7 lutego 2017

Wszyscy święci (Saved!) film z 2004 roku

W zeszłym tygodniu miałam okazję zobaczyć film Wszyscy święci! z 2004 roku. Tytuł oryginału to Saved! Reżyserem jest Brian Danelly, to produkcja amerykańska. Moją uwagę zwróciła jedna z odtwórczyń - Mandy Moore, niezapomniana według mnie z melodramatu dla nastolatków Szkoła uczuć. Muszę przy okazji też opisać ten film. 
Wszyscy święci! to z pewnością obraz dla starszych nastolatków, tak 16+, głównie ze względu na odważne rozmowy, wątek homoseksualny i scenę seksu uprawianego przez młodzież. Zawsze jednak cenię amerykańskie kino dla nastolatków za to, że w ogóle porusza takie tematy - tematy, które, nie ma co się oszukiwać, bardzo interesują dorastających ludzi. 
Fabuła filmu jest następująca: para przyjaciółek, Mary (Jena Malone) i Hilary (Mandy Moore) rozpoczynają ostatni rok nauki w chrześcijańskim liceum. Są bardzo pobożne i wszędzie szukają śladów Boga. Wiarę traktują bardzo serio, na co należy zwrócić uwagę. W Polsce bowiem jest z tym różnie :) Ja nie odwiedzam kościoła, bo właśnie uważam, że albo w coś się wierzy i bierze to poważnie, albo nie. A w amerykańskich filmach z nurtu "chrześcijańskiego", bo chyba do takiego można zaliczyć Wszyscy święci!, chociaż rozmawiają o religii, jest dla nich ważna, próbują dostosować się do jej reguł.
Mary jest zakochana w Deanie, tworzą taką lukrowaną, licealną parę. Dean jednak, męczony wyrzutami sumienia, wyjawia dziewczynie, że jest gejem. Ląduje nawet w specjalnym ośrodku, w którym jest leczony z tej przypadłości. Mary, wstrząśnięta, ale nadal zakochana, próbuje nawrócić Deana. Doznaje wizji i przekonana, że to Jezus kieruje jej krokami, postanawia uwieść swojego chłopaka. Udaje jej się to w momencie, gdy Dean, podniecony oglądanymi gazetkami porno dla homoseksualistów, nie opiera się gwałtownemu zachowaniu Mary. Minę jednak ma nietęgą. Ta scena bardzo dobrze pokazuje, że homoseksualizm nie jest rzeczą nabytą. Ważniejsze jednak jest to, że film pokazuje różne drogi życiowe i każda jest dobra. Oprócz histerycznie wierzącej Hilary, mamy tutaj dobrą, naiwną Mary, jeżdżącego na wózku Rolanda (świetny Macaulay Culkin), którego wkurza, że inni traktują go jako niedorozwiniętego umysłowo; syna pastora - Patrika, w którym ojciec widzi kogoś kim chłopak nie jest; na uwagę zasługuje Cassandra - tancerka na rurze. 
Po chwilach spędzonych z Deanem, Mary odkrywa, że jest w ciąży. Nie akceptuje tego oczywiście Hilary, co rodzi pytania o istotę jej wiary. Mama Mary wspiera córkę. Sama pozostaje w skomplikowanych relacjach osobistych z pastorem. Jego małżeństwo jest w rozsypce, ale pastor w imię wiary tkwi w nieszczęśliwym związku. Wypomina mu to syn. Naprawdę film rodzi wiele pytań, mimo komediowych wstawek.
Wszyscy święci! kończy się happy endem, wszyscy jakoś się odnajdują, dostrzegają, jaką drogą powinni iść. Wszyscy stawiają na to, aby być sobą. Dlatego ten film polecam, podobał mi się. 
Wszyscy święci! zdobył 4 nominacje na różnych festiwalach, m.in. Jena Malone była nominowana w kategorii "najlepsza aktorka". 

29 stycznia 2017

Arka czasu Marcin Szczygielski

Arka czasu, czyli wielka ucieczka Rafała od kiedyś przez wtedy do teraz i wstecz to książka niezwykła. Powinna być obowiązkową lekturą szkolną dla uczniów klas 4-6 szkoły podstawowej. Na razie znajduje się w kanonie książek na rejonowy etap Wojewódzkiego Konkursu Języka Polskiego w Poznaniu. Dobre i to. 
Już tytuł nakierowuje nas na najbardziej nośne tematy literatury: czas i arka - kojarząca się - jak myślę - natychmiast z bibilijnym statkiem Noego. I słusznie. Arka w powieści Marcina Szczygła pojawia się w niezwykle metaforycznym ujęciu. Arkę - rodzaj galara (rzecznego statku) - zbudował Emek, potomek flisaków, dziecko żydowskiego pochodzenia. Uciekł z getta, schronił się w warszawskim zoo i z pnia drzewa zbudował najprawdziwszą łódź, która miała mu umożliwić ucieczkę. Wraz z Emkiem na arkę wsiadła druga uciekinierka - Lidka oraz szop i szakal - mieszkańcy zoo. Miał też uciec z nimi Rafał, ale się nie udało. 
Rafał Grzywiński to właściwy bohater tej powieści fantastyczno-realistycznej o Holocauście. Rafał ma 9 lat i mieszka z Dziaduniem (przed wojną znanym skrzypkiem) w Dzielnicy. Rodzice Rafała przed wojną wyjechali do Afryki. Rafał ledwo pamięta życie sprzed wojny, Dzielnica to jego świat. Chłopiec bardzo lubi czytać. Pewnego dnia wypożycza Wehikuł czasu H.G. Wellsa. Jest zafascynowany światem Morloków i Elojów. Bez trudu odkrywa, że Niemcy to Morlokowie - i tak ich nazywa - a pozostali to Eloje. Marcin Szczygielski doskonale pokazał w jaki sposób mały chłopczyk mógł porządkować sobie ten straszny świat. Dla Rafała to oczywiste, że nie zawsze jest prąd, że jedzenie jest na kartki. Nie wie natomiast, że wygląda jak Żyd i że jest to problem. Dowiaduje się tego w chwili, gdy Dziadek postanawia, że Rafał powinien opuścić Dzielnicę. Sprzedaje swoje skrzypce i organizuje wyprowadzenie wnuka. Rafał opuszcza Dzielnicę, ale nie wszystko idzie zgodnie z planem.Zaczynając od tego, że włosy Rafała pod wpływem utleniacza nabierają wściekle pomarańczowego koloru, poprzez nieprzewidziane "spalenie" kryjówki w gospodarstwie, na chorobie i zniknięciu opiekunki kończąc. Dziewięcioletni Rafał ląduje ostatecznie w opuszczonym zoo i tam znajduje... wehikuł czasu. Rozmawia z Podróżnikiem, bohaterem lektury H.G. Wellsa. W tym momencie utwór realistyczny nabiera cech fantastyki. Rafał przenosi się z 14 sierpnia 1942 roku do warszawskiego zoo Anno Domini 2013. Tam spotyka Ankę z "ajpodem" i je hot-doga, który po wojennym chlebie wydaje mu się rajem w gębie. Rafał jest gotów iść na obiad do domu koleżanki, ale po drodze widzi chłopaków kopiących chleb. To mu się w głowie nie mieści! Zaczyna się bójka i Rafał wpada pod samochód. Wówczas, nie wiadomo jakim cudem, wraca do rzeczywistości z 1942 roku. Razem z Emkiem, Lidką i zwierzakami postanawia uciec arką. Przedtem jednak wraca do Dzielnicy, aby przekonać się co  Dziadkiem. Nie znajduje go, ale nabiera przekonania, że Dziadek zdołał uciec z getta. W czasie swojej wędrówki Rafał spotyka dobrych i złych dorosłych, niektórzy chcą go wydać Morlokom, inni mu pomagają. Bolesne jest doświadczenie zdrady ze strony byłych sąsiadów z Dzielnicy. Rafał się przekonuje, że w chwili zagrożenia mogą uruchomić się najgorsze instynkty. Sam chłopczyk pomaga wszystkim napotkanym na drodze, także zwierzętom. To on dosłownie prosi szakala, aby wsiadł na arkę. Rafał pomaga także jednej staruszce, która ma swój ogródek na terenie zoo. Potem okaże się, że całe to dobro wraca do chłopca.
Kiedy dzieci wsiadają na arkę, dopadają ich Morlokowie. Być może przyprowadził ich nieświadomie Rafał, być może wyczuły ich gestapowskie wilczury... Na arkę wsiada Emek, Lidka i zwierzęta. Rafał zostaje trafiony kulą.
Nie wiem czy pisać co będzie dalej? Nie chcę zdradzać zakończenia, a jest naprawdę świetne. Napiszę jedynie, że wszystko kończy się dobrze. Dużą rolę odgrywa w tym wehikuł czasu i tożsamość Podróżnika. CZAS i ARKA - dwa kluczowe pojęcia. Sam Autor często używa w narracji słowa KIEDYŚ - drukowanymi literami. Dla dorosłych czytelników jasna będzie aluzja literacka do Konrada Wallenroda Adama Mickiewicza i słów Halbana na temat wartości przekazywania tradycji i historii z pokolenia na pokolenie:

O wieści gminna! ty arko przymierza
Między dawnymi i młodszymi laty:
W tobie lud składa broń swego rycerza,
Swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty.

Młodsi tego nie złapią, ale ważne są same słowa - podstawowe w przekazie kulturowo-historycznym. Lubię książki, w których pojawiają się nawiązania do innych lektur - to także buduje tradycję czytelniczą. W Arce czasu Rafał czyta nie tylko Wehikuł czasu, pojawia się także Napowietrza wioska Juliusza Verne oraz Profesor Przedpotowicz Erazma Majewskiego.Najlepiej byłoby w szkole omawiać Arkę czasu w formie projektu, w połączeniu z wymienionymi książkami i historią, na poziomie szkoły ponadpodstawowej. Nie rozumiem bowiem, dlaczego u nas w liceum czyta się tylko klasykę. Ale to osobny temat.

Powieść Marcina Szczygła ma wyraźne przesłanie wyłożone w dialogu między Rafałem a Podróżnikiem:

(...) Dlatego należy pamiętać. Pamięć pozwala nam wystrzegać się raz już popełnionych błędów, a powtarzać to, co już raz się udało. Rozumiesz? 
Marszczę czoło i zastanawiam się nad jego słowami. Wreszcie mówię z namysłem: 
- Nie jestem pewny, ale chyba tak. Jeśli dziś Morlokowie opanowali cały świat i wszystkich krzywdzą, a jutro da się ich pokonać, trzeba będzie o tym pamiętać, żeby już nigdy w przyszłości nie pojawili się następni. Czy tak? 
- Właśnie! - Podróżnik kiwa głową. - Za wiele lat dzieci i dorośli nie będą chcieli pamiętać, że działy się na świecie takie przerażające rzeczy, jak w twoim czasie, bo będzie ich to smuciło. Ale tylko pamięć i wiedza o tym wszystkim pozwolą im budować lepszą i szczęśliwszą przyszłość.

Cytat pochodzi z wydania z 2013 roku, wyd. Stentor, s. 272

Uważam, że w książkach dla dzieci i młodzieży należy ujmować ważne rzeczy wprost, w formie podsumowania, tym bardziej, że cała narracja jest przesycona przekonaniem, że zanika wiedza o wojnie wśród nastolatków. Nie chciałabym, aby ciągle epatować ich brutalnością, ale powinni pamiętać. Marcin Szczygielski doskonale przekazał tę wiedzę swoim czytelnikom. Chcę też zaznaczyć, że narracja jest swobodna, język naturalny, pojawia się też humor słowno-sytuacyjny z domieszką ironii. Kiedy Rafała przeprowadza przez Warszawę Stella, problemem są pomarańczowe włosy chłopca.

(...) kobieta nalewa do szklanki trochę czerwonego soku (...) Przygląda mi się ze zmarszczonym czołem, gdy piję (...)
- Co mu jest? - pyta kobieta.
- A co ma być? - Stella wzrusza ramionami. 
- No, co on ma na głowie?
- Włosy.
- Ale dlaczego takie? - dziwi się kobieta. 
- Bo on jest z cyrku - wyjaśnia Stella jakby nigdy nic. - Nie słyszała pani, że cyrk na Wolę przyjechał? 
- Aaa! - domyślnym tonem odzywa się sprzedawczyni. - A co on robi? 
- A co ma robić? 
- No, w cyrku!
- Droga pani - mówi chłodnym tonem Stella - dziecko ma pomarańczowe włosy. Naprawdę już nic więcej nie musi robić. 
- Racja. - Kobieta kiwa głową. - A pani to też z tego cyrku?
- Nie - mówi Stella. - Ja jestem z wesołego miasteczka. 

Cytat pochodzi z wydania z 2013 roku, wyd. Stentor, s. 99

Nie dziwię się, że Arka czasu zdobyła tyle nagród (patrz Wikipedia). W ogóle z biografii literackiej Autora wynika, że jest on istnym perpetuum mobile - cokolwiek napisze to zostanie uhonorowane. Przypomnę może tylko na koniec, że obecnie filmowa wersja Za niebieskimi drzwiami Marcina Szczygielskiego święci triumfy w polskich kinach.

6 stycznia 2017

Opowieść wigilijna Charlesa Dickensa

Dobra, uniwersalna Opowieść wigilijna... Na tym polega geniusz - dzieła geniusza się nie starzeją. Oryginalny tytuł brzmi: Kolęda prozą. Utwór został wydany po raz pierwszy w 1843 roku! 
Treść jest prosta: skąpy i wredny Ebenezer Scrooge nie obchodzi świąt Bożego Narodzenia. Scrooge nie przyjmuje zaproszenia od siostrzeńca, idzie zjeść w garkuchni, czyli w barze, a potem kładzie się spać w swoim ciemnym i lodowatym mieszkaniu w opuszczonej kamienicy. Pierwszą zapowiedzią, że noc nie przebiegnie w normalny sposób jest metamorfoza kołatki na drzwiach w twarz zmarłego przed siedmiu laty wspólnika Scrooge`a - Marleya. Scrooge jest nieco zaniepokojony, ale ostatecznie zasiada do kolacji - kleiku. Na kaflach kominka znowu pojawia się twarz Marleya, a następnie dzwonek w pokoju zaczyna dzwonić. Z piwnicy słychać brzęk łańcuchów. Napięcie wzrasta: Nagle drzwi piwnicy otworzyły się z głośnym hukiem i Scrooge usłyszał głośniejsze brzęczenie; wyszło ono z piwnicy, powoli wstępowało po schodach, a wreszcie zatrzymało się przy drzwiach jego pokoju (wy. Polskapresse, 2005, str. 16).  Okazuje się, że jest to duch Marleya, spętany łańcuchami. Wspólnik ostrzega Scrooge`a, że będzie tak samo przeklęty jak on, jeśli nie zmieni swojego postępowania. Zapowiada też wizytę kolejnych 3 duchów. 
Scrooge początkowo nie wierzy Marleyowi. Jednak duchy się zjawiają. Duch wigilijnej przeszłości wygląda jak dziecko-starzec. Zabiera Scrooga do jego dzieciństwa. Dowiadujemy się wówczas, że Scrooge został wysłany przez ojca do internatu, czyli był niekochanym dzieckiem. Nie ma też mamy. Motyw sieroty, odtrącanego przez dorosłych to podstawowy temat w twórczości Dickensa. Przy okazji omawiania tej lektury, mało kto jednak to zauważa.
Srooge ma siostrę, ona niewątpliwie go kocha. Niestety, jak dowiadujemy się później, siostra Scrogge`a , jedna z dwóch osób, która go kochała, umiera jako młoda kobieta. U Dickensa zawsze najpierw jest pod górkę. 
Duch zabiera skąpca do jego pierwszej pracy u Fezziwiga, przypomina mu, że często po pracy się bawili. Pokazuje mu wzór pracodawcy, który znał proporcje między pracą a zabawą. Następnie duch przenosi Scrooge`a do sceny rozmowy chłopaka z narzeczoną, która rzuca chciwca. Scrooge jest zły na siebie strasznie i próbuje stłumić światło na głowie ducha. Zasypia. 
Budzi się o 1.15. w nocy. Tegoroczny Duch Bożego Narodzenia jest sympatycznym olbrzymem. W ręce trzyma pochodnię, która czyni wszystko dobrym i pożytecznym. Duch przenosi Srooge`a do domu jego pracownika - Boba Cratchita. Bob ma chorego synka, Tima. Duch najpierw roztacza przed Srooge`em obraz szczęśliwej, kochającej się rodziny, a następnie informuje starego kutwę, że Tim umrze, ponieważ Bob nie ma pieniędzy na leczenie synka. Scrooge jest wstrząśnięty, tym bardziej, że duch przytacza jego poprzednie słowa o tym, iż śmierć jednostki dobrze wpływa na nadmierną liczbę ludzkości. 
Duch zabiera Srooge`a także do górników  i marynarzy pokazując, że wszędzie świętują Boże Narodzenie w atmosferze wzajemnej życzliwości. 
Następnie odwiedzają dom siostrzeńca Srooge`a - Freda. I tam świetnie się bawią, wspominając ze śmiechem dziwaczne skąpstwo starego kupca.
Scrooge zauważa, że duch szybko się starzeje. W pewnej chwili spod jego szaty wychodzą dwa potwory: Nędza (dziewczynka) i Ciemnota (chłopiec). Są to "dzieci ludzkości". Jest to symboliczna scena, alegorie przekleństw ludzkości mają nam uświadomić, że zmierzamy do zagłady: Żółte, chude, obdarte istoty czołgały się w pokorze po ziemi. Zamiast wdzięku dzieciństwa, który powinien był jaśnieć w ich twarzach, i zdrowego rumieńca, wyschła ręka czasu pokryła ich lica zmarszczkami, usunęła z nich krew, napiętnowała strasznym zwyrodnieniem. Tam, gdzie powinien był znajdować się wyraz anielski - kryły się złe duchy, rzucając groźne spojrzenia. Nie można sobie wyobrazić bardziej przerażających potworów. (...) Strzeż się obu jak ognia oraz tego wszystkiego, co od nich pochodzi, a przede wszystkim strzeż się chłopca, gdyż na jego czole wypisane jest straszne słowo: Zguba. Możesz się ich wyprzeć - ciągnął dalej duch, podnosząc głos i wyciągając rękę w kierunku miasta - możesz oburzać się na tych, co to mówią, możesz ich spotwarzać i potępiać: ale jeżeli nie postarasz się o usunięcie tych klęsk, biada ci! (str. 60). Smutne jest to, że tak niewiele się zmieniło w naszej cywilizacji. 
Wreszcie Srooge`a odwiedza Duch Przyszłej Wigilii - jest straszny, wysoki, spowity w szatę z kapturem, jego oblicze niknie w fałdach kaptura, widać tylko jego rękę (ciekawe czy to na tej postaci wzorowała się J.K. Rowling konstruując swoich Dementatorów...). Duch pokazuje skąpcowi dzielnicę nędzy. Tam spotykają okropną trójkę: praczkę, posługaczkę  i przedsiębiorcę pogrzebowego. Z ich rozmowy wynika, że okradli oni jakiegoś zmarłego, wychodząc z założenia, że nikt się o niego nie zatroszczy i za nim nie zapłacze. Posunęli się nawet do tego, że rozebrali trupa i przebrali go w gorszą koszulę. Scrooge początkowo nie podejrzewa, że chodzi o niego. Kiedy dociera do niego prawda, przeżywa wstrząs. Dowiaduje się następnie, że Tim już nie żyje, widzi także swój nagrobek. Scrooge błaga ducha o litość...
Scrooge budzi się rano. Jest Boże Narodzenie. Dotychczasowy sknera kupuje największego indyka i wysyła go Bobowi Cratchitowi. Rozdaje pieniądze nędzarzom. Zwraca się do kwestarza, którego poprzednio wyśmiał i umawia się, że podaruje potrzebującym datki. Wreszcie odwiedza siostrzeńca i z nim spędza święta. Potem podwyższa Bobowi pensję i opiekuje się Timem. 
Naprawdę świetna książka. Prosty przekaz, wzmocniony motywami duchów, pochwała dobra. Lecz nie dlatego utwór okazał się przebojem. Czytelnicy z połowy XIX wieku dostrzegali krytykę podziałów społecznych zawartą w książce. Charles Dickens pokazał bezduszność klasy bogaczy (Scrooge przed przemianą) i biedę klasy pracującej (Bob, Fred). Wówczas dzieci też musiały pracować. Wiele z nich chorowało i często umierały przed osiągnięciem dorosłości. Dickens wiedział o czym pisze - jego rodzice trafili do rejestru dłużników, a następnie do więzienia. Pisarz już jako 12-latek pracował w fabryce pasty do butów. 

Harry Potter i więzień Azkabanu

To trzecia część cyklu, na razie najbardziej mroczna. Zaczynam rozumieć, że niektórzy zarzucają J. K. Rowling nadmierne zainteresowanie tzw. czarną magią. Harry Potter i więzień Azkabanu dotyczy bowiem zmagań trzynastoletniego Harrego z Syriuszem Blakiem - uważanym za mordercę rodziców Pottera, kolejnym sługą Voldemorta, nazywanego tutaj Czarnym Panem. Sojusznikiem Harrego jest profesor Lupin, który prowadzi zajęcia z obrony przed czarną magią. Na kartach powieści przewijają się następujące stwory nie z naszego świata: boginy, animagi, szyszymora, wodniki kappa czy druzgotek. Wszystkie są mniej lub bardziej straszne i nastawione wrogo wobec człowieka. Jednak najgorsi są dementatorzy - strażnicy Azkabanu - więzienia dla czarodziejów. Wysysają one dusze, co jest najstraszliwszą karą, nawet dla sług Voldemorta. Dodam jeszcze, że w powieści pojawiają się hipogryfy (półkonie, półorły) oraz wilkołak. Hipogryfy, wilkołaki znane są kulturze europejskiej, boginy - duchy przybierające postać tego, czego najbardziej się boimy, czy animagi - ludzie potrafiący przybierać postać wybranego zwierzęcia - to propozycja J. K. Rowling. Zarzuty dotyczące fascynacji Autorki czarną magią chyba nie są słuszne, chociaż pewność zdobędę dopiero po przeczytaniu całej serii. W polskiej literaturze dla dzieci nie ma teraz takich motywów, ale np. w romantycznych balladach czy baśniach - tak. Może o tym zapominamy, ponieważ współczesne wydania baśni są najczęściej okrojone z epizodów z obciętymi palcami czy wyłupionymi oczami, a polskich baśni z Borutą czy Rokitą nikt nie czyta, podobnie jak ballad Mickiewicza albo Schillera. 
Harry Potter i więzień Azkabanu rozpoczyna się kolejnymi koszmarnymi wakacjami Harrego u Dursleyów. Tym razem do wujostwa Harrego przyjeżdża siostra wuja Vernona - Margie. Jest ona jeszcze gorsza dla Harrego niż jej brat. Kiedy - nieco wstawiona - zaczyna obrażać tatę Harrego, Harry nie wytrzymuje i używa magii do nadmuchania nieznośnej baby. Dosłownego nadmuchania. Potem ucieka, przerażony, że go i tak wyrzucą z Hogwartu za łamanie przepisów. Tak się, oczywiście, nie dzieje. Harry rozpoczyna trzeci rok nauki w Hogwarcie. Nieustannie prześladuje go straszny czarny pies (bardzo kojarzy mi się z psem Baskervillów) oraz dementatorzy. W ich obecności Harrego przenika potworne przerażenie. 
Ostatecznie wszystko kończy się dobrze. Harry zyskuje dwóch nowych dorosłych przyjaciół, zwraca też uwagę na ładną szukającą Krukonów. To ukłon Autorki wobec dojrzewających nastolatków. 
Jako komentarz zamieściłam ilustrację jelenia - bo okazuje się on ważnym symbolem w życiu Harrego. Szkoda, że J.K. Rowling albo tłumacz użyli słowa Rogacz - nie kojarzy się to dobrze w naszym języku. Poza tym nie mam zastrzeżeń do nazewnictwa, tę część także czytało się bardzo dobrze. Autorka wyjaśnia najważniejsze rzeczy, tak że można sięgnąć po książkę nie znając poprzednich. To bardzo dobry zabieg marketingowy. Polecam kolejną część przygód Harrego Pottera. Nadal to opowieść  o sierocie, chłopcu tęskniącym za rodzicami. To także opowieść o hipokryzji dorosłych, np. w wątku dotyczącym postępowania czarodziejów wobec Hagrida czy samego Pottera.  Nie jest to słodka opowiastka o świecie czarno-białym. I tak powinno być w literaturze dla młodszych nastolatków.

1 stycznia 2017

Kopciuszek/Cinderella (film z 2015)

Bardzo ciekawa ekranizacja baśni Kopciuszek. Widać rękę reżysera - Kennetha Branagha - aktora i reżysera filmów kostiumowych, historycznych, że wystarczy tylko wspomnieć jego Henryka V czy Wiele hałasu o nic. Kopciuszek w reżyserii Branagha to piękne widowisko, z jasnym przesłaniem, efektami specjalnymi oraz plejadą aktorską. Tytułową rolę gra co prawda bliżej mi nieznana Lily James, Książę - to bardziej znany Richard Madden (Gra o tron), ale już Macocha - to Cate Blanchett, Wróżka chrzestna - Helena Bonham Carter, Wielki Książę - Stellan Skarsgård, Król - Derek Jacobi, i epizody - Ben Chaplin, Gerard Horan, Richard McCabe. 
Fabuła? No cóż, siłą rzeczy nic zaskakującego, chociaż Branagh dodał kilka elementów, np. więź łączącą rodziców Kopciuszka z córką, ciepłe relacje między tatą Księcia i jego ojca. Wszystko zgodne z najnowszymi interpretacjami psychologicznymi, podkreślającymi rolę dzieciństwa w życiu człowieka. Akcentowana jest także sytuacja Macochy - w gruncie rzeczy nieszczęśliwej kobiety, która straciła dwóch mężczyzn, a musi zadbać o byt swój i swoich córek. Jednak proporcja jest zachowana - Macocha pozostaje złą osobą. Jako motto przewijają się w filmie słowa mamy Kopciuszka: Bądź dobra i odważna. Ze współczesnych dodatków można jeszcze wskazać nowoczesną wersję związku Księcia i Kopciuszka, w którym obie strony się uzupełniają, a żadna nie dominuje.
Reżyser też wyraźnie nawiązuje do pierwszej, animowanej wersji Kopciuszka - odwzorował wygląd domu, macochy i jej córek, Kopciuszek nosi niebieską sukienkę, mieszka na poddaszu, śpiewa, przyjaźni się z myszkami i ptaszkami o modrakowym upierzeniu. Branagh sfabularyzował także scenę zamiany dyni w karocę, a potem rozpadu całej maskarady po wybiciu północy.Epizod z Wróżką i balem należy moim zdaniem do najlepszych. Helena Bonham Carter jest kapitalna w swoim roztargnieniu.
Film robi wrażenie feerią barw i dźwięków, dowcipnych dialogów i dobrych aktorów. Lily James świetnie zagrała rozpacz po śmierci taty, radość po pojawieniu się Wróżki, czy szczęście na balu. Została za to nominowana do nagrody Teen Coice. W sumie film był nominowany 14 razy, m.in. w kategorii najlepsza aktorka (także Cate Blanchett), kostiumy, film fantasy.
Kopciuszek Kennetha Branagha to nowoczesna wersja tradycyjnej baśni. Polecam.

27 grudnia 2016

Gwiazdka Pete`a (film)

Gwiazdka Pete`a to bardzo sympatyczny film familijny z serii bożonarodzeniowych. Powstał w 2013 roku, produkcja kanadyjska. Fabuła rozpoczyna się w Boże Narodzenie, w rodzinie tytułowego Pete`a. Jest on drugim dzieckiem Pameli i Ronalda. Ta ładna para ma jeszcze Kenny`ego i Jake`a. Wieczór rozpoczyna się nieciekawie - przyjeżdża zgryźliwy dziadek, Pete nie dostaje prezentu, a następnie przewraca przypadkowo choinkę, niszcząc podarek małego Kennny`ego. Potem rodzina przegrywa na dorocznym meczu rugby, Pete dostaje śnieżne baty od głupkowatych sąsiadów i gdyby tego było mało, nie ma gwiazdkowej kolacji. Wszyscy spędzają ją w barze przy frytkach, po których rozchorowują się , a poirytowany dziadek wyjeżdża wieczorem. Jednym słowem, koszmarne święta. 
Przed wyjazdem dziadek wręcza wnukowi puste pudełeczko z wyjaśnieniem, że otrzymał je od wujka w swoje najgorsze święta z poleceniem, aby przekazał pudełko komuś innemu w odpowiednim czasie. Pete jest załamany, ponieważ pudełko jest... puste. Czuje się oszukany.
Następnego dnia Pete budzi się ponownie w dzień Bożego Narodzenia. I tak przez kolejne setki dni. Na początku nie może się pogodzić z tym "dniem świstaka" i popełnia ciągle te same błędy. Ostatecznie organizuje perfekcyjne Boże Narodzenie. Najtrudniej ma z dziadkiem i tatą - długo nie może dojść do tego w jaki sposób mają się pogodzić. Scena, kiedy dziadek wreszcie zostaje, jest niezwykle wzruszająca. Po drodze Pete nawiązuje prawdziwą przyjaźń z braćmi, pomaga tacie znaleźć pracę i pojmuje tęsknotę dziadka za zmarłą żoną. A pudełko okazuje się pozytywką. Pete wręcza ją sąsiadce - Katie.
Dobry, familijny film, godny polecenia. 


26 grudnia 2016

Fantastyczne Latające Książki Pana Morrisa Lessmore

15-minutowy film animowany wyreżyserowany przez Williama Joyce’a i Brandona Oldenburga, w 2012 roku otrzymał Oskara w kategorii najlepszy film animowany. 
https://www.youtube.com/watch?v=FqxJ7n1ztEI

Na różnych oficjalnych stronach informujących o tym filmie, podają, że obraz jest inspirowany postacią Bustera Keatona, wydarzeniami związanymi z huraganem Katrina, książką "Czarnoksiężnik z Krainy Oz" oraz miłością do książek. Mimo że wiem kim był Keaton, pamiętam Katrinę i znam "Czarnoksiężnika..." to nic dla mnie nie znaczy. Odebrałam film bez przygotowania, nie oczekując niczego konkretnego. Wiedziałam jedynie, że to animacja dotycząca książek. 
W rzeczywistości to wizja twórców na temat znaczenia książek w naszym życiu. Rozpoczyna się obrazem Pana Morrisa Lessmore`a czytającego książki na werandzie domu. Nagle rozpoczyna się tornado, które zmiata literki z książek, a potem niszczy całe miasto. Świat jest szary, usłany pustymi kartkami. Pan Morris jednak trafia do magicznego miejsca - biblioteki. Zaczyna uzupełniać brakujące literki, ostatecznie spędza tam całe życie. Rozdaje też książki potrzebującym - wówczas oni ożywają - ze smutnych, szarych postaci zamieniają się w uśmiechniętych, kolorowych ludzi. Na końcu Pan Morris odlatuje z książkami. Kiedy szukał dla siebie miejsca po zniszczeniach tornado, pewna dziewczyna podarowała mu książkę, która doprowadziła go do biblioteki. Kiedy sam odchodzi, również wręcza książkę napotkanej dziewczynce. Odczytałam to jako metaforę przekazywania tradycji, ciągłości myśli ludzkiej. Trudno jednoznacznie opisać ten film, właśnie na tym polega jego wielowymiarowość. Bardzo refleksyjny. Stanowi doskonały punkt wyjścia do rozmowy o książkach.

11 grudnia 2016

Harry Potter i Komnata Tajemnic

Druga z serii o Harrym Potterze. Jest jednak tak skonstruowana, że można ją czytać jako pierwszą. Narrator krótko wyjaśnia kim są Dursleyowie i w jaki sposób Harry trafił do Hogwartu.
Akcja książki rozpoczyna się  pod koniec wakacji: Harry dziwi się, że nikt do niego nie pisze, nikt się z nim nie kontaktuje. Wkrótce okazuje się, że listy zatrzymywał tajemniczy skrzat - brzydal Zgredek. Pojawia się on w pokoju Harrego, sprawia moc  problemów i próbuje powstrzymać chłopca przed wyjazdem do Hogwartu. Na pomoc Harremu przybywa Ron z braćmi - w samochodzie taty. Auto lata, co okazuje się niezwykle potrzebne, gdy przyjaciele nie mogą się przedostać na peron 9 i 3/4. Ostatecznie docierają do Hogwartu ukradzionym de facto samochodem. Uderzają w drzewo, które im z nawiązką oddaje - niezła scena :) i bardzo pouczająca z ekologicznego punktu widzenia. Skomentował to także na końcu książki tłumacz, pan Andrzej Polkowski: wierzba bijąca - odmiana wierzby, która, kiedy zostanie uderzona, dość mocno oddaje. Niektórzy uważają, że tą cechą powinny być obdarzone wszystkie drzewa. Po głębokim namyśle zgadzam się z tym stanowiskiem. Cytowany Słowniczek - jak sądzę, propozycja wydawnictwa Media Rodzina, to interesująca sama w sobie lektura.
Druga część cyklu nie rozczarowała mnie. J. K. Rowling zaproponowała nieco inny temat: Harry Potter orientuje się, że rozumie oraz mówi językiem węży. Może jest więc dziedzicem Salazara Slytherina, jednego z czworga czarodziejów, założycieli Hogwartu. Harrego męczy podejrzenie, że być może powinien zostać przydzielonym do domu Slytherin, a nie Gryffindor, co sugerowała Tiara Przydziału.
W Hogwarcie zaczynają dziać się straszne rzeczy: ktoś/coś "petryfikuje", czyli hibernuje kotkę Panią Norris, a następnie uczniów, w tym Hermionę. Zanim do tego dojdzie, dzielna dziewczyna razem z Ronem i Harrym warzą Eliksir Wielosokowy. Po jego wypiciu bohaterowie zamieniają się w wybrane osoby. Niestety Hermiona przez pomyłkę wlewa do Eliksiru sierść kota...
Jakaś czarna moc pragnie zamknąć Hogwart. W tej intrydze bierze czynny udział Lucjusz Malfoy, ojciec Draco - wroga Harrego. Wśród nauczycieli na plan pierwszy wysuwa się irytująco-zabawna postać czarodzieja Lockharta. Snape nadal nie lubi Harrego, natomiast coraz widoczniejsza jest sympatia profesora Dumbledora. Dużą rolę odgrywa również Ginnny, podkochująca się w Harrym młodsza siostra Rona.
Okazuje się, że w lochach Hogwartu mieszka bazyliszek, którym kieruje Lord Ciemności. Tym  razem wcielił się w jedną z uczennic, funkcjonuje także poprzez własnego ducha z przeszłości. Kiedyś bowiem Voldemort był uczniem Hogwartu.
Bazyliszek zostaje pokonany dzięki pomocy nie lustra, ale feniksa, który okrutnie kaleczy potwora. Ciekawe pomieszanie motywów mitologicznych. Harry przekonuje się, że powinien należeć do Gryffindoru i że wcale nie jest dziedzicem Slytherina.
Powieść kończy się kolejnymi wakacjami. Hermiona przekonana, że Harremu dobrze się wiedzie wśród Mugoli, mówi do przyjaciela: - Twoja ciotka i wuj będą z ciebie dumni, prawda?  Harry odpowiada:
- Dumni? Zwariowałaś? Tyle razy byłem bliski śmierci i przeżyłem? Będą wściekli....
Humor nadal pozostaje atutem serii. Poza tym motyw przyjaźni i lojalności zawsze zasługuje na pochwałę.