Krystyna Siesicka zmarła w lipcu 2015 roku, pół
roku temu. Zapałka na zakręcie to jej książkowy debiut, po raz pierwszy
ukazała się w 1966 roku. Ja czytałam to jako nastolatka, pod koniec lat 80. XX
wieku. I teraz sięgnęłam po raz drugi - wydanie oficyny Akapit Press z 2015
roku. Ciekawe ile ta powieść miała wznowień. Kiedyś Krystyna Siesicka była
popularna wśród czytelniczek, dzisiaj być może część z nich podsuwa swoim
córkom tę lekturę. Zważywszy na to, że jest wydawana, a współcześnie żaden
wydawca nie zaryzykuje publikacji czegoś, co nie znika z półek, można sądzić,
że nadal jest czytana. To dobrze, myślę, że dla dziewczyn w wieku 12-15 lat to
świetna lektura. O miłości, zaufaniu, lojalności i przyjaźni, czyli o tym
wszystkim, co w życiu ważne.
Zapałka na zakręcie to historia miłości
między licealistami: Marcinem i Magdą, zwaną Madą. Narracja jest prowadzona na
przemian: z punktu widzenia Magdy i Marcina. Dzięki temu mamy pełen ogląd
sytuacji, rozumiemy motywację postępowania bohaterów. Dorosłego czytelnika może
irytować młodzieńcza głupota Marcina, ale dla nastolatka chyba jest to
niezauważalne. Ja nie pamiętam, aby mnie to dziwiło. Raczej bardzo się
denerwowałam, aby wreszcie Marcin i Magda się porozumieli. Chłonęłam też
informacje o tym, że istnieją rozwiedzeni rodzice, bo ponad 20 lat temu nie
mówiło się o tym głośno; uczyłam się rozpoznawać jak porządny chłopak powinien
traktować dziewczynę, jak o nią zabiegać. Przyjaciółką Mady jest Miśka, która
kocha z wzajemnością tracącego wzrok Piotra - takiego motywu nie znajdziemy we
współczesnych anglosaskich czytadłach dla dziewczyn. Jest też wątek trudnych
relacji między kobietą a mężczyzną, między matką a córką. Krystyna Siesicka
propaguje również tezę, że jest możliwa przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną.
Na podstawie motywu rodziców Mady pokazuje, że czasem związek się rozpada po
prostu z braku uczuć, zainteresowania jednej ze stron, nie potrzeba do tego
żadnej zdrady.
U Siesickiej miłość to coś nieuchwytnego, to
fascynacja daną osobą, poczucie bliskości, które po prostu czujemy albo nie: Było
coś między Miśką i Piotrem, przed czym chciało się zdjąć kapelusz (s. 88).
Siesicka stara się wpoić czytelniczkom przekonanie, że ciągnięcie dziewczyny do
łóżka to nie miłość i ten przekaz dla nastolatki jest dobry. Można dyskutować o
tym, czy Mariola pokazana jako "ta zepsuta dziewczyna" faktycznie na
to zasługuje, i dlaczego to Marcin ostatecznie reprezentuje tę dojrzalszą,
bardziej doświadczoną stronę, ale... nie będę się czepiać, bo z drugiej strony
kobiety u Siesickiej zasadniczo są silne, inteligentne, pracowite i
stanowcze.
Dla nastolatki z XXI wieku lektura tej książki to
także doświadczenie obcowania ze światem, w którym nie ma komputerów, komórek,
internetu ani galerii handlowych.
Oto przemyślenia Marcina: Ojciec mówił zawsze,
że "każdy dzień jest swoistą formą walki". Możliwe, ale on przecież
znał na wylot lasy kieleckie i zapach prochu. Wywalczył dla mnie ten slogan,
którego treść nie ma w sobie nic z wielkiej przygody! Nikt mi nie powie, że łatwo
jest dorastać, kiedy ma się wszystko podetknięte pod nos. Właśnie wtedy
przychodzą człowiekowi do głowy najgłupsze pomysły. Kiedy ojciec był
nastolatkiem, jadł krupnik ze wspólnego kotła. Mnie matka naszykowała tego
wieczoru cztery kawałki chleba z szynką i trzy pomidory. I to jest ta różnica
(s. 81).
Zaczęłam się też zastanawiać jak określać gatunek
tej powieści. Funkcjonuje jako powieść obyczajowa, ale do jakich obyczajów się
odwołuje? Do tych sprzed 60 lat. To może to już powieść historyczna :)?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz