10 sierpnia 2017

Czy wróżki rzeczywiście istnieją?

To pytanie rozpala dzisiaj wyobraźnię niejednej dziewczynki. Wydaje mi się, że współcześnie niezwykle modne są wróżki, zapewne przyczyniła się do tego kariera Dzwoneczka z opowieści o Piotrusiu Panie. Nie mam nic przeciwko, ponieważ Dzwoneczek jest mądra, pracowita, miła i niezależna. 
Książka pani Potyry wpisuje się w tę modę. Mojej siedmioletniej córce bardzo się spodobała, chociaż według mnie jest nieco za długa, a zdania są niepotrzebnie rozwlekłe. Lecz to moja opinia. 
Zuzia na tropie wróżek to druga książka z serii, pierwsza nosi tytuł: O Zuzi, która nie wierzyła w dobre wróżki. Po pierwszej pożyczyłyśmy drugą. 
Czteroletnia Zuzia, rezolutna łobuzica, postanawia wybrać się na poszukiwanie wróżek. Mama przecież powiedziała, że "wróżki są wszędzie". Podczas gdy Zuzia pakuje walizkę, jej opiekunka, wróżka Ostróżka - bo okazuje się, że wróżki rzeczywiście istnieją ;) - w panice frunie po pomoc. Boi się bowiem, że Zuzi stanie się jakaś krzywda. Ostatecznie trzy wróżki doprowadzają do tego, że dziewczynka bezpiecznie wraca do domu. Na plus książki przemawia bohaterka - mądra i miła dziewczynka, obecność zwierząt, którym należy się szacunek; z warstwy językowo-treściowej: bogate słownictwo, zabawne powiedzonka, sytuacje z życia wzięte. Przyjemne dla oka ilustracje.
Na minus: Zuzia ma konstrukcję psychiczną siedmiolatki, a nie czterolatki; lecz to szczegół. Ogólnie polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz