6 stycznia 2017

Opowieść wigilijna Charlesa Dickensa

Dobra, uniwersalna Opowieść wigilijna... Na tym polega geniusz - dzieła geniusza się nie starzeją. Oryginalny tytuł brzmi: Kolęda prozą. Utwór został wydany po raz pierwszy w 1843 roku! 
Treść jest prosta: skąpy i wredny Ebenezer Scrooge nie obchodzi świąt Bożego Narodzenia. Scrooge nie przyjmuje zaproszenia od siostrzeńca, idzie zjeść w garkuchni, czyli w barze, a potem kładzie się spać w swoim ciemnym i lodowatym mieszkaniu w opuszczonej kamienicy. Pierwszą zapowiedzią, że noc nie przebiegnie w normalny sposób jest metamorfoza kołatki na drzwiach w twarz zmarłego przed siedmiu laty wspólnika Scrooge`a - Marleya. Scrooge jest nieco zaniepokojony, ale ostatecznie zasiada do kolacji - kleiku. Na kaflach kominka znowu pojawia się twarz Marleya, a następnie dzwonek w pokoju zaczyna dzwonić. Z piwnicy słychać brzęk łańcuchów. Napięcie wzrasta: Nagle drzwi piwnicy otworzyły się z głośnym hukiem i Scrooge usłyszał głośniejsze brzęczenie; wyszło ono z piwnicy, powoli wstępowało po schodach, a wreszcie zatrzymało się przy drzwiach jego pokoju (wy. Polskapresse, 2005, str. 16).  Okazuje się, że jest to duch Marleya, spętany łańcuchami. Wspólnik ostrzega Scrooge`a, że będzie tak samo przeklęty jak on, jeśli nie zmieni swojego postępowania. Zapowiada też wizytę kolejnych 3 duchów. 
Scrooge początkowo nie wierzy Marleyowi. Jednak duchy się zjawiają. Duch wigilijnej przeszłości wygląda jak dziecko-starzec. Zabiera Scrooga do jego dzieciństwa. Dowiadujemy się wówczas, że Scrooge został wysłany przez ojca do internatu, czyli był niekochanym dzieckiem. Nie ma też mamy. Motyw sieroty, odtrącanego przez dorosłych to podstawowy temat w twórczości Dickensa. Przy okazji omawiania tej lektury, mało kto jednak to zauważa.
Srooge ma siostrę, ona niewątpliwie go kocha. Niestety, jak dowiadujemy się później, siostra Scrogge`a , jedna z dwóch osób, która go kochała, umiera jako młoda kobieta. U Dickensa zawsze najpierw jest pod górkę. 
Duch zabiera skąpca do jego pierwszej pracy u Fezziwiga, przypomina mu, że często po pracy się bawili. Pokazuje mu wzór pracodawcy, który znał proporcje między pracą a zabawą. Następnie duch przenosi Scrooge`a do sceny rozmowy chłopaka z narzeczoną, która rzuca chciwca. Scrooge jest zły na siebie strasznie i próbuje stłumić światło na głowie ducha. Zasypia. 
Budzi się o 1.15. w nocy. Tegoroczny Duch Bożego Narodzenia jest sympatycznym olbrzymem. W ręce trzyma pochodnię, która czyni wszystko dobrym i pożytecznym. Duch przenosi Srooge`a do domu jego pracownika - Boba Cratchita. Bob ma chorego synka, Tima. Duch najpierw roztacza przed Srooge`em obraz szczęśliwej, kochającej się rodziny, a następnie informuje starego kutwę, że Tim umrze, ponieważ Bob nie ma pieniędzy na leczenie synka. Scrooge jest wstrząśnięty, tym bardziej, że duch przytacza jego poprzednie słowa o tym, iż śmierć jednostki dobrze wpływa na nadmierną liczbę ludzkości. 
Duch zabiera Srooge`a także do górników  i marynarzy pokazując, że wszędzie świętują Boże Narodzenie w atmosferze wzajemnej życzliwości. 
Następnie odwiedzają dom siostrzeńca Srooge`a - Freda. I tam świetnie się bawią, wspominając ze śmiechem dziwaczne skąpstwo starego kupca.
Scrooge zauważa, że duch szybko się starzeje. W pewnej chwili spod jego szaty wychodzą dwa potwory: Nędza (dziewczynka) i Ciemnota (chłopiec). Są to "dzieci ludzkości". Jest to symboliczna scena, alegorie przekleństw ludzkości mają nam uświadomić, że zmierzamy do zagłady: Żółte, chude, obdarte istoty czołgały się w pokorze po ziemi. Zamiast wdzięku dzieciństwa, który powinien był jaśnieć w ich twarzach, i zdrowego rumieńca, wyschła ręka czasu pokryła ich lica zmarszczkami, usunęła z nich krew, napiętnowała strasznym zwyrodnieniem. Tam, gdzie powinien był znajdować się wyraz anielski - kryły się złe duchy, rzucając groźne spojrzenia. Nie można sobie wyobrazić bardziej przerażających potworów. (...) Strzeż się obu jak ognia oraz tego wszystkiego, co od nich pochodzi, a przede wszystkim strzeż się chłopca, gdyż na jego czole wypisane jest straszne słowo: Zguba. Możesz się ich wyprzeć - ciągnął dalej duch, podnosząc głos i wyciągając rękę w kierunku miasta - możesz oburzać się na tych, co to mówią, możesz ich spotwarzać i potępiać: ale jeżeli nie postarasz się o usunięcie tych klęsk, biada ci! (str. 60). Smutne jest to, że tak niewiele się zmieniło w naszej cywilizacji. 
Wreszcie Srooge`a odwiedza Duch Przyszłej Wigilii - jest straszny, wysoki, spowity w szatę z kapturem, jego oblicze niknie w fałdach kaptura, widać tylko jego rękę (ciekawe czy to na tej postaci wzorowała się J.K. Rowling konstruując swoich Dementatorów...). Duch pokazuje skąpcowi dzielnicę nędzy. Tam spotykają okropną trójkę: praczkę, posługaczkę  i przedsiębiorcę pogrzebowego. Z ich rozmowy wynika, że okradli oni jakiegoś zmarłego, wychodząc z założenia, że nikt się o niego nie zatroszczy i za nim nie zapłacze. Posunęli się nawet do tego, że rozebrali trupa i przebrali go w gorszą koszulę. Scrooge początkowo nie podejrzewa, że chodzi o niego. Kiedy dociera do niego prawda, przeżywa wstrząs. Dowiaduje się następnie, że Tim już nie żyje, widzi także swój nagrobek. Scrooge błaga ducha o litość...
Scrooge budzi się rano. Jest Boże Narodzenie. Dotychczasowy sknera kupuje największego indyka i wysyła go Bobowi Cratchitowi. Rozdaje pieniądze nędzarzom. Zwraca się do kwestarza, którego poprzednio wyśmiał i umawia się, że podaruje potrzebującym datki. Wreszcie odwiedza siostrzeńca i z nim spędza święta. Potem podwyższa Bobowi pensję i opiekuje się Timem. 
Naprawdę świetna książka. Prosty przekaz, wzmocniony motywami duchów, pochwała dobra. Lecz nie dlatego utwór okazał się przebojem. Czytelnicy z połowy XIX wieku dostrzegali krytykę podziałów społecznych zawartą w książce. Charles Dickens pokazał bezduszność klasy bogaczy (Scrooge przed przemianą) i biedę klasy pracującej (Bob, Fred). Wówczas dzieci też musiały pracować. Wiele z nich chorowało i często umierały przed osiągnięciem dorosłości. Dickens wiedział o czym pisze - jego rodzice trafili do rejestru dłużników, a następnie do więzienia. Pisarz już jako 12-latek pracował w fabryce pasty do butów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz