Takie książki trzeba pisać i trzeba je czytać. Chłopiec w pasiastej piżamie powinien być lekturą obowiązkową w szkole podstawowej. Niewiele można napisać, aby nie zdradzić zakończenia.
Dziewięcioletni Bruno opowiada nam, jak wygląda jego piękny dom w Berlinie, dzieli się swoim niezadowoleniem z nami, siostrą i służącą Marią, że musieli go opuścić i zamieszkać w jakimś "Po-Świecie", w domu, które ma tylko jedno piętro! Bruno marzy, aby zostać odkrywcą i to marzenie ostatecznie doprowadzi go do tragedii. Zanim to się stanie, będzie rozmawiał z Pawłem, który kiedyś był lekarzem, a teraz, nie wiadomo dlaczego - myśli Bruno - obiera u nich w kuchni ziemniaki i marchewki. Będzie się dziwił, co robią ludzie w "Po-Świeciu", za ogrodzeniem ich domu, w którym mieszka z tatą - komendantem, mamą, która często pije sherry i śpi po południu oraz nielubianą siostrą Gretel. Bo ci ludzie "za ogrodzeniem" są wszyscy ubrani w takie pasiaste piżamy. Bruno im zazdrości, też by chciał pochodzić w luźnej piżamie zamiast w za małych butach, ciasnych spodniach i niewygodnej koszuli. Chłopiec dużo myśli. Wspomina kłótnię między babcią, Irlandką z pochodzenia, a jej synem, tatą Bruna. Babcia nie pochwala ich wyjazdu do "Po-Świecia" ani słuchania "Furii" - przywódcy narodu niemieckiego. Bruno też tego nie pojmuje, szczególnie, że na wizycie u rodziców, "Furia" zachowuje się arogancko. Na szczęście jest z nim piękna pani, Ewa, która miło rozmawia z dziećmi. Bruno zastanawia się, dlaczego trzeba słuchać taty, chociaż on nie słucha żony ani rodziców. Słucha tylko "Furii".
Równocześnie z dziecięcym buntem, chłopiec odczuwa dumę z ojca - jest taki przystojny, ubiera się w przepiękny mundur, inni są mu posłuszni, a do tego tata jest dobry - opowiada o tym służąca Maria, wspominając, że "komendant" opiekował się jej starą mamą, pochował ją na swój koszt, a ją - Marię - przyjął na służbę. Wszystko to uczynił z sentymentu, bo mama Marii była garderobianą jego matki. Dlatego Maria nie bierze strony Bruna, gdy ten zwierza jej się z niesprawiedliwości, jak go spotkała, czyli konieczności opuszczenia przyjaciół i Berlina.
Bruno, trawiony tęsknotą za kolegami, postanawia pewnego dnia wyruszyć na odkrywczą wyprawę. Ma nadzieję znaleźć odpowiedź na wiele swoich pytań. I znajduje - w postaci chłopca w pasiastej piżamce, Szmula, którego tata był zegarmistrzem, a mama - nauczycielką języków obcych. Co najważniejsze, chłopcy odkrywają, że urodzili się w tym samym dniu i roku. Są wobec tego bliźniakami. Ich przyjaźń trwa, mimo że Bruno dowiaduje się, że Szmul jest Żydem, czyli jego "Przeciwieństwem", jak to ujęła Gretel i że pewnego razu niemiecki chłopiec zdradza swojego bliźniaka. Szmul mu wybacza, bo wie, co to znaczy działać w panice. Jest rok 1944. Mama Bruna wymusza na mężu decyzję o powrocie dzieci do pięknego domu w Berlinie. Bruno biegnie pożegnać się z przyjacielem.
Dziewięcioletni Bruno opowiada nam, jak wygląda jego piękny dom w Berlinie, dzieli się swoim niezadowoleniem z nami, siostrą i służącą Marią, że musieli go opuścić i zamieszkać w jakimś "Po-Świecie", w domu, które ma tylko jedno piętro! Bruno marzy, aby zostać odkrywcą i to marzenie ostatecznie doprowadzi go do tragedii. Zanim to się stanie, będzie rozmawiał z Pawłem, który kiedyś był lekarzem, a teraz, nie wiadomo dlaczego - myśli Bruno - obiera u nich w kuchni ziemniaki i marchewki. Będzie się dziwił, co robią ludzie w "Po-Świeciu", za ogrodzeniem ich domu, w którym mieszka z tatą - komendantem, mamą, która często pije sherry i śpi po południu oraz nielubianą siostrą Gretel. Bo ci ludzie "za ogrodzeniem" są wszyscy ubrani w takie pasiaste piżamy. Bruno im zazdrości, też by chciał pochodzić w luźnej piżamie zamiast w za małych butach, ciasnych spodniach i niewygodnej koszuli. Chłopiec dużo myśli. Wspomina kłótnię między babcią, Irlandką z pochodzenia, a jej synem, tatą Bruna. Babcia nie pochwala ich wyjazdu do "Po-Świecia" ani słuchania "Furii" - przywódcy narodu niemieckiego. Bruno też tego nie pojmuje, szczególnie, że na wizycie u rodziców, "Furia" zachowuje się arogancko. Na szczęście jest z nim piękna pani, Ewa, która miło rozmawia z dziećmi. Bruno zastanawia się, dlaczego trzeba słuchać taty, chociaż on nie słucha żony ani rodziców. Słucha tylko "Furii".
Równocześnie z dziecięcym buntem, chłopiec odczuwa dumę z ojca - jest taki przystojny, ubiera się w przepiękny mundur, inni są mu posłuszni, a do tego tata jest dobry - opowiada o tym służąca Maria, wspominając, że "komendant" opiekował się jej starą mamą, pochował ją na swój koszt, a ją - Marię - przyjął na służbę. Wszystko to uczynił z sentymentu, bo mama Marii była garderobianą jego matki. Dlatego Maria nie bierze strony Bruna, gdy ten zwierza jej się z niesprawiedliwości, jak go spotkała, czyli konieczności opuszczenia przyjaciół i Berlina.
Bruno, trawiony tęsknotą za kolegami, postanawia pewnego dnia wyruszyć na odkrywczą wyprawę. Ma nadzieję znaleźć odpowiedź na wiele swoich pytań. I znajduje - w postaci chłopca w pasiastej piżamce, Szmula, którego tata był zegarmistrzem, a mama - nauczycielką języków obcych. Co najważniejsze, chłopcy odkrywają, że urodzili się w tym samym dniu i roku. Są wobec tego bliźniakami. Ich przyjaźń trwa, mimo że Bruno dowiaduje się, że Szmul jest Żydem, czyli jego "Przeciwieństwem", jak to ujęła Gretel i że pewnego razu niemiecki chłopiec zdradza swojego bliźniaka. Szmul mu wybacza, bo wie, co to znaczy działać w panice. Jest rok 1944. Mama Bruna wymusza na mężu decyzję o powrocie dzieci do pięknego domu w Berlinie. Bruno biegnie pożegnać się z przyjacielem.
Ta książka jest porażająca. Pokazuje bezmyślność hitlerowskiej maszyny, która zmiażdżyła nie Żydów czy Polaków albo Niemców. Zmiażdżyła ludzi.