na ekranie widzimy fragmenty filmów braci Lumiere, na przykładzie kariery Georgesa Meliesa mamy okazję poznać metody ustawiania scenografii, sposoby gry aktorskiej, rodzaj charakteryzacji używanej na przełomie XIX i XX wieku. Georges Melies to postać prawdziwa, zmarł w 1938 roku, reżyser ponad 500 filmów, jeśli wierzyć Wikipedii, nazywany magiem kina, czarodziejem ekranu. Martin Scorsese zapewnił mu nieśmiertelność, opowiedział smutną historię Meliesa, który w rzeczywistości umarł w nędzy, bo nie potrafił nadążyć za rozwojem kinematografii. Scorsese dopisał jednak do tego optymistyczne zakończenie, zmieniając filmowe losy Meliesa. W kinie bowiem wszystko jest możliwe, prawda?
Akcja filmu rozpoczyna się na dworcu w Paryżu, Montparnasse. Mały Hugo mieszka w mechanizmie zegara, codziennie go nakręcając. Jak się dowiadujemy, w miarę rozwoju fabuły, Hugo miał tatę zegarmistrza, który przekazał mu pasję do mechanizmów i zainteresowanie automatyczną lalką, zwaną automatonem, znalezionym na strychu muzeum. Automaton jest zepsuty i Hugo próbuje go naprawić. Potrzebuje do tego kluczyka w kształcie serca. Ów kluczyk prowadzi go do rodziny Meliesa...
Na dworcu rządzi niepodzielnie Nadzorca, który tropi samotne dzieci i oddaje je do sierocińca. To zaledwie wątek poboczny, ale ja od razu pomyślałam sobie jak bardzo w naszej kulturze zmienił się stosunek do dziecka. Na początku XX wieku to dziecko było winne swojej sytuacji, dzisiaj wiemy, że dziecko opuszczone jest zawsze tylko ofiarą dorosłych. W filmie widać także wyraźne podziały ekonomiczne między bogatymi i biednymi, ujęte w symboliczną scenę - głodny Hugo poluje na rogalika, w tle widać roześmiane, rozbawione dziewczynki z zamożnych domów. Hugo nawiązuje przyjaźń właśnie z wnuczką Meliesa, razem trafiają do ogromnej księgarni, chłopiec ma też notes z szyfrem, w którym ostatecznie okazuje się informacją/przesłaniem od nieżyjącego taty.
Całemu obrazowi towarzyszy muzyka, taka jaką można usłyszeć na paryskim bruku: akordeon, altówka i charakterystyczny, liryczny rytm. Muzyka oraz konwencja baśniowa nasuwają mi skojarzenia z filmem Amelia, według mnie to ten sam klimat.
Film Hugo i jego wynalazek zdobył 5 Oscarów, 1 Złotego Globa, 2 Bafty, w sumie na różnych festiwalach otrzymał 16 nagród. Warto go obejrzeć z 13-14 latkiem, na pewno jest to interesująca pozycja, całkiem odmienna od disnejowskich konwencji.

6 maja 2016

Bracia Lwie Serce Astrid Lindgren

Astrid Lindgren nie trzeba przedstawiać. Autorka wielu powieści dla dzieci, a wszystkie warte są polecenia. Dzisiaj napiszę kilka słów o Braciach Lwie Serce.  Książka została po raz pierwszy opublikowana w 1974 roku; w 1979 otrzymała międzynarodową Nagrodę im. Janusza Korczaka (przyznawano ją do 2000 roku).
Jest to utwór poruszający niezwykle ważne problemy: miłości braterskiej, przyjaźni, lojalności, zdrady, a przede wszystkim - śmierci. Akcja powieści dzieje się na dwóch planach: w Szwecji i w Nangijali, czas także upływa w tempie realnym i baśniowym. Dwóch braci: Jonatan i Karol Lew mieszkają razem z mamą w skromnym domku. Mama jest krawcową, tata - marynarzem, który przepadł gdzieś na morzu. Dziesięcioletni Karolek opowiada nam historię ich wspólnego życia. Karolek, zwany Sucharkiem, choruje, ciągle leży w łóżku. Ma o sobie niskie mniemanie: uważa się za głupka z krzywymi nogami. Najsmutniejsze jest to, że wie o zbliżającej się śmierci. Boi się jej. Na pomoc przychodzi mu kochający brat Jonatan: (...) wyglądał jak królewicz z bajki. Jego włosy błyszczały zupełnie jak złoto, miał ciemnoniebieskie, cudne oczy, bardzo świecące, śliczne, białe zęby i całkiem proste nogi (Nasza Księgarnia Warszawa 1988, s. 10). Jonatan opowiada Karolowi o Nangijali: I zaczął opowiadać o Nangijali w taki sposób, że miało się prawie ochotę natychmiast tam pofrunąć. - Tam są jeszcze czasy ognisk i bajek - dodał. - To ci się spodoba. Z Nangijali pochodzą wszystkie bajki, bo właśnie tam takie rzeczy się dzieją i ten, kto się tam znajdzie, ma przygody od rana do wieczora, a nawet w nocy (ibidem, s. 7).
Życie jednak pisze własne scenariusze. Pierwszy odchodzi Jonatan, a dwa miesiące później do Nangijali trafia Karol. Astrid Lindgren wzruszająco opisała moment śmierci Karolka, jego przechodzenie do innej przestrzeni. Tak trudny temat jak śmierć pokazała w baśniowej, magicznej otoczce, łagodząc okrutny wymiar tego doświadczenia. W Nangijali chłopcy spotykają przyjaciół, ale podejmują także walkę z despotą Tengilem, który napadł na Dolinę Wiśni. Doprowadzają do jego zguby, ginie także potwór Katla, będący na usługach Tengila. Karol i Jonatan przechodzą do kolejnej krainy - Nangilimy.
Z moich doświadczeń wynika, że ta książka bardzo podoba się dzieciom. Rozpoznają typowe baśniowe motywy takie jak: potwory, magiczny róg, zły władca. To daje im poczucie bezpieczeństwa i pozwala na łagodne przyswojenie tematu śmierci oraz rozpoczęcie rozważań co następuje po życiu, czym jest Nangijala, czy "tam" spotykamy bliskich? Dzieciaki też w lot chwytają, że utworze Astrid Lindgren chodzi o walkę Dobra ze Złem, a Zło uosabia Tengil, jego żołnierze, Karma i Katla oraz zdrajca Jossi.
Powieść stanowi także dobry punkt wyjścia do rozmowy o braciach, ich charakterze i usposobieniu.  Jonatan i Karolek kochają się bardzo, są uczciwi, honorowi i odważni. Jednak nie kryształowi. Jonatan to ryzykant, a Karol trochę za bardzo powierza decyzje starszemu bratu, broni się przed odpowiedzialnością. Oczywiście jest to zamierzone. Astrid Lindgren mówi: każdy może pokonać zło, a jeśli nie pokonać - to mu się przeciwstawić. Powiedzieć NIE przemocy.
Bardzo ważna książka.

10 kwietnia 2016

O wesołej Ludwiczce

Książeczka opublikowana w 1967 roku przez  poetkę Annę Świrszczyńską. Mam w domu to pierwsze wydanie (skan obok), z ilustracjami Janiny Krzemińskiej. Zdaje się, że dawno nie była wznawiana, a szkoda. To historia o wesołej Ludwiczce, która postanowiła poszukać przyjaciela: Chcę mieć kolegę tak wesołego jak ja. Żeby miał zawsze słodki humor, żeby się nigdy nie złościł i żeby mnie słuchał. Chcę mieć za przyjaciela króla z piernika. 
W trakcie swojej wędrówki Ludwiczka spotkała zajączka z kapuścianego domku, stracha na wróble, ślimaczka, świnkę łaciatą i króla z piernika. Król też chce się zaprzyjaźnić z Ludwiczką, lecz ona postawiła warunek: A czy będziesz także kolegą stracha na wróble, świnki, ślimaka i zająca? To są moi przyjaciele. A król, który miał serce z miodu odrzekł: Przyjaciele naszych przyjaciół są także naszymi przyjaciółmi. 
Świat przedstawiony odpowiada wyobraźni dziecka, Ludwiczka i jej przyjaciele należą do bajkowego świata, narracja płynie leniwie, ale nie nudno. Mały czytelnik ma okazję poznać odwieczne motywy literatury: wędrówka w poszukiwaniu prawdy o sobie i o świecie oraz motyw przyjaźni, wspólnego podróżowania.

Litery Urszula Kozłowska

Książka jest słusznie reklamowana jako alfabet obrazkowy. Każda literka jest pokazana w wersji drukowanej i pisanej, ozdobiona rysunkiem. "A" jak "aligator", "B" jak "borsuk" itd. Pani Urszuli Kozłowskiej nie trzeba specjalnie przedstawiać, to uznana, bardzo dobra poetka dziecięca. Wierszyki są napisane piękną polszczyzną, sylabiczne, sensowne. Bardzo ładne ilustracje pani Karoliny Dziewy. Całośc rozplanowana w sposób elegancki, literaki są duże, kolory przyjazne (opr. graficzne Grzegorz Lachowski).
Grupa Wydawnicza Foksal.  Polecam.