27 grudnia 2020

Oczy smoka Stephena Kinga


 "Oczy smoka" to fantasy dla dzieci 12+. Król Roland rządzi krainą Delain, ma dwóch synów - Petera i Thomasa. Ich matka umiera za sprawą czarnoksiężnika Flagga. To postać kluczowa w tej książce. Mag jest ponadczasowym złem, potrafi zmieniać postać, żyje poza czasem. To on rządzi krajami, wprowadza zamęt, morduje i torturuje, najczęściej rękami królów i podwładnych.Tytułowe "oczy smoka" to otwory, przez które Flagg podgląda króla Rolanda. W chwili niewytłumaczalnej słabości Flagg pokazuje swoją tajną broń Thomasowi. Chłopiec jest świadkiem morderstwa swojego ojca, ale długo nie zdaje sobie sprawy z tego, co widział. Król Roland umiera, Peter jest oskarżony o jego zabójstwo i wtrącony do lochu, na tronie zasiada Thomas. Lud Delainu dostaje się pod faktyczne panowanie Flagga - pojawia się czas prześladowań, morderczych podatków, tłumienia buntów. Thomas jest najczęściej pod wpływem alkoholu i ziół podawanych mu przez Flagga, więc nie myśli trzeźwo. Jednak pewnego dnia to się zmienia. Równolegle toczy się wątek Petera, który nie dał sobie wmówić, że jest ojcobójcą. Chłopak przez lata obmyśla plan ucieczki z więzienia. Kiedy okazuje się, że ma sprzymierzeńców, akcja nabiera tempa. Ogólnie jednak nie polecam tej książki. Nie do końca wiadomo, jaki jest adres czytelniczy - dla dzieci nieodpowiednie są wstawki o seksie, członku, podglądaniu pijanego i zjadającego swoje smarki ojca. Nie wiem, czemu to ma służyć. Z kolei dla nastolatka to bajka dla dzieci, do tego są tu liczne niedociągnięcia fabularne - niekonsekwencje w charakterologicznej budowie postaci, urwane wątki, brak jasnej myśli przewodniej. "Oczy smoka" to słabsza powieść Stephena Kinga.

6 grudnia 2020

Bezludna wyspa M.A. Bennet

 

Linkoln Selkirk jest typowym nerdem - oczytany, o ogromnej wiedzy ogólnej, wyśmiewany i nielubiany w szkole. Znalazł się tam w wyniku decyzji rodziców - naukowców-psychologów. Otrzymali pracę w Oksfordzie i zapisali syna do szkoły w Osney. Placówki, w której najważniejszy był sport. Zrobili tak, bo dzieci naukowców miały tam niskie czesne.
Linkoln przez trzy lata daje się poniżać, upokarzać i wyśmiewać. W końcu oznajmia rodzicom, że rzuca szkołę. Zdumieni dorośli, nieświadomi mąk syna, proszą go tylko o udział w opłaconej letniej kolonii sportowej. Nie ukrywają, że mają nadzieję na zmianę decyzji syna. Może pobyt w pozaszkolnych warunkach sprawi, że jego sytuacja towarzyska się zmieni. I rzeczywiście tak się dzieje, ale w sposób absolutnie zaskakujący. Samolot rozbija się na wyspie, a Linkoln okazuje się być zupełnie innym nastolatkiem niż myślał o sobie sam i jak o nim myśleli inni.
Całość oparta jest na aluzjach do książek i programów z serii "robinsonada" - Crusoe, Zagubieni, Hrabia Monte Christo, Tajemnicza wyspa, Wyspa skarbów, ale też Szekspir i Biblia. Bardzo ważne są też motywy muzyczne.
Współczesny nastolatek otrzymuje sporą garść informacji o kulturze, a wszystko to wplecione w ciekawą akcję. Książka warta polecenia.

13 października 2020

Dziewczyna i chłopak Hanny Ożogowskiej

 Moim zdaniem książka się zestarzała i raczej nie porwie współczesnych czytelników. Ja mam do niej sentyment, ale patrzę przez pryzmat filmu, a tam nacisk położono na przygody, ponadto bohaterowie byli bliźniakami. W książce Tosię i Tomka dzieli 10 miesięcy, mają 12-13 lat i trudno sobie wyobrazić, aby ktoś mógł pomylić takie dojrzewające dzieciaki. Może w latach 60. XX wieku młodzi dorastali później, ale dzisiaj naprawdę trudno to potraktować jako świetny punkt wyjścia do intrygi. Wydaje mi się również, że fabuła jako taka jest mało atrakcyjna, bo dzisiaj jest równouprawnienie i ciągłe, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, seksistowskie uwagi narratora są niezrozumiałe. Ojciec rodzeństwa to bóg, który despotycznie rządzi rodziną, krzyczy na dzieci, a kiedy żona wyjeżdża, idzie na zakrapiany wieczór do kolegi. Tosia za wszystkich sprząta, gotuje obiady i usprawiedliwia brata, który nic nie robi, nie uczy się i kombinuje. Bardzo lubię inne powieści pani Ożogowskiej, ale ta jest krzywdząca. Uważam, że to co czytamy i oglądamy jako dzieci, kształtuje naszą osobowość i w pokoleniu uległych Polek dorastających w latach 80.XX wieku widzę czytelniczki tej książki.

4 lipca 2020

Filipek i szkoła

Według mnie, zabawna, ale troszkę kontrowersyjna książka. Bohaterem jest sześcioletni Filipek, który idzie do szkoły. Filipek ma grono kolegów, z którymi spędza czas, z niektórymi się bije. Jest tam "niewyżyty Maurycy" z mamą, która wiecznie podważa autorytet szkoły, jest "eurosierota Hirek", Nam azjatyckiego pochodzenia oraz "mądry Błażejek". W klasie Filipka jest też "wysportowana Nina" i "uzdolniona matematycznie Weronika". Fabuła dotyczy lekcji w szkole, uroczystych akademii (podczas których "upamiętniamy bohaterskie klęski Polaków") i wyjazdów na wycieczki. Filipek i jego koledzy są bardzo inteligentni, zabawni i energiczni. Nieustannie analizują szkołę i świat dorosłych, zawsze dochodząc do wniosku, że dojrzałość jest nielogiczna, dziwna i nudna. Czyta się szybko i płynnie - dorosłemu. Moje dzieci tej książki nie lubią, bo według nich nie odzwierciedla ich świata. Wydaje mi się, że Filipek widzi świat nie jak prawdziwe dziecko, jest to świat przefiltrowany przez dorosłego. W dzieciach może budzić też obawy kwestia, którą określiłam na początku jako "kontrowersyjna" - jest tam nieustanne nabijanie się z nauczycieli i szkoły. Ja wiem, że żartobliwe, momentami bardzo śmieszne. Seria o Mikołajku, która jest wzorem dla Autorki - też ironicznie traktuje dorosłych. Może to nie jest lektura dla wszystkich dzieci, to chcę powiedzieć. Doceniam jednak talent pani Strękowskiej-Zaremby i ogólnie polecam. 

17 czerwca 2020

Pies z Włoch

"O psie, który jeździł koleją" to urocza opowieść, która nie straciła na aktualności. Pewnego dnia zawiadowca stacji Marittima we Włoszech znajduje na peronie psa. Nadaje mu imię "Lampo" (po włosku oznacza to "Błyskawica"). Zawiadowca i jego rodzina bardzo przywiązują się do zwierzęcia. Okazuje się, że Lampo bardzo lubi "podróżować" pociągami. Wskakuje do wybranego pociągu i jedzie w świat. Jednak codziennie wraca. O psie robi się głośno, pisze o nim prasa, chcą go odkupić bogaci ludzie. Oczywiście nie ma o tym mowy. Ludzie i pies przeżywają różne przygody i są sobie wierni. Opowieść jest smutna i bardzo wzruszająca. 
  

21 maja 2020

Dzienniki Nikki

"Dzienniki Nikki", część pt. "Beznadziejnie zakochana" – to zgodnie z tytułem, opowieść o "zakochlicy", która dopadła Nikki. Dziewczyna chodzi do ostatniej klasy przed przejściem do liceum. Przyjaźni się z przystojniakiem, który pracuje jako wolontariusz w schronisku dla psów; Nikki ma też przyjaciółki: Chloe i Zoey oraz swój zespół "Jeszcze Się Zastanawiam", stara się o stypendium na wyjazd do Paryża. Nie lubi dwóch dziewczyn, które intrygują, są niemiłe i złośliwe.
Nikki musi rozstrzygnąć poważny problem – czy wybrać zajęcia ze sztuki w Paryżu czy jechać w trasę z przyjaciółmi. Musi też rozstrzygnąć, jakiemu chłopakowi powinna oddać swe serce oraz złapać sprawców cyberprzemocy, którzy zamieszczają w sieci kłamstwa na jej temat.

Książka jest opatrzona zabawnymi rysunkami Autorki, a tekst jest rozrysowany na kartkach, nie stanowi mowy wiązanej. Cała seria została przetłumaczona na 23 języki i była absolutnym hitem w Ameryce 10 lat temu. Oczywiście nadal jest popularna. W Polsce sposób ujęcia tematu i forma graficzna książki stanowi nowość. Z jednej strony, od utworu dla młodzieży oczekuję głębi, refleksji, przesłania. Z drugiej strony, współczesny młodziutki czytelnik jest inny niż byli jego rodzice i dziadkowie. Staram się nie obrażać na rzeczywistość, dlatego uważam, że lepsza taka książka dla dziesięciolatki niż żadna. Przynajmniej się nie zniechęci do czytania. Trzeba też powiedzieć, że przesłanie "Beznadziejnie zakochanej" jest czytelne i wartościowe: należy opiekować się zwierzętami, szanować innych ludzi, być grzecznym i życzliwym, pielęgnować przyjaźń. Czegóż chcieć więcej? Niewymagająca lektura, ale całkiem sensowna.   

19 maja 2020

Co jest Po Drugiej Stronie Lustra?


Druga część historii o Alicji została wydana w 1871 roku, kilka lat po pierwszej. Tym razem Alicja wkracza w zaczarowany świat poprzez lustro znajdujące się w jej domu. Dziewczynka chce zobaczyć Dom Po Drugiej Stronie Lustra, którego zarysy dostrzega. Po Drugiej Stronie trafia do ogrodu z rozmawiającymi kwiatami, spotyka tam Księżnę, z którą rozgrywa partię szachów. Alicja wie, że znajduje się w innej przestrzeni, być może czyjegoś snu. Dojrzewa, czego symptomem jest jej zachowanie na obiedzie spędzonym w towarzystwie Czerwonej i Białej Królowej. Tam Alicja zaczyna wydawać polecenia służbie, czyli staje się podmiotem imprezy, a nie przedmiotem. Poza tym na końcu staje się Królową, która budzi się ze snu. 
Dużo tu motywów literackich – życie snem, relacja ja-obcy (wielu bohaterów pyta Alicję o tożsamość, ale nie oczekują odpowiedzi, tylko sami ją definiują: jest postacią z bajki, Potworem, człowiekiem; wszyscy muszą się z nią skonfrontować, określić), Rycerz (Don Kichot), jednorożec i lew (Opowieści z Narnii) życie jako szachownica, a my jako pionki; są też bliźniaki-sobowtóry. Z pewnością angielski czytelnik odnajdzie jeszcze wiele innych nawiązań do swojej kultury, ja mogę tylko podejrzewać ich istnienie. Tytułowe lustro to przecież motyw o tylu znaczeniach. 
Dużo tu poematów, a wszystkie – absurdalne. Za szczytowe szczytowe osiągnięcie tego typu angielskiej poezji uważa się wiersz "Dżaberrsmok" autorstwa Carolla. To tekst zbudowany z neologizmów, przypominający gry językowe Bolesława Leśmiana. Na pewno bardzo angielska jest piosenka o ostrygach, z motywem wyliczanki znikających bohaterów (tutaj na końcu "ostryg nie było wcale").  
Trudna lektura, jeśli chcemy poznać wszystkie teorie filozoficzno-religijno-lierackie, jakie pojawiają się na kartach tej książki. Mnie się podobała, podobnie jak klimatyczne ilustracje Johna Tenniela.

Przygody Alicji w Krainie Czarów


Przeczytałam tę książkę jako dziecko, ale jej nie zrozumiałam. Nikt mi nie powiedział, że fabuła jest odwzorowaniem struktury snu, a sama na to nie wpadłam. Do tego trochę mnie przerażały Johna Tenniela. Dzisiaj uważam je za bardzo interesujące. 
Tę książkę można czytać kilka razy i za każdym razem znajdzie się tam coś innego. To opowieść o traktowaniu dzieci, o prawach monarchy/dzisiaj raczej odpowiedniejszym słowem byłby: dyktator, o tym, że nie słuchamy się nawzajem i jesteśmy egocentryczni. Przede wszystkim to opowieść o tym, jak trudne jest dzieciństwo i jak trudno być innym: Alicję-dziewczynkę wszyscy obrażają i poniżają, w najlepszym wypadku lekceważą. Gąsienicy, Gryfowi, Królowej, Białemu Królikowi wydaje się dziwna, bo wygląda i myśli odmiennie od nich. Alicja nie chce przyjąć podrzędnej roli, jaką jej wyznaczają owe stworzenia i dlatego ją atakują - ośmieszają, wyzywają. Naprawdę niesamowita książka. Lewic Carroll ujął to wszystko w prostą fabułę: Alicja zasypia na łące i ... "wpada" do króliczej nory. Tam rośnie, maleje, spotyka Kota z Cheshire, gra flamingami w krykieta z Królową, wynosi dziecko-prosię z domu Księżnej i przeżywa jeszcze kilka absurdalnych przygód. Na końcu swojego snu-podróży uświadamia sobie, kim jest, dojrzewa, mówiąc krótko. To książka wybitna, metaforyczna, symboliczna. Moim zdaniem zmusza czytelnika do refleksji nad własnym dojrzewaniem, doświadczeniami, relacjami z innymi. Dla starszych. 

13 maja 2020


"Elementarz" opracowała pani Roksana Jędrzejewska-Wróbel, a zilustrowała pani Ewa Poklewska-Koziełło. 

Książeczka została wydana jakiś czas temu - w 2012 roku, ale - na szczęście - zasady demokracji się nie zmieniły. "Elementarz" to zbiór krótkich opowiastek, ich bohaterami są Pola i Michał - rodzeństwo oraz ich rodzice. Pewnego dnia Pola wdeptuje w psią kupę. Poirytowana tym faktem postanawia nakłonić właścicieli czworonogów do sprzątania po swoich pupilach. Tylko jak to zrobić? W ten sposób Pola i Michał - a czytelnik wraz z nimi - poznają polski proces legislacyjny. Dowiadują się, kim jest radny, co się robi na sesjach w Radzie Miasta, co to jest uchwała, czym zajmuje się prezydent, a czym parlament. Poli i Michałowi udaje się osiągnąć cel, czyli wprowadzić w życie uchwałę o sprzątaniu psich kup. Wówczas okazuje się, że jest kolejna sprawa do załatwienia - sterty plastikowych siatek... Lecz, jak mówi tata bohaterów: "Przecież na pewno można to jakoś rozwiązać. Pomyślcie, co zrobić, żeby było czysto i jednocześnie ekologicznie?" 
Na końcu znajduje się "Słowniczek" z hasłami. 
Książka powinna być obowiązkową lekturą na lekcjach wychowawczych w szkole podstawowej. Można ją też samemu omawiać z dziećmi. Na pewno stanowi ciekawy punkt wyjścia do rozmów o demokracji. Wydaje mi się, że polskie społeczeństwo jest słabo wyedukowane w tym zakresie i przeciętny Polak niewiele wie o funkcjonowaniu Sejmu czy o uprawnieniach obywatela. Ciekawa i wartościowa pozycja.

9 maja 2020

Epidemie i zarazy - opowiadania fantastyczne czy... współczesne?

"Epidemie i zarazy" to zbiór ośmiu opowiadań, zbudowanych wokół tytułowego motywu. Teksty prezentują różny styl i różne podejście do tematu. Łączy je fakt, że należą do szeroko pojętej fantastyki, ale każdy Autor (i jedna Autorka) wybrał swoją konwencję. Znajdziemy tutaj opowiadanie obyczajowe, historyczne, horror, powiastkę filozoficzną. Bohaterowie walczą, padają ofiarą lub są świadkiem pandemii - czasem rozumianej dosłownie jako choroby dziesiątkującej ludzkość, czasem wirus jest rozumiany przenośnie lub oddziałuje na nasz umysł, anie ciało. Akcja opowiadań rozgrywa się współcześnie, w przyszłości, na innych planetach albo w przeszłości i równoległych wymiarach. Przyjemnie było czytać teksty nawiązujące do polskiej historii - średniowiecznej i wojennej. 
Wszystkie opowiadania mi się podobały, ponieważ zawierają jakąś myśl, tezę, z którą trzeba się skonfrontować. Całość przypomina mi kultowe za komuny tomiki opowiadań fantastycznych pt. Kroki w nieznane.
Zbiorek polecam starszej młodzieży głównie ze względu na słownictwo, sceny przemocy i seksu w dwóch opowiadaniach - Siedlara i Komudy. 

5 maja 2020

Cwaniaczek czy spryciarz?

Długo nie mogłam się za to zabrać, chociaż moja 9-letnia córka zachwyca się wszystkimi seriami "cwaniaczka". Na początku odstręczał mnie sam tytuł ze słowem "cwaniaczek". W języku polskim ten wyraz ma konotacje negatywne. Jego synonimy to: bumelant, oszust, spryciarz, szachraj, bajerant, macher. Z tego wszystkiego lepiej było wybrać słowo: spryciarz. "Spryciarzem" jest na przykład Tomek Sawyer, a nie "cwaniakiem". No dobrze, przyjęłam do wiadomości tytuł. Kolejną sprawą był druk, wygląd graficzny książki. Jest tam dużo obrazków i powiększonych słów. Początkowo sądziłam, że wyróżnione wyrazy coś znaczą. Nie znaczą. Kiedy przyzwyczaiłam się do obrazkowej formy, skupiłam się na tekście. Narracja Grega płynie w 1 osobie, zgodnie z tytułem – jest to "dziennik", prowadzony codziennie lub co kilka dni, chronologicznie. To pierwszy plus – czytelnicy dowiadują się o istnieniu i formie. Może kogoś to zainspiruje do prowadzenia własnego dziennika? Plus drugi – treść. Zabawna, ściśle związana z życiem chłopca. Trwa mroźna zima, a tytułowy bohater - Greg nie lubi zimna, więc opisuje w co się ubiera, jak reagują na lodowate zimno nauczyciele, jak sobie umila chodzenie do szkoły w duży mróz (czekolada w termosie :)), wreszcie – szczegółowo relacjonuje bitwę na śnieżki z kolegami. Greg ma młodszego brata i kochających rodziców. Relacje rodzinne są w zasadzie wzorowe. Część, którą wzięłam do ręki, jest zatytułowana "Jak po lodzie" i dotyczy zimy, inne części skupiają się na pozostałych porach roku. Całość ogólnie mi się podobała. Zabawne były fragmenty, w których Greg relacjonował, że w przyszłości będą nami rządziły roboty, wobec czego należy już teraz grzeczie rozmawiać z kuchenką mikrofalową. Greg martwi się też globalnym ociepleniem oraz "weekendami bez elektroniki", które organizuje mama, zaniepokojona godzinami spędzanymi przez chłopców na grach. Skądś to znamy, prawda? Musiałam się przemóc w kwestii języka. Jest potoczny. No, ale to przecież dziennik chłopca :), gdyby pisał jak Mickiewicz, byłby niewiarygodny :)
"Dzienniczek cwaniaczka" sześć razy otrzymał główną nagrodę Nickelodeon Kids` Choice Award w kategorii Ulubiona Książka. Głosują nastoletni odbiorcy :)

Serię polecam mamom, które chciałyby, aby ich dzieci z przyjemnością samodzielnie sięgały po książkę.  

1 maja 2020

Pożeracze książek. Złoty szyfr

"Pożeracze książek. Złoty szyfr" to druga część przygód Emily i Jamesa, Łowców Książek z San Francisco. Tym razem zagadka dotyczy odszukania prawdziwego skarbu! Całość intrygi oparta jest na legendach miejskich San Francisco – zakopanych pod miastem statkach, imigracji Chińczyków oraz na ciekawostkach związanych z Tomkiem Sawyerem... W fabule znajdziemy liczne aluzje literackie związane z twórczością Marka Twaina, dowiemy się też sporo o realiach życia we współczesnym kalifornijskim mieście. Pojawia się też wątek kryminalno-sensacyjny. "Złoty szyfr" to bardzo ciekawa, inteligentna propozycja dla młodszych nastolatków – miłośników książek.
Do tego ładnie wydana, na przyzwoitym papierze i dużym drukiem. Przyjemnie się czyta.  

25 kwietnia 2020

Pożeracze książek Jennifer Bertman

Niedawno zachwycałam się książką pt. "Przekręt na VanGogha", a teraz okazuje się, że podobna historia powstała pięć lat temu. "Pożeracze książek" to historia "gry w łowców książek". Właściciel księgarni, pan Griswold, wymyśla zabawę dla miłośników czytania. Polega ona na chowaniu książek. Aby je znaleźć, należy szukać wskazówek na odpowiednim portalu internetowym albo w samych książkach. Główna bohaterka, Emily, właśnie przeprowadziła się z rodziną do San Francisco. Wpada na trop pewnej książki i wytrwale jej poszukuje. Po drodze poznaje różne systemy szyfrowania, ponieważ stanowi to klucz do odnalezienia utworu. Okazuje się także, że pana Griswolda napadły jakieś oprychy, a Emily wraz z bratem i przyjacielem zostaje narażona na podobne niebezpieczeństwo. 
W tle przewija się wątek układów rodzinnych w domu Emily. Rodzice dziewczynki uwielbiają przenosić się z miejsca na miejsce, prowadzą specjalny blog i planują wydać książkę na ten temat. Do pewnego momentu Emily akceptuje ten nomadyzm, ale w San Francisko dochodzi do wniosku, że chciałaby gdzieś zamieszkać na dłużej, nie zmieniać ciągle szkół i wreszcie z kimś naprawdę się zaprzyjaźnić. 
W trakcie lektury książki Jennifer Bertman młody czytelnik ma szansę zainteresować się, o jakich powieściach i jakich postaciach ze świata literatury jest tam mowa. Wszystkie są prawdziwe. Istnieje szansa, że poszerzy swoje horyzonty. A jeśli nie, to i tak warto tę pozycję polecić młodszym nastolatkom, tak 10+. Książka jest napisana ładnym językiem, dialogi są płynne, a dydaktyzm niewidoczny (choć jest!). Polecam. 

5 kwietnia 2020

Papierowe miasta John Green

"Papierowe miasta" to opowieść o osiemnastoletnim Quentinie i jego paczce przyjaciół. Wszyscy kończą college. Quentin od lat dziecięcych kocha się w Margo. Dziewczyna jest ekscentryczną nastolatką, wychowaną w domu, w którym nie rozumiano jej potrzeb. Quentin natomiast wprost odwrotnie - jego rodzice są psychologami i z każdej sytuacji tzw. trudnej wychowawczo znajdują wyjście, okraszając je masą fachowych określeń. Quentin uważa swoich rodziców za "dziwnych", czasem go rozczarowują, ale ogólnie wie, że ma szczęście do mamy i taty. 
Pewnej nocy Margo wyciąga Quentina na eskapadę, podczas której chłopak zdaje sobie sprawę, że jest zakochany w swojej koleżance. Czy ona w nim też? Hm, trzeba przeczytać, żeby się dowiedzieć. Sam Quentin też próbuje do tego dojść. Kilka dni przed balem kończącym szkołę, Margo znika. Quentin obawia się najgorszego. Zaczyna szukać dziewczyny, co chwilę odkrywając wskazówki, jakie mu zostawiła. Quentinowi pomagają przyjaciele. Opis ich wspólnej wyprawy samochodowej prze pół Ameryki to świetny opis postrzegania świata przez młodych ludzi. John Green na pewno ma talent do trafnego ujmowania tych codziennych, zwykłych chwil i słów, z których składa się życie. 
Powieść nie należy do porywających, błyskotliwych książek, które wbijają nas w fotel. To raczej typ refleksyjnej narracji, zmuszającej czytelnika do zastanowienia się, co my zrobilibyśmy na miejscu Quentina i co to o nas świadczy. 

30 marca 2020

Świerszcz za kominem Charlesa Dickensa


"Kolędy" znanej bardziej jako "Opowieść wigilijna" nie będę recenzowała, zaciekawił mnie "Świerszcz za kominem". Słyszałam ten tytuł nieraz, ale nie było okazji do poznania treści. Utwór powstał w 1845 roku i nosi znamiona dziewiętnastowiecznej i Dickensowskiej narracji. Nie wiem do końca, jaki dzisiaj adresat byłby odpowiedni. Bezpośrednie zwroty do czytelnika, liczne zdrobnienia, sentymentalna uczuciowość i baśniowa atmosfera pasują do dziecka, ale tematyka i obszerność utworu do dorosłego. "Świerszcz za kominem" należy do jednej z pięciu powieści tzw. wigilijnych, świątecznych. Nie dziwię się, że od początku był popularny w formie spektaklu, musicalu, bo bez trudu można sobie to wyobrazić na scenie. Gadające imbryczki, tańcząca Kropka Peerybingle, śpiewający świerszcz, który pociesza bohaterów, niewidoma dziewczyna malująca zabawki dla dzieci - tak, to gotowa opera :) 
Myślę sobie, że utwór mogliby też przeczytać nastolatkowie, jako przykład klasycznej powieści dziewiętnastowiecznej. "Świerszcz za kominem" to wariacja motywów znanych z wcześniejszej "Opowieści wigilijnej" - pojawiają się duszki, a jeden z bohaterów przechodzi przemianę, jednak całość nie jest tak spektakularna jak powieść ze Scrooge`em. Treść "Świerszcza za kominem" jest następująca: małżeństwo Johna i Dot (Kropka w moim tłumaczeniu) mieszkają w skromnym domku wraz z malutkim synkiem i nianią Tilly. Przyjaźnią się z niewidomą Bertą i jej ojcem Kalebem oraz piękną May, która ma wyjść za mąż za bogatego właściciela sklepu z zabawkami. Niespodziewanie sprawy się komplikują, ale ostatecznie wszystko dobrze się kończy. To propozycja dla ambitnych, zainteresowanych historią literatury. Mnie się podobało. 

25 marca 2020

Legenda o poznańskich koziołkach

Dzisiaj zaprezentuję książeczkę dla młodszych dzieci. Napisała ją i zilustrowała pani Eliza Piotrowska. Tekst jest wierszowany i okraszony kolorowymi, nowoczesnymi ilustracjami. Polecam. 

18 marca 2020

Przekręt na Va Gogha

"Przekręt na Van Gogha" to bardzo nowoczesna powieść sensacyjna dla młodzieży, tak dla 11-14-latków. Autor pomysł oparł na motywie utraty pamięci, konstrukcja przypomina "Tożsamość Bourne`a", do czego pisarz bezpośrednio nawiązał w tekście. Nie jest to jednak zarzut, wprost przeciwnie. Akcja toczy się bardzo sprawnie, obejmuje tylko 4 dni. Rozgrywa się w Waszyngtonie. Pewnego dnia główny bohater, Art, trafia na posterunek policji. Znaleziono go w Narodowej Galerii Sztuki. Nie wiedział kim jest i co tam robi. Pierwszą noc spędza u Mary Sullivan, osoby, która współpracuje z policją w takich sprawach. Mary ma 11-letnią, bardzo rezolutną córkę, Camille. Dziewczynka początkowo nie wierzy Artowi, podejrzewa jakieś oszustwo. Myli się, o czym dwójka nastolatków przekonuje się następnego dnia. Rozpoczyna się szaleńcza akcja, która trwa aż do końca: porwanie, strzelanie, prawdziwi bandyci, zdeterminowani i świetnie przygotowani, dysponujący najnowszym sprzętem. Potrafią wykasować nagrania, podsłuchują policję, wszędzie mają swoich ludzi. Czy Artowi i Camille uda się przeżyć? Kim jest Art? Stoi po dobrej czy złej stronie mocy? Czy jego bliscy to przestępcy? I o co chodzi porywaczom?
Autor jest z wykształcenia malarzem i na tej dziedzinie oparł całą intrygę. Z powieści można się dowiedzieć wiele o różnych dziełach sztuki i procesach powstawania obrazu. Poszczególne rozdziały poprzedzają cytaty z listu pewnego sławnego malarza, a w treści zawarto kody QR, które przenoszą nas bezpośrednio do galerii. Bardzo nowoczesna, dobrze napisana książka. O d dawna żadna powieść dla młodzieży nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.  

8 marca 2020

Lisek Pax

Naprawdę niezwykła książka. Nieco liryczna, spokojna, refleksyjna, chociaż od razu zaznaczę, że akcja toczy się szybko, nieustannie zmienia się punkt widzenia, a język jest dostosowany do nastoletniego odbiorcy. Rekomenduję dla młodzieży 10+. 
"Pax" Sary Pennypacker skojarzył mi się z powieściami Curwooda, Londona czy Coopera. Podobieństwa upatruję w koncepcji świata opartej na przekonaniu, że przyrodę tworzymy wspólnie - ludzie i zwierzęta, a wielu z nas jest obdarzonych darem empatii, wyczuwania myśli i emocji. U wymienionych przeze mnie autorów pojawiają się psy i wilki, u Sary Pennypacker jest lisek, przyjaciel 12-letniego Petera. Chłopiec zostaje zmuszony do porzucenia przyjaciela. Bardzo szybko jednak orientuje się, że źle zrobił i wyrusza w podróż, aby odzyskać przyjaźń i szacunek liska. Czy mu się uda? Pax, pozostawiony sam sobie, musi nauczyć się samodzielności, co opłaci kilkoma stratami. Życie liska to metafora dojrzewania każdej istoty, co zostało pokazane w subtelny sposób. W tle pojawia się wątek wojny i związana z tym - moim zdaniem niezwykle trafna - fraza "zarażeni wojną". W taki sposób Pax określa ludzi, którzy biorą w niej udział. Nasz świat widziany oczami lisa nie nastraja optymistycznie. I to my mówimy o zwierzętach, że są "dzikie" i "groźne"? Wolne żarty...
Książka uczy empatii i refleksyjności nad tym, co robimy, jak postępujemy, w jaki sposób traktujemy innych. Klimatu dopełniają delikatne, czarno-białe ilustracje Jona Klassena. 

27 lutego 2020

Jak długo trwa wieczność?

Ze wstępu: (...) Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek zapytać: Dlaczego istnieje świat? Dlaczego coś jest piękne? Co jest źródłem zła? (...) Takie pytania są specjalnością człowieka. Jako ludzie dziwimy się, pytamy, myślimy i poszukujemy odpowiedzi. Mówiąc bardziej skomplikowanie: filozofujemy. (...) Filozof jest przyjacielem mądrości i wielkich pytań. Chciałby wiedzieć: "Dlaczego coś jest takie, a nie inne?" Jeśli Ciebie również to ciekawi, oznacza to, że sam jesteś małym filozofem, a ta książka została napisana właśnie dla Ciebie. Takie słowa kieruje do czytelnika autorka, pani Julia Knop. Książka jest bardzo ciekawa, polecam ją dla czytelników 11-14 lat. Oto tytuły niektórych rozdziałów: Kim jestem? Czym jest miłość? Skąd pochodzi świat? Czy istnieje przeznaczenie?
Oczywiście, nie ma na te pytania jasnej odpowiedzi :) Każdy rozdział jest krótki i napisany przystępnym językiem (11+). W trakcie rozważań pojawia się wiele informacji naukowych, np. kim był Pitagoras, kto żył najdłużej na świecie, jakie zwierzęta żyją w monogamii, jak powstał wszechświat; autorka cytuje wypowiedzi mądrych osób, fragmenty Biblii czy Koranu.
Niewątpliwie Julia Knop wyznaje religię chrześcijańską, co gdzieś tam delikatnie się przebija: w cytatach, poglądach na istotę i początek życia czy na wartość wiary w Boga. Nie jest to nachalne, ale szkoda, że nie ma tu całkowitego obiektywizmu. Mimo tego – polecam. Mało jest książek dla starszej młodzieży, które inspirowałyby do samodzielnego filozofowania.


Julia Knop wyjaśnia, że stawianie pytań to najważniejsza różnica między ludźmi a zwierzętami. Tylko ludzie zastanawiają się, co to znaczy być chłopcem albo dziewczynką. Czasem daje konkretne odpowiedzi: Wszyscy ludzie są równi wobec prawa. Mężczyźni i kobiety są równouprawnieni. Nie wolno nikogo prześladować ani faworyzować z powodu jego płci. Tak jest zapisane w naszej Konstytucji. (...) Czasami różnimy się, ale zawsze jednak możemy drugiej osobie wytłumaczyć, co mamy na myśli. Porusza też zagadnienia związane z kulturą, pyta, czy różnice między szwedzkim chłopcem a pakistańską dziewczynką byłyby tak duże, gdyby wychowywali się w jednej kulturze?


Na zakończenie autorka proponuje eksperyment z wstęgą Mobiusa. W ten sposób każdy może zmierzyć się z pojęciem nieskończoności.