30 stycznia 2016

Zapałka na zakręcie Krystyna Siesicka



Krystyna Siesicka zmarła w lipcu 2015 roku, pół roku temu. Zapałka na zakręcie to jej książkowy debiut, po raz pierwszy ukazała się w 1966 roku. Ja czytałam to jako nastolatka, pod koniec lat 80. XX wieku. I teraz sięgnęłam po raz drugi - wydanie oficyny Akapit Press z 2015 roku. Ciekawe ile ta powieść miała wznowień. Kiedyś Krystyna Siesicka była popularna wśród czytelniczek, dzisiaj być może część z nich podsuwa swoim córkom tę lekturę. Zważywszy na to, że jest wydawana, a współcześnie żaden wydawca nie zaryzykuje publikacji czegoś, co nie znika z półek, można sądzić, że nadal jest czytana. To dobrze, myślę, że dla dziewczyn w wieku 12-15 lat to świetna lektura. O miłości, zaufaniu, lojalności i przyjaźni, czyli o tym wszystkim, co w życiu ważne. 
Zapałka na zakręcie to historia miłości między licealistami: Marcinem i Magdą, zwaną Madą. Narracja jest prowadzona na przemian: z punktu widzenia Magdy i Marcina. Dzięki temu mamy pełen ogląd sytuacji, rozumiemy motywację postępowania bohaterów. Dorosłego czytelnika może irytować młodzieńcza głupota Marcina, ale dla nastolatka chyba jest to niezauważalne. Ja nie pamiętam, aby mnie to dziwiło. Raczej bardzo się denerwowałam, aby wreszcie Marcin i Magda się porozumieli. Chłonęłam też informacje o tym, że istnieją rozwiedzeni rodzice, bo ponad 20 lat temu nie mówiło się o tym głośno; uczyłam się rozpoznawać jak porządny chłopak powinien traktować dziewczynę, jak o nią zabiegać. Przyjaciółką Mady jest Miśka, która kocha z wzajemnością tracącego wzrok Piotra - takiego motywu nie znajdziemy we współczesnych anglosaskich czytadłach dla dziewczyn. Jest też wątek trudnych relacji między kobietą a mężczyzną, między matką a córką. Krystyna Siesicka propaguje również tezę, że jest możliwa przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną. Na podstawie motywu rodziców Mady pokazuje, że czasem związek się rozpada po prostu z braku uczuć, zainteresowania jednej ze stron, nie potrzeba do tego żadnej zdrady.
U Siesickiej miłość to coś nieuchwytnego, to fascynacja daną osobą, poczucie bliskości, które po prostu czujemy albo nie: Było coś między Miśką i Piotrem, przed czym chciało się zdjąć kapelusz (s. 88). Siesicka stara się wpoić czytelniczkom przekonanie, że ciągnięcie dziewczyny do łóżka to nie miłość i ten przekaz dla nastolatki jest dobry. Można dyskutować o tym, czy Mariola pokazana jako "ta zepsuta dziewczyna" faktycznie na to zasługuje, i dlaczego to Marcin ostatecznie reprezentuje tę dojrzalszą, bardziej doświadczoną stronę, ale... nie będę się czepiać, bo z drugiej strony kobiety u Siesickiej zasadniczo są silne, inteligentne, pracowite i stanowcze. 
Dla nastolatki z XXI wieku lektura tej książki to także doświadczenie obcowania ze światem, w którym nie ma komputerów, komórek, internetu ani galerii handlowych. 
Oto przemyślenia Marcina: Ojciec mówił zawsze, że "każdy dzień jest swoistą formą walki". Możliwe, ale on przecież znał na wylot lasy kieleckie i zapach prochu. Wywalczył dla mnie ten slogan, którego treść nie ma w sobie nic z wielkiej przygody! Nikt mi nie powie, że łatwo jest dorastać, kiedy ma się wszystko podetknięte pod nos. Właśnie wtedy przychodzą człowiekowi do głowy najgłupsze pomysły. Kiedy ojciec był nastolatkiem, jadł krupnik ze wspólnego kotła. Mnie matka naszykowała tego wieczoru cztery kawałki chleba z szynką i trzy pomidory. I to jest ta różnica (s. 81). 
Zaczęłam się też zastanawiać jak określać gatunek tej powieści. Funkcjonuje jako powieść obyczajowa, ale do jakich obyczajów się odwołuje? Do tych sprzed 60 lat. To może to już powieść historyczna :)?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz