13 marca 2017

Sing (film 2016)

"Sing", w reżyserii i według scenariusza Gartha Jenningsa. Produkcja japońsko-amerykańska.
Na ten film nie musimy się wybierać do kina. Wystarczy płyta w dvd w deszczowy dzień. Fabuła jest bardzo niewyszukana: miś koala - Buster - w wieku 6 lat doznaje olśnienia teatrem. Następuje przeskok czasowy - Buster prowadzi teatr założony przez jego tatę. Twórcy uparcie używają pojęcia "teatr", choć bardziej chodzi o musical czy operetkę. Sam gatunek nazwałabym musicalem, formą niezwykle lubianą przez Amerykanów. Buster ma kłopoty finansowe, ale miły z niego gość - cały czas zatrudnia starszą panią jaszczurową, ze szklanym okiem, niegramotną, dawniej nauczycielkę muzyki. To ładny przekaz.
Buster ogłasza Konkurs Śpiewania, aby ratować podupadający teatr, bo przecież "nikt nie chce oglądać Romea i Julii" (auu, zabolało ;)). Przez pomyłkę na ulotce reklamowej pojawia się nagroda w wysokości 100 000 dolarów, chociaż Buster mógł ofiarować jedynie 1000 i to w różnych przedmiotach, nie w gotówce. 
Na konkurs stawia się m.in. Lusita - gospodyni domowa, mama 20 prosiaczków; Gorilla, który nie chce należeć do bandy swojego ojca; zarozumiały Mike marzący o sławie i bogactwie; nieśmiała Słonica oraz punkowa jeżozwierzyca. Podczas konkursu wychodzi na jaw, że nagrody nie ma, a cały teatr niszczy rosyjska mafia w postaci  trzech niedźwiedzi goniąca zadłużonego Mike`a. Z depresji wyciąga Bustera nowo powstała grupa wykonawców. Przebojowy koala wskrzesza teatr i doprowadza do występu. 
Całość okraszona jest mądrościami typu: "Nie pozwól, aby strach przeszkodził ci sięgnąć gwiazd"; "Trzeba się wyspać, aby dobrze pracować"; "Czasem warto sięgnąć dna, aby się od niego odbić". Nie mam nic przeciwko, ale wolę, jeśli jest to podane w bardziej wysublimowany sposób. Na uwagę zasługują piosenki, odświeżone dla młodszego widza, np. I`m still standing (Elton John), Hallelujah (Leonard Cohen), Bamboleo (Gipsy Kongs) czy Under Pressure zespołu Quinn. Niestety, w innych wykonaniach, ale zawsze warto posłuchać. Jeśli się wie, że Garth Jennings wyreżyserował bardzo dużo teledysków, to wszystko staje się jasne. Nie wiem czy imię "Buster" to nawiązanie do kultowego dla Amerykanów Bustera Keatona? A scena rozpoczęcia musicalu stanowi odnośnik do początków Muppet Show (księżyc w kuli światła)? Oczywiście to nie ma znaczenia dla dziecięcego odbiorcy.
Film zdobył aż 10 nominacji w różnych konkursach i kategoriach, m.in. był nominowany do Złotego Globu w kategorii najlepszy film animowany. Ostatecznie żadnej nagrody nie zdobył. Moim zdaniem to animacja całkiem przeciętna, nic odkrywczego. Podobnie jak wątki: odrzucenie przez tatę, niezrozumienie przez bliskich, nakaz podążania za marzeniami, wsparcie ze strony ukochanych osób jest najważniejsze itd.
Czy polecam? Jasne, patrz trzecie zdanie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz